Kochani! To już XX lat… zmieniamy się my, zmienia się Przystań Ocalenie… wszystko, co robimy od lat, robimy, aby naszym zwierzętom żyło się lepiej. Jedno się nie zmienia… zwierzęta i ich potrzeby są najważniejsze
W lipcu wybiła 20. rocznica powstania naszego przytuliska w Ćwiklicach, pod Pszczyną. (Jednak działalność wprowadzimy o wiele dłużej). Ta ziemia stała się prawdziwym domem dla setek zwierząt. Kiedy się tutaj przeprowadziliśmy, nie zdawaliśmy sobie sprawy jak wielkiego podejmujemy się wyzwania, ile pracy i zdrowia będzie kosztowało nas stworzenie tego azylu. Często słyszymy, że sobie radzimy, a są inni, którzy bardziej potrzebują. Każdy myśli, że od zawsze mieliśmy to, co mamy dzisiaj.
Otóż, jak zaczynaliśmy, nie mieliśmy nic oprócz zwierząt. Na wszystko musieliśmy bardzo ciężko zapracować. I robimy to nadal, każdego dnia. Nie dla nas tylko naszych 500 podopiecznych. Naszym pierwszym samochodem był stary Żuk, z dziurawą podłogą. Kolejne auta też okazywały się skarbonkami bez dna, bo kupienie taniego pojazdu wiązało się z ciągłymi naprawami.
Pierwsza bukmanka była samoróbką, a przytulisko, na początku, ruiną. Zimą, w domu herbata zamarzała w szklankach.
Nie było nas stać na opał. Zbieraliśmy więc palety, żeby podopiecznym było ciepło. Do dziś przytulisko nie jest pałacem. Choć mamy skromnie, staramy się jak możemy, żeby zwierzaki były u nas szczęśliwe, było im dobrze i wszystko robimy właśnie dla nich.
Początkowo, kiedy wybieraliśmy się na targ, aby ocalić jakieś życie, pożyczaliśmy pieniądze od rodzin oraz przyjaciół, by starczyło na wykupienie chociaż jednej potrzebującej ratunku istoty. Po samochód i przyczepę jechaliśmy za każdym razem 150 km do naszego Przyjaciela – Olka, którego nie ma już z nami. Nie zapomnimy mu tego. Nigdy nie odmówił pomocy, zawsze kiedy potrzebowaliśmy pożyczał nam samochód z przyczepą. Tylko dzięki temu mogliśmy na targach ratować zwierzęta. Gdy zaczynaliśmy nie było Facebooka, Instagrama, a na internet mało kto mógł sobie pozwolić.
Niewiele osób wiedziało wówczas o naszym istnieniu. Nasza Przystań rozwinęła się i przetrwała dzięki naszym cudownym Przyjaciołom Ani Ostrzyckiej i Markowi Rymuszko oraz całej Redakcji i Czytelnikom Nieznanego Świata.
To dzięki Nim, wiele ludzi się o nas dowiedziało. To dzięki Nim zaczęła do nas płynąć pomoc z wielu stron. Zaczęły przychodzić paczki z prezentami dla naszych podopiecznych. A my ze łzami w oczach cieszyliśmy się jak małe dzieci, że nasze zwierzęta dostały takie skarby, o jakich nawet nie marzyliśmy, których my nigdy nie byliśmy w stanie im dać, bo nie było nas na nie stać.
Kochana Aniu, Kochany ś.p. Marku, Kochany Nieznany Świecie. Zawsze będziemy powtarzać, że istniejemy dzięki Wam. Żadne słowa nie są w stanie wyrazić naszej wdzięczności. Razem z Wami stworzyliśmy Przystań Ocalenie i tworzymy ją do dnia dzisiejszego. Mieć takich Przyjaciół jak Wy to prawdziwy zaszczyt.
Czujemy się dumni, bo możemy dać Wam raz w roku prezent w postaci kalendarza.
