Z Zofią Weaver – pisarką, badaczką oraz tłumaczką, członkinią Brytyjskiego Towarzystwa Badań Parapsychicznych (SPR) – rozmawiają Anna Ostrzycka i Wojciech Chudziński
Licencjat ze slawistyki, doktorat z uniwersaliów językowych na Uniwersytecie w Nottingham… I porzuciła Pani to wszystko na rzecz badania zjawisk parapsychicznych? A jednocześnie łączenie tego przez ponad 20 lat z dużymi projektami tłumaczeniowymi z języka angielskiego, w tym ściśle powiązanych z muzyką. Co zdecydowało, że tak właśnie się to potoczyło?
– Trudno powiedzieć, że to były decyzje, tak po prostu ułożyło się moje życie. Zaraz po tym jak obroniłam doktorat, moją rodzinę spotkały tragedie, które przekreśliły plany kariery naukowej. Aktywność translatorska, jaką podjęłam, też nie była jakąś świadomą decyzją; tłumaczenia robiłam dorywczo, a duże projekty muzykologiczne zaczęły się od przyjaźni w tym środowisku i ogólnego zainteresowania muzyką. Ta praca w dalszym ciągu daje mi dużo satysfakcji, ale jedynie badania parapsychologiczne są de facto wynikiem moich własnych, ukierunkowanych decyzji i wewnętrznej potrzeby – choć przecież nie jestem zawodowym parapsychologiem (zresztą zawodowców w tej dziedzinie nie ma zbyt wielu).
Od czego zaczęły się u Pani zainteresowania parapsychologią?
– Od książki wiele lat temu pożyczonej z biblioteki, autorstwa Rosalind Heywood. Zainteresował mnie tytuł The Sixth Sense, a przekaz ów okazał się tak racjonalny, tak sensowny, że postanowiłam dowiedzieć się na ten temat więcej, i zostałam członkiem The Society for Psychical Research (SPR). Tam poznałam wielu wspaniałych ludzi, przede wszystkim Mary Rose Barrington, badaczkę, z którą połączyła mnie wielka przyjaźń, i która w pewnym sensie nadała kierunek moim badaniom. Spotkałam ją podczas mojej pierwszej wizyty w Towarzystwie, a kiedy dowiedziała się, że jestem Polką, od razu zasypała mnie pytaniami o Ochorowicza, Ossowieckiego, Kluskiego… Nawet nie bardzo wiedziałam wtedy, o kogo chodzi, lecz Mary Rose była tak dociekliwa, że musiałam szybko uzupełniać braki w mojej edukacji…
Od lat 80. ub. w. jest Pani członkinią Brytyjskiego Towarzystwa Badań Parapsychicznych. Proszę przybliżyć jego działalność i zadania (jak pamiętam, jest to zarówno gromadzenie specjalistycznej literatury, prowadzenie badań oraz popularyzowanie wiedzy na ten temat).
– Society for Psychical Research – Towarzystwo Badań Parapsychicznych – jest najstarszą organizacją zajmującą się badaniem naukowym zjawisk paranormalnych. Nasze Towarzystwo nie ma opinii co do takich zjawisk, po prostu zbieramy informacje, wspieramy badania i edukujemy, a nasi członkowie reprezentują szerokie spektrum dyscyplin naukowych.
Towarzystwo zostało założone w 1882 r., w momencie gdy ścierały się dwa prądy – zdawałoby się nie do pogodzenia: agresywny racjonalizm wsparty teorią ewolucji – z jednej strony, z drugiej zaś – spirytualizm, bulwersujące relacje o zjawiskach interpretowanych jako forma kontaktu z duchami. Znalazła się jednak niewielka grupa wybitnych naukowców, którzy uważali, że takie doniesienia należy archiwizować i badać, nawet jeżeli przeczą ogólnie przyjętym tezom naukowym (warto tutaj wspomnieć, że nasze Towarzystwo włożyło olbrzymi wysiłek w tropienie i wykrywanie oszustw, do których dochodziło wtedy często). Pierwszym znaczącym i konkretnym osiągnięciem Towarzystwa było zebranie i przebadanie olbrzymiej ilości spontanicznych, paranormalnych casusów (przypadki występowania tych zjawisk nadal gromadzimy i szczegółowo badamy). Jednak obecnie, gdy parapsychologię wykłada się na niektórych uniwersytetach na świecie i w innych ośrodkach naukowych, jesteśmy raczej stowarzyszeniem wspierającym badania i współpracę na szczeblu międzynarodowym: przyznajemy granty, organizujemy konferencje i wykłady, posiadamy bibliotekę internetową i mamy zebrany olbrzymi materiał archiwalny, który udostępniamy badaczom. No i od samego początku publikujemy kwartalnik oraz okazjonalne wydawnictwo Proceedings, zamieszczające sprawozdania o specjalnym znaczeniu.