W połowie grudnia doświadczyliśmy na krótko prawdziwej zimy, z jej pięknem, jak również utrudnieniami. W niektórych rejonach świata daje się zaskoczonym ludziom we znaki.
Czy potrafimy na co dzień odczuć piękno, jakie wraz z Panem Mrozem kreuje Królowa Śniegu, nacieszyć się nim, delektować? Czy zapędzeni w codzienności jeszcze postrzegamy zwykłe – a jednocześnie jakże niezwykłe piękno Natury? A przecież NIEZNANY ŚWIAT jest pismem tych, którzy myślą, czują i widzą więcej. Zatem takim właśnie osobom dedykuję baśniową, zimową refleksję Anny Blachy, naszej wiernej Czytelniczki, która nie raz gościła na łamach miesięcznika.
Osobiście lubię napawać się takimi ściętymi mrozem nastrojami – pod warunkiem jednak, że potem można wygrzać się w domowym zaciszu.
PANI ZIMA
Śnieg pada cicho
Puch swój ułożył
Na gałązkach na pniach
Bielą zmienia szarość dnia…
Zapamiętałam na zawsze niespodziankę Pani Zimy – mały, gdzie było tylko kilkadziesiąt drzewek, lasek – do tej pory szary i smutny, pozbawiony kolorowych liści. Zajaśniał białymi od śniegu pniami oraz gałązkami. Tak wiele lat temu baśniowy i tajemniczy stał się ten niewielki las, który pokryła szadź… niezapomniany widok. Wszystkie konary, małe i duże, były opatulone białą szadzią, a kolorami tęczy lśniły kropelki lodu na końcu każdej gałązki.
Dziękuję Pani Zimo! Takiego zjawiska nie zobaczymy nigdy w innej porze roku!
Gdy nadejdzie czas jej odwiedzin, zdumieni oglądamy świat, który nie przypomina ani wiosny, ani lata, ani niedawnej jesieni. Pani Jesień zabrała swoją purpurę i złoto, zostawiła szarość ziemi, drzewa bez liści, znikł urok jej barw.
Nie widzimy kiedy te Panie przekazują sobie atrybut władzy, tajemniczą różdżkę, którą zmieniają pory roku. Ale coraz częściej ciężkie chmurzyska przetaczają się po niebie, przyspieszając zmrok. Potrzebny jest ciepły płaszcz, czapka i rękawiczki, ogień płonącego polana w kominku… i śpiewający świerszcz – nasz zimowy gość…
Ciepło płynące z kominka pozwoliło mi na chwilę zapomnieć, że na dworze rozgościł się Pan Mróz, nieodłączny towarzysz Pani Zimy… a w prezencie na oknach maluje białe, zimowe kwiaty, piękne, niepowtarzalne, zachwycające… To znak od tej damy – iż jest niedaleko – ale zimowych kwiatów nie zerwę, nie wstawię do wazonu…
Na niebie rozświetliła się poświata zorzy polarnej, mieniąca się kolorami szmaragdu, błękitu, różu. Płoną zimnym blaskiem lampy zawieszone na saniach. Zjawiła się Królowa śniegu, lodu, wichrów i śnieżnej burzy. Na powitanie, władczyni białej przestrzeni skinęła mi ręką, nie, nie zapomniałam o niej, ale nie mogę być za blisko, zamarzłabym.… Potężne renifery są zaprzężone do sań Pani Zimy, gdy zwiedza swoją posiadłość rozciągającą się poza Kołem Podbiegunowym.
Zimowe kwiaty
Mróz zawiesza
Sople na dachu
Na szybach
Maluje zimowe kwiaty
Nie zerwę ich
Nie wstawię
do wazonu…i
Opuszcza swój przepiękny Lodowy Pałac, cudowną budowlę, rozświetloną polarną zorzą. Ściany lodu przeświecają mieniącym się tęczowo szmaragdem w różnych odcieniach, również błękitu i różu. Światło przepływa na wszystkich poziomach pałacu, w całkowitej ciszy dnia i nocy polarnej. Wrażenie potęgują wspaniałe kolumny i tarasy, kręte schody. Lodowe kwiaty wypełniają wazony – to Mróz, architekt, artysta – z lodu stworzył wspaniałą siedzibę dla Królowej. Tylko mrozy, wichry i zawieje śnieżne oraz białe niedźwiedzie mają tu prawo odwiedzin. Władczyni ma do swej dyspozycji kwartał roku, który spędza z dala od swej siedziby, za Kołem Polarnym.