Kiedyś był to odręcznie pisany list i malutkie zdjęcie naszych podopiecznych za 15 groszy. Wtedy tylko tak byliśmy w stanie dziękować za dobro jakie otrzymywaliśmy od wielu ludzi. Takie historie możemy opowiadać bez końca, nie wstydzimy się tego, że byliśmy biedni jak przysłowiowe myszy kościelne. Naprawdę nie mieliśmy nic a do wszystkiego, co mamy dzisiaj, doszliśmy sami dzięki Waszej pomocy i każdego dnia staramy się to ulepszać.
Obecnie z dumą patrzymy na to, co udało się stworzyć. Chociaż że nie jest idealnie, ale wspominając nasze początki, możemy się pochwalić, iż odwaliliśmy kawał dobrej roboty. Tak strasznie się cieszymy i wzruszamy, że nasze zwierzęta mogą dziś dostać musli, przysmaki, warzywa, specjalistyczną karmę, jeśli jej potrzebują. Dawniej takie rzeczy były dla nas nieosiągalne, za drogie.
Bardzo mocno doceniamy wszystko, co mamy, a każda deseczka w Przystani to symbol naszej ciężkiej pracy.
Niestety przy takiej liczbie podopiecznych nie możemy stać w miejscu, musimy dalej się rozwijać, żeby każdy z naszych pięciuset zwierzaków miał zapewnione to, czego potrzebuje. Nigdy nie prosimy dla siebie, sami żyjemy skromnie, a wszystko robimy dla zwierząt. Podporządkowaliśmy im swoje życie, ale nie narzekamy, bo to cudowna droga, niestety częsta okupiona milionami łez, pękniętymi sercami, bólem i cierpieniem, lecz dzięki tym ocalonym wiemy, że warto.
Czujemy, że nasze wysiłki mają sens. Nie zmienimy i nie zbawimy całego świata, ale dla tych kilku uratowanych stajemy się ich światem. I to jest piękne. Zawsze z radością patrzymy na te nasze dzieci, bo tak nazywamy ocalone przez nas zwierzaki, czujemy ogromne szczęście, że je mamy, odczuwamy dumę, widząc ich metamorfozy, radość, wolność i beztroskę. Najpiękniejsze chwile są wtedy, gdy przerażony psiak, który nigdy nie ufał ludziom, nagle podchodzi, domagając się kontaktu, albo zrezygnowany koń wychodzi na pastwisko, podnosząc ogon, przybierając pozę zadomowionego na wybiegu – gna przed siebie wolny i szczęśliwy, albo kiedy kurki z klatkowego chowu pierwszy raz dotkną ziemi, grzebią łapkami, tarzają się, radośnie hałasując.
Niby to rzeczy, które dla zwierząt powinny być normą, dla wielu są czymś zupełnie nowym, magicznym, cudownym. Dzięki ich szczęściu i takim widokom nie żałujemy ani jednego wyboru, jakiego dokonaliśmy oraz decyzji, jaką podjęliśmy. Przeżyliśmy wiele ważnych chwil – pięknych, wzniosłych, ale towarzyszył nam też smutek. Każde pożegnanie z podopiecznym jest trudne… Ratujemy przecież zwierzęta starsze, schorowane, jakie często przychodzą do nas jedynie na kilka chwil… które jednak pozwalają im poczuć się wreszcie chcianymi, kochanymi, poznać życie i człowieka od lepszej strony. Każdy z naszych ocalonych wniósł wiele do życia Przystani Ocalenie, zmienił nas, czegoś nauczył, pokazał coś ważnego. Przez 20 lat ocaliliśmy wspólnie z Wami setki zwierząt.
Dzięki wsparciu dobrych ludzi, w Przystani wiele się zmieniło. To nie jest ta sama Przystań, co na początku. My też jesteśmy inni, mądrzejsi, bardziej doświadczeni. Nie stoimy w miejscu… Wciąż coś zmieniamy, ulepszamy, czegoś się uczymy, aby tym skrzywdzonym stworzeniom zapewnić komfortowe warunki na resztę życia. Każdego dnia wszystko nad czym pracujemy, robimy w jednym celu: aby naszym podopiecznym żyło się lepiej.
