Była to niezwykła postać – jeden z pierwszych, którzy u boku Lucyny Winnickiej zakładali Akademię Życia przy ul. Gołębiowskiego 5 w Warszawie. Lucyna mówiła o nim, że jest jednym z najbardziej zasłużonych współpracowników. Prowadził wiele kursów i miał ogromną rzeszę wychowanków, którzy wiele mu zawdzięczają. W bardzo prosty, bezpośredni sposób umiał tworzyć atmosferę bezpieczeństwa i przyjaźni w prowadzonych grupach
Nazywany prawą ręką Lucyny – człowiek od trudnych spraw. Uczył nowych, nieznanych w Polsce technik New Age. Większość członków centralnej służby Akademii Życia (AŻ), prowadzących zajęcia na Gołębiowskiego kończyła kursy u niego. Miał doskonałą pamięć. Raz zasłyszany wykład, powtarzał bezbłędnie – prawie jak z promptera. Na nauczanie przeznaczał każdą wolną chwilę. Program dwudniowych maratonów, zamiast w punktach, rozrysowywał sobie na planszy barwnymi plamami o różnych kształtach, które oznaczały poszczególne typy zajęć.
O tych, którzy odeszli, tradycja nakazuje mówić dobrze lub wcale. Jeżeli by się o Jurku napisało nawet bardzo dużo i tak to będzie za mało – to ułamek tego, co inni mogliby jeszcze dopisać.