O energii niosącej zdrowie, twórczej wizualizacji i ścieżce życia z Krystyną Włodarczyk-Królicką, mistrzynią Reiki, wykładowczynią Studium Edukacji Ekologicznej oraz Akademii Terapii Naturalnych we Wrocławiu rozmawia Anna Ostrzycka
Kładzie Pani nacisk na znaczenie relaksacji i medytacji w rozwoju duchowym człowieka, a także dla jego zdrowia – jako niosących spokój wewnętrzny. A tego spokoju i wewnętrznej równowagi jakże nam obecnie potrzeba. Czy są to metody (działania) dla każdego zwykłego człowieka, czy jedynie dla wybranych?
– Relaks to stan fizycznego i psychicznego rozluźnienia. Jak powszechnie wiadomo, jest on niezwykle korzystny dla zdrowia naszego ciała. Nasilają się bowiem wówczas czynności układu przywspółczulnego (parasympatycznego), należącego do autonomicznego układu nerwowego, który działa na organizm hamująco. W stanie relaksu następuje więc: spadek ciśnienia tętniczego, zwolnienie czynności serca, sprzyjające trawieniu rozszerzenie naczyń przewodu pokarmowego, pobudzenie perystaltyki jelit i wiele podobnych reakcji korzystnych dla naszego zdrowia. A więc zachodzą zjawiska przeciwne do tych, które występują wtedy, gdy pracą organizmu kieruje układ współczulny, pobudzający – dominujący np. w czasie stresu. Gdy się relaksujemy, czujemy się doskonale. Każdy z nas przeczuwa to instynktownie i chociaż czasami nie nazywamy tego działania relaksacją, to jednak bardzo chętnie będąc nad morzem udajemy się na plażę, aby obejrzeć zachód słońca. Siadamy na piasku i wpatrzeni w morskie fale, chłoniemy ciszę oraz magię gasnącego piękna. Wracając do domu niesiemy tę ciszę w sobie, mając poczucie harmonii i przeżycia tak pięknej chwili, że choć nie umiemy jej nazwać, wiemy, iż będziemy za nią tęsknić.
Nasi praprzodkowie po upolowaniu zwierzyny siadali przed grotą, która była ich mieszkaniem i zapalali ognisko. Wpatrzeni w migoczący płomień odzyskiwali równowagę wewnętrzną po stresie polowania i dopiero wtedy udawali się na spoczynek. Z tych atawistycznych zachowań, przysłowiowemu Kowalskiemu pozostał zwyczaj włączania telewizora po powrocie z pracy do domu i rytmiczna zmiana programów, powodująca migotanie światła ekranu. Bezrefleksyjne patrzenie na zmieniające się obrazy, wielu przynosi uspokojenie nagromadzonych w ciągu dnia emocji. Relaksujemy się wtedy w sposób naturalny, spontaniczny, podświadomie czując, że takie działanie przynosi nam korzyści fizyczne (rozluźnienie mięśni, obniżenie napięcia nerwowego), a także psychiczne – wzmocnienie pozytywnego nastawienia do życia, polepszenie samopoczucia i powrót dobrego humoru.
Jeśli jednak pragniemy w naszym życiu zmiany na lepsze i sięgamy po techniki Twórczej Wizualizacji, czyli świadome i dobrowolne tworzenie wrażeń zmysłowych, aby się zmienić (Shakti Gawain), to już świadomie wprowadzamy się w stan relaksacji. Wtedy cisza wewnętrzna uzyskana odpowiednio kierowanym oddechem jest konieczna, aby nasz umysł zszedł na tzw. poziom alfa. To poziom spokoju, w którym umysł chętnie tworzy nowe obrazy i bez przeszkód pozwala powstawać pozytywnym emocjom, które są z nimi związane. Pozytywne emocje i akceptacja tworzonej wizji jest konieczna do nasycenia nowej myśli energią, a jak wiadomo energia może się zmaterializować.
Praktyką relaksacji, tą pozytywną demobilizacją organizmu, zajmowali się znakomici lekarze psychiatrzy już na początku XX w. W 1929 r. amerykański lekarz, fizjolog i psychiatra – Edmund Jacobson opublikował swój słynny Trening Relaksacyjny, który jest stosowany do dzisiaj przez trenerów sportowych, aby uwalniać zawodników od skutków stresu.