– Przy takiej ilości zwierząt, nawet jeśli dzień kończy się trudnymi chwilami, jakąś tragedią, to potem wstaje nowy. Tak wiele zwierząt „krzyczy”, że chce żyć. No i to ładuje baterie, daje motywację do dalszego życia. Trzeba zapomnieć o tym, co było wczoraj. Nie żyć przeszłością, ale przyszłością – tymi, które jeszcze tego wsparcia potrzebują i oczekują naszej pomocy… I dlatego jednego konia, dla każdego jednego uratowanego życia warto robić to, co robię…
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z Dominikiem Nawą z okazji jubileuszu 20-lecia Przystani Ocalenie w Ćwiklicach pod Pszczyną, która jest dostępną na naszej redakcyjnej stronie w zakładce Podcasty NŚ.
Dziś pod naszą opieką jest ponad pół tysiąca zwierząt różnych gatunków.
Wciąż są z nami pierwsi ocaleni – Tyszek oraz Kasztanek, od których wszystko się zaczęło i dzięki, którym powstała Przystań Ocalenie. Wtedy byli kilkumiesięcznymi źrebakami, wykupionymi przez nas, aby symbolicznie uratować życie. Był też trzeci źrebak, który z braku pieniędzy nie zdołaliśmy uratować.
Wtedy coś się w nas zmieniło. Chcieliśmy działać w tym kierunku, aby nigdy już żaden źrebak z Polski nie pojechał na rzeź. Od ponad 20 lat walczymy o lepszy los zwierząt hodowlanych. Bez wsparcia ludzi dobrej woli – przyjaciół zwierząt – nie byłoby to możliwe. Te 20. urodziny są okrągłe, symboliczne, ale też trudne. Z jednej strony bardzo się cieszymy, że przez tyle lat tworzymy dom dla tylu zwierząt, wspólnie z Wami uratowaliśmy setki istnień…, z drugiej – przytłaczają nas problemy finansowe. Zmagamy się z nimi już drugi rok, pandemia pogłębiła ten stan. Wciąż dostajemy wiadomości od dobrych ludzi, którzy nas wspierali, że niestety sami borykają się z ogromnymi problemami i nie są w stanie dalej nam pomagać…
Prosimy Was o urodzinowe wpłaty i dobre myśli, o wysyłanie SMS-ów zamiast jubileuszowych kwiatów. Potrzebujemy Was bardziej niż kiedykolwiek. Dziękujemy za Waszą aktywną obecność w życiu Przystani Ocalenie, za pomoc, miłość, wsparcie, bez których nie przetrwalibyśmy tylu lat i nie przetrwamy… Wraz z naszymi ocalonymi podopiecznymi polecamy się Waszej pamięci, pięknie prosząc – bądźcie z nami dalej!
Dorota i Oliwia Szczepanek, Dominik Nawa
⁕⁕⁕
Kochani Przyjaciele z Przystani OCALENIE!
Jesteście, zawsze byliście i będziecie dla nas ważni – Wy i Wasi podopieczni. Podziwiamy Was za determinację i gigantyczny trud, jaki wkładacie w ratowanie skrzywdzonych, bezdusznie traktowanych stworzeń.
A wszystkich Czytelników NŚ proszę: zrezygnujcie z czegoś, bez czego da się przeżyć (ot, np. z obiadu czy kolacji, łakoci, kolejnego, nowego ciucha), a pieniądze przeznaczcie na wsparcie Przystani OCALENIE. Ja tak robię. Przed laty zrezygnowałam z eleganckiego, zimowego płaszcza, aby ocalić przed rzezią końskie życie Szansy. A teraz mam w Przystani wirtualną podopieczną – kotkę Kasię. Wstąpcie do tego klubu, co ja, o ile moje słowa mają dla Was znaczenie.
Anna Ostrzycka
Redaktor Naczelna NŚ
Fundacja Przystań Ocalenie (przytulisko dla koni oraz innych braci mniejszych)
ul. Kombatantów 134 k. Pszczyny, 43–229 Ćwiklice
tel. +48 723−80−80−02, e‑mail: przystanocalenie@interia.pl
www.przystanocalenie.plNr konta: 54 1870 1045 2083 1069 2318 0001
KRS 0000464918