A oto sugestia niezwykle interesującego eksperymentu zawarta w liście do mnie od naszego współpracownika Jerzego Kałuckiego. Pozostaje tylko kwestia określenia czy propozycję tę podchwycą Krzysztof Jackowski oraz Marek Szwedowski – w tym wymiarze, a Jerzy Urban z tamtej strony. Czekam z ciekawością.
Anna Ostrzycka
Gdańsk 11 X 2022 r.
WARTO SPRAWDZIĆ!
Zmarł Jerzy Urban, czyli zmarł człowiek. Nie piszę tego po to, by wygłaszać na jego temat panegiryki, choć na pewny rodzaj docenienia zasłużył. Nie był lubiany za poglądy polityczne, ostrość sądów, wielką bezpośredniość i sposób opisu rzeczywistości codziennej oraz historycznej. Potrafił przedstawić, w morzu inwektyw i bezczelności jakie często prezentował, prawdę bolesną dla wielu mieniących się etycznymi i praworządnymi. Nie miał litości dla obłudy i fałszu, jaki prezentowało wielu. Nie cierpiał kościoła, księży, religii, choć znał jej podstawy, historię i fałszerstwa, co punktował bezlitośnie, a co wielu mniej douczonych bojowników o wolność i prawdę brało za kłamstwa, choć w swoich tekstach zawsze podpierał je faktami, zamieszczonymi w dokumentach i opracowaniach krytycznych choćby takich autorów jak Karlheinz Deschner, czy Uta Ranke-Heinemann.
Jego rola jako utrwalacza złego minionego ustroju prawdopodobnie zamyka drogę do analizy tego fenomenu, bo fenomen to nie zawsze coś pozytywnego. I właściwie nie chodzi mi o dokonanie czegoś, co może przewrócić świat niedowiarków, wrogów i ośmieszaczy rzeczywistości pozafizycznej. Urban nie wierzył w Boga, w życie po życiu, reinkarnację, wyśmiewał podróże poza ciałem i po swojemu interpretował stan śmierci klinicznej.
Jego śmierć to świetna okazja, by sam przekazał nam, co zastał po przejściu na drugą stronę. Jak zareagował na rzeczywistość, którą tak negował. Myślę, że na przykład pan Krzysztof Jackowski i pan Marek Szwedowski mogliby spróbować nawiązać z nim kontakt. Jestem przekonany, wiedząc jaki był bezpośredni w swoich osądach, że przekaże prawdę i opisze wrażenia jakich doznaje tam po drugiej stronie. Pozwolą mu na to, bo nie dokonał żadnej fizycznej zbrodni, a ze swojego specyficznego werbalizmu uczynił styl życia, co było pewnie w jego planie.
Warto podjąć taką próbę i sprawdzić, bo lepszej okazji do usłyszenia przeprosin z tamtej rzeczywistości nie będzie.
Pozdrawiam
Jerzy Kałucki