Tuż po serii światowych kryzysów, obserwujemy wzmożony pęd mocarstw ku przestrzeni kosmicznej. Swoje sondy na Księżyc wysłały Rosja i Indie, a chińska oraz amerykańska agencja kosmiczna zapowiadają śmiałe przedsięwzięcia. Co to wszystko oznacza i czego jest (niepokojącą) zapowiedzią?
10 sierpnia 2023 r., za pomocą rakiety Sojuz 2.1b., Rosjanie wynieśli w przestrzeń kosmiczną sondę Łuna-25, dokonując tym samym próby bezzałogowego powrotu na Księżyc po przerwie trwającej blisko pół wieku. 16 sierpnia statek osiągnął orbitę wokół Księżyca. 19 sierpnia jednak, agencja kosmiczna Roskosmos ogłosiła sytuację nienormalną związaną z lądownikiem, a już następnego dnia potwierdziła, że sonda… rozbiła się o powierzchnię Srebrnego Globu.
Rosyjski program bezzałogowych lotów na Księżyc rozpoczął się w 1958 r. i został wstrzymany po 18 latach. Był dosyć intensywny, bo na swoim koncie zapisał kilka pionierskich osiągnięć, w tym m.in. pierwsze miękkie lądowanie na powierzchni Księżyca (Łuna‑9, 3 lutego 1966 r.), czy umieszczenie na jego orbicie pierwszego sztucznego satelity (Łuna-10, 3 kwietnia 1966 r.).
Indie – wschodzące mocarstwo kosmiczne?
Mniej więcej w tym samym przedziale czasowym co Rosja, bo 23 sierpnia 2023 r., w ramach misji Chandrayaan‑3, na powierzchni naszego naturalnego satelity z powodzeniem wylądował indyjski lądownik o nazwie Vikram. Było to sensacyjnym wydarzeniem, jako że Indie dołączyły do elitarnego grona państw, które tego dokonały. Dotąd zrobiły to Stany Zjednoczone, Rosja i Chiny.
Misja wystartowała 14 lipca 2023 r, kiedy to system nośny Launch Vehicle Mark-III oderwał się od Ziemi i wyruszył z Centrum Kosmicznego Satish Dhawan w Sriharikota. Na Księżyc wraz z lądownikiem dotarł też łazik Pragyan. Te same konstrukcje brały już udział we wcześniejszej misji Chandrayaan‑2, której start odbył się 22 lipca 2019 r., ale podobnie jak w przypadku Łuny-25, zarówno lądownik jak i łazik uległy rozbiciu.
Z Sagres w kosmos i dalej
Aby zrozumieć przyczyny, dla których ludzie chcą dominować w przestrzeni kosmicznej, należy cofnąć się do zarania historii podboju kosmosu (termin podbój jest tu oczywiście mocno przesadzony). W pewnym ideologicznym sensie sięgamy do… epoki odkryć geograficznych, która to epoka miała początek w pierwszej połowie XV stulecia w Sagres u wybrzeży Portugalii. Za sprawą Henryka Żeglarza powstała tam szkoła uważana za pierwszą akademię morską świata, w której śmiałkowie uczyli się nawigacji i sztuki żeglarskiej, po to, aby ominąć Arabów blokujących lądowe szlaki handlowe. Uzyskano w ten sposób dostęp do nowej domeny, jaką był ocean i wytyczano morskie szlaki handlowe do Chin, czy Indii. Uzyskano przewagę nad wrogami z ościennych królestw.
Świat niewiele się zmienił od tamtych czasów. ten sam cel do dziś przyświeca interesom mocarstw. By utrzymać dotychczasowy ład i układ sił, bądź też wywróć go i ustanowić nową równowagę, potrzeba dominacji w kwestii globalnego przepływu surowców i towarów. Konieczne jest zatem strategiczne panowanie – najpierw na morzach i w powietrzu, by następnie ustalać rozkład sił i ład na lądach. Idąc dalej widzimy, że obecnie podstawowe elementy prowadzonych dziś wojen – wymiana informacji, wywiad, nawigacja, precyzyjne namierzanie, łączność itp. – ustanawiane są i kontrolowane z orbity okołoziemskiej.