Powrót do Złotych Miast
Dwa tygodnie po WM NŚ Nowy Ja powróciliśmy do niej, aby zrobić w nią wgląd jako obserwatorzy. Skupiliśmy się na znaczeniu Złotych Miast na poziomie indywidualnym oraz globalnym całej świadomości. Choć każdy z uczestników indywidualnie docierał do swojego miasta poprzez przestrzeń serca, to po medytacji okazało się, że jest to koncepcja wspólna dla wszystkich. Indywidualne doświadczenie uczestników pozwoliło natomiast uzyskać obraz widziany z wielu perspektyw, a przez to bogatszy w detale. Wgląd post factum dodał więcej elementów, a także dał odpowiedzi dotyczące m. in. roli tych miast i wskazówek ich wykorzystania w naszym rozwoju.
Paweł Byczuk
Przed-niebo
Piotr: Przystąpiłem do medytacji w skupieniu. Już po kilku minutach pracy z nagraniem, po procedurach wstępnych, udaniu się do Nowego Miejsca Spotkań, cyklu AUM i prośbie do Pomocnika o zabranie do Złotego Miasta – nagle, zupełnie nie wiem kiedy – na około 20 minut straciłem kompletnie świadomość. Wróciłem na 8 min. przed końcem nagrania, gdy Paweł oznajmił, że powoli kończymy naszą wizytę w Złotym Mieście. Zdziwiłem się, bo naprawdę do momentu utraty świadomości zachowywałem dużą uważność, nie byłem w ogóle senny. Uruchomiłem dodatkowe 40-minutowe nagranie Hemi-Sync® i poprosiłem Pomocnika, aby zabrał mnie ponownie lub pomógł przywołać w pamięci wszystko, co wydarzyło się podczas mojej nieświadomości. Zabrał mnie do czegoś, co miało być owym Złotym Miastem, nie przekazując żadnych informacji. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z tym zwrotem, nigdzie o tym nie czytałem, więc pojęcie to jest dla mnie czymś zupełnie nowym. Poczułem, że jestem w innym miejscu. Początkowo, jak przez mgłę, zobaczyłem zarys czegoś, co przypominało piaskowo – złote niskie budynki o zaokrąglonych kształtach, bardzo blisko siebie. Jakby pustynne miasto, gęsto zabudowane. Miasto lśniło odcieniami złota, w powietrzu wolno unosiły się złotawe drobinki mieniące światłem, a może lśniące przyjemną energią. Całość znajdowała się pod jakąś przezroczystą, lecz odczuwalną kopułą, jakby oddzielona od pozostałej przestrzeni, chroniona, a może odizolowana zwykłą różnicą wynikającą z funkcjonowania na innym poziomie energetycznym. Poza kopułą nie było tak spokojnie, jak wewnątrz złocistego miasteczka. Zrozumiałem, że patrzyłem na nie z zewnątrz. Tam gdzie przebywałem, kotłowały się energie – setki albo nawet tysiące pocisków energetycznych miotały się w różne strony – widziałem je jako mgliste pociski, niespokojny ruch powietrzny, nad którym nie miałem żadnej kontroli. Mój oddech i bicie serca przyspieszyły. Odczuwałem coraz większy niepokój, a także dyskomfort związany z obserwacją tych zewnętrznych struktur oraz z chęcią przedostania się do wnętrza Złotego Miasta. Może nie potrafiłem dostroić siebie do tego miejsca? Może nie pasowałem tam? Może powinienem zrozumieć, że obecnie nie jestem godzien wejść do środka – bo w tak innym miejscu funkcjonuję – dostrzegłem bowiem coś, co mnie otacza? Prosiłem kilka razy o wsparcie przy wejściu do środka, o przybycie Pomocnika lub kogoś, kto mógłby mnie wpuścić i oprowadzić po tym miasteczku. Pojawiły się dwie, a może trzy smukłe, jasne lub lekko skrzące się, ale nie oślepiające istoty. Ich zarys był całkiem wyraźny. Miały ponad dwa metry wzrostu, odziane były w długie jasne szaty. Nie jestem pewien, czy w ogóle dotykały ziemi. Jedna z postaci dała mi sygnał, jakby zaprosiła do wewnątrz. Chyba był to gest wyciągniętej ręki, choć bardziej uczucie zaproszenia i akceptacji. Czułem ich przyjazne nastawienie i pozytywną odpowiedź na moje prośby. Po wejściu, wszystko co budziło mój niepokój, zniknęło.
Jakby falami napływały do mojej świadomości słowa: Wszechogarniający spokój i harmonia. Próbowałem pytać o miasto. Poinformowano mnie, bym postarał się jak najwięcej zrozumieć poprzez wyczucie miejsca, w jakim się znalazłem. Wówczas poczułem wielki spokój. Złocista aura mieniących się w powietrzu drobinek stanowiła jakby harmonię, jedność całościową i kompletną. Zacząłem się zastanawiać, co to za miejsce, czy może niebo czy może przed-niebo? Poczułem ponownie SPOKÓJ, który kilkakrotnie przepłynął przeze mnie, jak uspokajająca fala z góry do dołu. Zacząłem rozumieć, że jest to miejsce jedności dla dusz, które osiągnęły wyższy poziom świadomości oraz bliskości z ostatecznością, którą jest Nieskończona Miłość. Spokój, którego doświadczałem, wynikał z wszechobecnej Miłości. Iskrząca energia była źródłem Miłości, jaką emanowały też części naszych dusz, stanowiące najwyżej rozwinięte wyższe JA. Jednak nadal zastanawiałem się, czy jest to miejsce cyklicznego podładowywania i odpoczynku, przygotowania przed drogą do pełnej jedności ze Stwórcą? W końcu zrozumiałem, że to miejsce, do którego mamy dostęp poprzez nasze wyższe JA. Cząstki dusz najwyżej rozwinięte są powiązane z tym miejscem na stałe. Możemy z niego czerpać, zasilać się spokojem, mądrością, ale i zmieniającą wszystko energią, której potrzebujemy. W tym momencie przeszyła mnie tak silna dawka energii, że poczułem dreszcze – zupełnie jakby dano mi do zrozumienia, o jak dużą energię chodzi. Taką, która dosłownie może postawić do pionu kogoś, kto nie ma w sobie żadnych sił witalnych, która może obudzić z letargu, wstrząsnąć u podstaw i każdego zadziwić. Idąc tym tropem myśli, to jakby miejsce, którego paliwem jest rozwinięta, Czysta Bezwarunkowa Miłość, tak głęboko zakorzeniona, że obecna w pełni w sposób nieuświadomiony. Trwająca i dostępna niczym powietrze na Ziemi. Czerpanie z tego źródła, do którego każdy z nas ma pewien dostęp przez łączność ze współistniejącą tam cząstką naszego wyższego JA o najwyżej rozwiniętym poziomie świadomości duchowej – jest możliwe, wskazane i pomocne.