O swoich doświadczeniach ze świadomym śnieniem i tym, jak technika ta pomaga w życiu codziennym oraz w pracy, opowiada Krzysztof Ator Woźniak – jeden z najbardziej znanych polskich yotuberów, autor kanału wideoprezentacje, komentujący bieżące wydarzenia z kraju i ze świata. Świadome śnienie nie tylko napędza kreatywność, ale też pozwala redukować stres. Choć ta bardzo łatwa do opanowania metoda kryje też pewne pułapki
Jesteś jednym z najpopularniejszych youtuberów w Polsce. Poruszasz tematy, które nie zawsze są na rękę niektórym grupom wpływu czy politykom. Z tym wiążą się różnego rodzaju naciski oraz stres. Ale oprócz tego, jesteś też pasjonatem zjawisk z pogranicza. Kiedy zacząłeś się tym interesować?
– To zależy, czy w życiu czy w ramach mojej działalności na YouTube. Tam zaczęło się to całkiem przypadkowo. W ubiegłej dekadzie popularne były teorie spiskowe o iluminatach i moja ówczesna widownia bardzo prosiła, bym nagrał jakiś materiał na ich temat. Długo upierałem się, że nie będziemy takich tematów poruszać. Jednak po wielu miesiącach dałem się przekonać i nagrałem pierwszy materiał o teoriach spiskowych, konkretnie odnoszący się do tzw. lotniska iluminatów w Denver, gdzie znajdują się bardzo dziwne malunki i inskrypcje, które po pandemii stały się jeszcze bardziej zastanawiające i sugestywne. Przyjąłem formułę, że najpierw opowiadam o jakimś kontrowersyjnym temacie, a potem poddaję go analizie krytycznej. To tak się ludziom spodobało, że z pojedynczego materiału zrobiła się seria okazjonalnych odcinków, które stały się stałym cyklem – obecnie emitowanym trzy razy w tygodniu.
Jeśli chodzi o życie prywatne, zjawiska tajemnicze towarzyszą mi od wczesnego dzieciństwa. Jedna z praktyk jest mi szczególnie bliska i chodzi tu o świadome śnienie. Zacząłem tego doświadczać już w szkole podstawowej – mniej więcej w okresie 4–5 klasy – i trwa to do dziś. Jest to, moim zdaniem fascynujące zjawisko, które ma niesamowity potencjał dający się wykorzystywać. Na przykład potrafię w czasie świadomych snów… pracować.
A jeśli chodzi o inne doznania z pogranicza? Zdradzę, że na swoim kanale poświęcasz im więcej miejsca, ale czy mógłbyś ujawnić coś jeszcze?
– Mam bardzo rozwiniętą intuicję, której – czego nie ukrywam – nieco się boję. Moja świadomość trudno akceptuje fakt, że coś może mną kierować i że może dojść do sytuacji, w której pod wpływem intuicji podejmę jakąś decyzję. Chociaż, gdy próbowałem postępować odwrotnie do tego, co podpowiadała mi intuicja, zawsze fatalnie na tym wychodziłem. Zatem nauczyłem się jej słuchać. Gdyby nie ona, to np. kupiłbym mieszkanie, którego deweloper by mi potem nie wydał (ta osoba była bohaterem pewnej afery kilkanaście lat temu). Gdybym dał mu się oszukać, nie miałbym ani pieniędzy, ani mieszkania, a moje życie potoczyłoby się całkiem inaczej. Intuicja, mówiąc kolokwialnie, uratowała mi tyłek. Coś mi mówiło, że z tym mieszkaniem nie wszystko jest
Często intuicja i inne formy „szóstego zmysłu” są dziedziczne. Czy w twojej rodzinie ktoś miał tego typu dar?
– Babcia ze strony ojca. Nie pamiętam jej, zmarła gdy byłem bardzo mały, ale w rodzinie wszyscy wspominają, że miała duże zdolności związane z widzeniem przyszłości. Przez te poczucia – jak mówią bliscy – może też przedłużyła sobie życie, kiedy zachorowała na raka. Dzięki decyzjom związanymi z wyborem terapii, nie zawsze konwencjonalnych, żyła z tą chorobą stosunkowo długo.