Teraz najchętniej wybiera się na rozległe połoniny, w lasy, góry i bezkresne przestrzenie Oceanu Lodowatego.
Zwiedza świat w swych kryształowych saniach, ozdobionych mieniącymi się diamencikami zastygłych kropli lodu. Czasem pozwoli – gdy słonko przyświeca – zobaczyć na śniegu rozsypane, tęczowe korale. Jest bogatą władczynią, ma rozległe włości podbiegunowych krain. Ubrana w śnieżny płaszcz podbity futrem białych niedźwiedzi, otulona szalem z mgły, w szalonym zaprzęgu reniferów i wichru, pilnuje swoich ziem. Czas i przestrzeń ma ściśle określony. Jest królową, daje nam tyle piękna, ale dla tych co nie szanują jej praw – bywa okrutna – podczas silnych mrozów lub burzy śnieżnej. Trzeba wiedzieć, że mrozy i zawieje, najlepiej przeczekać w domowym zaciszu przy ciepłym kominku i świątecznej choince… Inaczej zimują rośliny, które głęboko w ziemi śpią otulone warstwą puszystego śniegu, czekając na przybycie Pani Wiosny.
Dawno temu, odwiedziliśmy Panią Zimę nad Odrą, by zobaczyć płynące kry. Rzeka niby ta sama, ale jej nurt pokryty krą, pokazał nam niezwykłe zjawisko – zamarzającą wodę. Tafle połamanego lodu płynęły szybko, tworząc różnej wielkości prawie okrągłe, białe, grube tacki… Wyglądały jak sobótkowe wianki, tylko brakowało na nich świeczek… słychać było chrupot ocierających się o siebie lodowych tafli. Temperatura była bardzo niska – przez kilka dni ok. minus 20 stopni… Ot, kilkanaście minut zachwytu nad możliwościami Królowej.
Skinienie różdżki i świat nie jest taki sam!
Mgnienie
Spojrzyj wieczorem
Gdy wstaje cisza
Milion gwiazd świeci
Każda kolorem
Mruga
Ani to błyski
Zorzy szmaragdu
To tylko mgnienie
Chwili ulotnej
Kosmosu
A wszystko stoi…
I…leci.…
Biały szal, który zgubiła jadąc saniami, okazał się gęstą mgłą, w jaką wpadliśmy wracając z wycieczki. Minęliśmy most na Odrze i zaplątaliśmy się w mleczną watę, oblepiającą pojazd. Nie widać było nawet ręki kierowcy, który wyszedł, by sprawdzić co się dzieje. Sytuacja stałaby się bardzo niebezpieczna, gdyby nadjeżdżał inny samochód z przeciwnej strony.
Wycieraczki nie usuwają mgły. Światła też jej nie przebijają. Stać tak dłużej nie można, bo temperatura jest minusowa, trzeba się ratować! Mogę tylko wysiąść i iść środkiem pasa, tak pilotując kierowcę. Krok za krokiem, koło za kołem, by wydobyć się z mlecznej mgły i po kilkudziesięciu metrach takiej drogi uzyskać wreszcie lepszą widoczność. Westchnienie ulgi, na szczęście nic nie jechało z przeciwnego kierunku…
Za chwilę po mgle nie było śladu, ale dla mnie trwała ona wieki… Dziękuję Pani Zimo! Jednak byłaś nam przychylna. I nie gub więcej swego szala.…
Pamiętam też pewną mroźną grudniową noc, choć upłynęło wiele lat. Była widna a skrzypiący śnieg pod butami mówił o niskiej temperaturze. Musiałyśmy przejść około kilometra do domu. Biel obsypanych śniegiem drzew rozjaśniała widnokrąg. Błyszczące srebrno-diamentowo nad głową gwiazdy migotały i tworzyły razem z czaszą nieboskłonu granatowo-błękitną poświatę wokół nas. Byłyśmy tylko my, uśpione domy, drzewa otulone szronem i cisza jaką ma tylko wieś…
Mrugające gwiazdy sprawiały wrażenie, że toczą między sobą rozmowy, tylko my ich nie słyszymy. Są na wyciągnięcie ręki, tuż obok, blisko… Dopiero wtedy uzmysłowiłam sobie ogrom i otchłań otaczającego nas Wszechświata, tam daleko – n a d n a m i. My to malutkie kropki, wobec milionów błyskających diamentami iskier gwiazd!
Niesamowite wrażenie przeniesienia się w świat baśniowości, co potęgował gwiazdozbiór Oriona, najpiękniejszy układ gwiazd, widoczny zimą w naszych szerokościach geograficznych.
Zimowy Orion też prowadził mnie wieczorem z pracy, gdy wracałam do domu z drugiej zmiany. Był zawsze ze mną, jeśli nie nastąpiło zachmurzenie. Zawsze widoczny mimo oświetlonych ulic. Dodawał mi otuchy i odwagi. Dziś też go widzę na zimowym niebie witając jak dobrego znajomego.
„.…Tyś Pan wszystkiego, tyś niebo zbudował
I złotemi gwiazdami ślicznieś uhaftował…”
Jan Kochanowski „Pieśń XXV”.
Gwiazdy są z nami. Gdy tylko człowiek spojrzał w bezchmurne niebo, zauważył zmiany ich położenia w zależności od pory roku. Korzystał z tej obserwacji podczas wędrownego życia, jakie prowadził. Podpowiadały mu one, kiedy zaczynać, a kiedy kończyć zbiory. Pokazywały upływ czasu. Sterowały rocznym rytmem życia.
Nasza najważniejsza gwiazda – Słońce – określała upływ czasu, wyznaczała dzień i noc. Promieniowaniem otulała Ziemię m.in. strzegąc przed groźnym promieniowaniem z głębin kosmosu.
Kosmos jest zniewalającym zjawiskiem, ale nie zaanektował naszego zachwytu nad nocnym niebem, usłanym gwiazdami widzianymi z Ziemi. Pełno w nim zagadek, wciąż nierozwiązanych… im większa jest nasza wiedza, tym – bardziej uświadamiamy sobie ogrom naszej niewiedzy…
Towarzyszy nam mit, że wraz z narodzeniem człowieka pojawia się nowa gwiazda… Gwiazdy decydowały o losie, przeznaczeniu, szczęściu, w zależności od tego, pod jaką się urodziliśmy… Słońce nie zachodzi ani nie wschodzi, wiemy to od dawna, co nie przeszkadza nam zachwycać się tym zjawiskiem rano i wieczorem…
Starożytna astrologia czytała w gwiazdach i wieszczyła o powodzeniu czy klęskach.
Była nauką wykładaną na uniwersytetach. To z niej wywodzi się poważana dziś astronomia. Stawiane horoskopy, nawet obecnie, niosą starożytną wiedzę o człowieku… Na co dzień nie zastanawiamy się, że planeta Ziemia wraz z nami leci w przestrzeni kosmicznej z ogromną szybkością – mkniemy prawie 26,39 km na sekundę, a średnia jej odległość od Słońca to 149,6 mln.km… Rok świetlny to odległość pokonana przez światło w ciągu roku, czyli około 9,5 biliona km. W tej kosmicznej podróży trzeba się liczyć z asteroidami, kometami, które grożą różnego rodzaju kataklizmami… a tak nie dawno wierzono, że kamienie nie mogą spadać z nieba.… bo ich tam nie ma.
Gwiazdy pasa Oriona to:
- Mintaka (znajduje się w odległości 815 lat świetlnych), • Alnliam – środkowa gwiazda ( jej światło dociera do nas po 1630 latach świetlnych), • Alnitak – trzecia gwiazda (dzieli nas odległość 148 lat świetlnych). (Wikipedia)
Orionidy – to roje meteorytów powstałych z komety Halleya, a znajdujących się w północno-wschodniej części gwiazdozbioru. Spadające gwiazdy możemy obserwować około 21 października.
Orion zawsze będzie mnie zachwycał, niezależnie czy to w aspekcie astrologii, czy astronomii. Czekam na zimowe nocne niebo i wraz z przeszłymi lub przyszłymi pokoleniami, wierząc, że tak będzie po wieki, a ktoś – gdy będą spadać gwiazdy – wypowie życzenie…
Jesteśmy częścią Kosmosu – częścią Natury na Ziemi, zamieszkujemy naszą planetę, ona nas chroni, i na razie mamy ją – jedną jedyną!
Anna Blacha (12.XII.2022 r.)