Może rozczaruję część Czytelników, ale terapia, o której piszę, nie ma nic wspólnego z seansem spirytystycznym czy wywoływaniem duchów. Żadna ze szkół hipnoterapeutycznych, w których studiowałam, nie przekazywała techniki, która pojawiła mi się pod wpływem terapeutycznej konieczności
Przyszła do mnie młoda kobieta wstrząśnięta samobójczą śmiercią matki. Śmierć bliskiej osoby zawsze jest traumatycznym przeżyciem. Śmierć samobójcza traumę tę pogłębia. Ten zgon nastąpił w szpitalu psychiatrycznym, gdzie człowiek powinien znajdować się pod troskliwą opieką lekarzy, Okazało się, że matka mojej pacjentki cierpiała na depresję od czasu zamążpójścia córki. Choć rodziny utrzymywały kontakt, nie potrafiła dostosować się do nowej sytuacji. Jej depresja pogłębiała się, aż trafiła do szpitala, w którym odebrała sobie życie.
Całość stanowi wielopoziomową traumę, powiększoną samotnością, ponieważ mąż pacjentki – marynarz – wypłynął w morze, ona zaś została sama z dwójką małych dzieci. Takie przeżycie to balast skłębionych emocji: rozpaczy, żalu, wstydu, niemocy, poczucia winy, złości i gniewu. Przepracowanie ich, nawet przy najlepszych technikach hipnoterapeutycznych, może trwać kilka miesięcy. Przez ten czas moja pacjentka byłaby w stanie rozdzierającego bólu, który siłą rzeczy wpływałby na jej relację z dziećmi – wytwarzając z kolei u nich traumatyczne przeżycie. Za wszelką cenę chciałam zatrzymać pokoleniowe przenoszenie się traumy.
Świadomość zastosowania wielomiesięcznej terapii stała w sprzeczności z bezwzględną koniecznością natychmiastowego opanowania sytuacji. Z tego napięcia, jak olśnienie, pojawiła się myśl: gdyby matka pacjentki żyła, mogłaby odpowiedzieć na wszystkie bolesne pytania, a zwłaszcza na te najbardziej nurtujące młodą kobietę: – Dlaczego podjęła decyzję o odejściu? Czy na pewno nie może tego zrobić? A gdyby tak przywołać ją świadomie? Co naprawdę wiemy o strukturze rzeczywistości i świata? Czego nie wiemy o mocach naszego umysłu?
Uznając zjawisko hipnozy, nauka zaakceptowała istnienie odmiennego stanu świadomości i od czasów Hansa Bergera (1873−1941) badania na ten temat są nieustannie ponawiane. Przy czym mamy pewne różnice między badaczami co do zakresu częstotliwości poszczególnych fal mózgowych i tego do czego służą.
Tradycyjny i dość uproszczony podział fal: