Rośliny i zwierzęta żyjące na nabrzeżu, zostały odkryte w siedliskach na otwartym oceanie. Już ten fakt może dziwić. A to jeszcze nie wszystko. Okazuje się bowiem, że za transport posłużyły im… plastikowe odpady pochodzące z zanieczyszczeń, które człowiek wrzucił do morza.
Wielka Pacyficzna Plama Śmieci to ogromne dryfujące skupisko plastikowych odpadów, zlokalizowane pomiędzy Kalifornią a Hawajami, utworzone przez prądy oceaniczne w północnej części Oceanu Spokojnego. Grudki plastikowych cząstek na pierwszy rzut oka przypominają zooplankton i często są mylone z pokarmem przez meduzy czy ryby. Duże ilości plastiku (nakrętki i pierścienie od butelek, jednorazowe zapalniczki) trafiają również do żołądków ptaków i zwierząt, szczególnie morskich żółwi. Według badaczy z Greenpeace, śmieci zagrażają 267 gatunkom fauny z całego świata.
Jednak najnowsze ustalenia wskazują, że najprawdopodobniej nie doceniliśmy sił Natury.
Plastikowe odpady, czego nikt się nie spodziewał, dały bowiem możliwość poszerzenia siedlisk wielu gatunkom, na co dzień egzystującym na nabrzeżu. Np. takie rośliny, jak ukwiały, wodorosty i obunogi, nie tylko przetrwały w niesprzyjających warunkach, ale wręcz rozkwitły na toksycznych odpadach z plastiku (sic!).
Informuje o tym Linsey Haram, główna autorka artykułu na temat zmian w morskiej biogeografii, a wcześniej pracownik naukowy w Smithsonian Environmental Research Center (SERC). Publikacja, o jakiej mowa, ukazała się w grudniu w specjalistycznym czasopiśmie „Nature Communications”.
Okazuje się, że plastik, dryfując przez morza i oceany, w przypadku niektórych roślin i zwierząt zaczął pełnić rolę tratwy, czy też arki, i umożliwia im zasiedlenie nowych obszarów setki mil od brzegu. Naukowców zajmujących się badaniem mórz i oceanów fakt ten szokuje i coraz częściej mówią o zmianie paradygmatu w obszarze ustaleń związanych z tym zagadnieniem.
Dotąd zakładano, że otwarty ocean nie nadaje się do zamieszkania przez organizmy przybrzeżne, a to z powodu braku odpowiednich siedlisk, a to dlatego, że stanowi pustynię pokarmową. Rzeczywistość oba te poglądy zweryfikowała negatywnie i teraz należy po prostu uznać, że dzieje się to, co się dzieje.
W komunikacie prasowym wyjaśniono, że póki co nie wiadomo, jak powszechne są te nowe, migracyjne społeczności, i czy mogą utrzymać się poza Północnym Pacyfikiem (Wielką Pacyficzną Plamą Śmieci).
Morscy badacze sądzą jednak, że nie da się wykluczyć, iż opisany przez nich efekt uboczny zanieczyszczeń tworzywami sztucznymi – czyli nowe siedliska roślin i zwierząt na otwartym oceanie – już wkrótce zmieni życie zarówno na lądzie, jak i w morzu.
/woch/