Z Ewą Ornacką, znaną reporterką śledczą, do tej pory opisującą świat mafii, a ostatnio autorką książki PO TAMTEJ STRONIE. Dlaczego zmarli powracają…, o trudnych do wyjaśnienia zjawiskach i doświadczeniach, które stały się jej udziałem po śmierci zamordowanego krewnego, a także o tym, dlaczego nieżyjący kontaktują się z nami rozmawia Anna Ostrzycka-Rymuszko
Dla wielu to zaskakujące, że osoba, która do tej pory dociekliwie i konsekwentnie dokumentowała fakty w świecie materii, pisze książkę o kontaktach zmarłych z żyjącymi. Jak rozumiem bodźcem do tego stała się seria zaskakujących zdarzeń w rodzinnym domu. Podczas lektury obserwujemy, jak Pani początkowe niedowierzanie ustępuje miejsca zawodowej ciekawości i jak pojawia się przekonanie, iż kontakty między światami są oczywistością. Jak doszło do takiej ewolucji intelektualno – emocjonalnej?
– To był proces porównywalny do nauki obcego języka. Wszystko było nowe, momentami trudne do przyswojenia, musiałam uczyć się od podstaw. Pierwsze kroki skierowałam do biblioteki i na portale zakupowe po książki. Czytałam wszystko, co swoim nazwiskiem firmowali lekarze i naukowcy. Szukałam relacji dziennikarskich z całego świata, mających charakter informacyjny, a nie plotkarsko-sensacyjny. Znalazłam kilka współczesnych zdarzeń, zapierających dech w piersiach, opisanych przez renomowane tytuły. Dwa z New York Daily News dotyczyły wypadków samochodowych z udziałem młodych kobiet podróżujących z małymi dziećmi. One zginęły na miejscu, maluchy przeżyły. Oba zdarzenia miały miejsce na przestrzeni kilkunastu lat w górach Sierra Nevada. W obu też, martwe już matki sprowadziły pomoc do swoich, uwięzionych we wrakach dzieci. Naga zjawa na poboczu i kobiecy głos wołający – Tu jesteśmy! Pospieszcie się – o tym mówili świadkowie i ratownicy.
Wkrótce okazało się, że wokół mnie jest mnóstwo osób, które miały podobne doświadczenia związane z odczuwaniem obecności zmarłych. Nawet moja mama, która nigdy wcześniej słowem o tym nie wspomniała. Uświadomiłam sobie, że tak wielu ludzi nie może się umówić, by wymyślać podobne historie. Ponieważ ciekawość tematu narastała, postanowiłam odszukać rozmówców, którzy mi to wszystko wytłumaczą. I tak powstała książka Po tamtej stronie (2022).
Czym się Pani kierowała wyszukując osoby, które doświadczają podobnych zjawisk i potrafią je zdefiniować? Łączy te osoby szczególny dar, talent, może nawet dodatkowy zmysł? Z lektury wynika, że zdobyła Pani zaufanie mediów i jasnowidzów skłaniając ich do szczerych rozmów.
– Szukałam osób wiarygodnych, które naprawdę potrafią nawiązywać kontakt ze zmarłymi. Takich, które pracują bez rozgłosu, nie zabiegając o poklask i popularność w telewizjach śniadaniowych. Bezcenne kontakty podsunęły mi moje przyjaciółki z branży medycznej: lekarz ginekolog i protetyk stomatologiczny, które korzystały wcześniej z pomocy medium. Ich relacje i świadectwa były dla mnie niezwykle istotne. Bohaterki mojej książki uwierzyły, że nie szukam sensacji, więc już na starcie dały mi kredyt zaufania. Mówię o Annie Stanclik z Bielska Białej i Dorocie Gustafsson z miejscowości Alem w Szwecji. Obie mają niesamowity dar odczuwania i rozumienia równoległej rzeczywistości, chociaż przez skromność tak tego nie nazywają. Ponadprzeciętną wrażliwość na sygnały stamtąd mają też inni moi rozmówcy: bioenergoterapeutka z Krakowa, szef zakładu rehabilitacji jednego ze szpitali w Trójmieście, a także Krzysztof Jackowski z Człuchowa.
Czy Pani umiejętności warsztatowe wynikające z dziennikarstwa śledczego okazały się przydatne w pracy nad tak nietypowym tematem?
– Nie chcę przeceniać tego doświadczenia, ale dzięki blisko trzem dekadom w tym zawodzie ominęłam swoiste pole minowe, którym było wkręcenię się w świat przeżyć rozmówców, zajmujących się duchowością i tzw. jasnowidzeniem wyłącznie pod publikę lub komercyjnie.