Dzieje różnych ludzi, z różnych pokoleń, nieznajomych sobie niekiedy dziwnie się splatają poprzez tzw. zbiegi okoliczności. A gdy przyjrzeć się tym historiom, skłaniają do zadumy. Oto jedna z nich.
Anna Ostrzycka
Między Francją a Polską. Czy łączą ich tylko daty?
Miałam życzliwego teścia, który próbował mnie ostrzec przed swoim synem, ale zrozumiałam dopiero później, o co chodzi.
Z czasem okazało się, że jest jakieś dziwne, czy tylko symboliczne powiązanie mego teścia z francuskim generałem Geraudem-Christophem Duroc’em, o którego istnieniu długo nie wiedziałam. On jakby czekał na mnie w mrocznej otchłani, abym coś dla niego uczyniła. Jego duchowa energia już wcześniej towarzyszyła mi w życiu.
Pamiętam nasz z mężem urlop we Francji. Na plaży w miasteczku Sainte-Maxime, na Lazurowym Wybrzeżu, znajduję złoty pierścionek. Najwyraźniej od słonej wody Morza Śródziemnego stracił swój blask. Komu go oddać, gdy w pobliżu nie ma żywej duszy? To taki pierwszy francuski akcent.
Potem drugi – od teścia dostajemy samochód Renault.
Przez pewien czas życie płynie spokojnie. Aż się zaczęło… Mamy duże straty finansowe. Szukamy więc tańszego mieszkania. Proponuję mężowi przeprowadzkę nad Nysę. Mieszkamy tu w hotelu i szukamy dla siebie stałego miejsca. Wreszcie wynajmujemy mieszkanie w starym, barokowym domu i… poznajemy jego tajemnice.
Jest rok 1813, trwają wojny napoleońskie w Saksonii. Armia francuska ściga wroga, który już się wycofuje. Jednak zostają oddane ze stanowisk przeciwnika jeszcze trzy strzały armatnie. Jedna z kul uderza w jabłonkę, ale najpierw zabija generała Kirchnera, a potem trafia marszałka dworu Duroca. On, choć ciężko ranny, jeszcze żyje, w rozmowie z Napoleonem mówi: Do zobaczenia jutro i zamyka oczy. Cesarz rozkazuje, aby ciało Duroca zostało przewiezione do Paryża i złożone pod kopułą Dôme des Invalides, ale serce ma spocząć na cmentarzu w jego rodzinnych stronach, w Pont-à-Mousson. To tutaj przyszły książę Friaul i Wielki Marszałek dworu Napoleona spędza najpiękniejszy okres swojego życia. Tato Claude Sidoine de Michel Duroc nazywa swojego syna Chevalier (czyli rycerz)…
Geraud Christophe Michel Duroc – książę Friaul, francuski generał dywizji. Syn oficera wykształcony w szkołach wojskowych. Po wstąpieniu na tron Napoleona został przez niego mianowany Wielkim Marszałkiem dworu (wcześniej Wielki Oficer pałacu cesarskiego). W 1806 r. po bitwie pod Jeną podpisał pokój z Saksonią . Urodzony 25.10.1772 r. w Pont-à-Mousson (Francja). Zmarł 23.05.1813 r. w Markersdorf (Niemcy). Poległ w bitwie pod Budziszynem podczas pościgu za strażą tylną Prusaków. Napoleon załamany stratą przyjaciela, zapytany o strategię bitwy pod Lipskiem, odparł: Jutro! Nie mam na to teraz czasu! I pobiegł do ciała Duroca.
Wiem, on potrzebuje mojego działania. Jedziemy do Francji. Usuwam popioły z mojej świadomości, rzucam się na tajemnicze głębiny. Działam punktowo, aby nie wystraszyć tego Ducha.
Zabieram w podróż mały kamyk z ogrodu, gdzie mieszkamy a 23. maja 1813 r. balsamowano ciało generała Duroc’a.
Umierał niespełniony. Miał wówczas zaledwie 40 lat, a w dalekiej Francji czekała na niego córeczka Hortnse, której jeszcze nie widział.
Ten mały kamyk, jako symbol, składam na cmentarzu w Pont-à-Mousson, gdzie spoczęło jego serce. Otwieram się na to niewidzialne, co mnie tu przywiodło. I tu rodzi się pytanie, jakie jest powiązanie mego teścia i generała Duroc’a? Byłam bowiem przekonana, że jego dusza pozostała tam, gdzie trafił go śmiercionośny pocisk, w domu, w którym dokonano balsamacji – w okolicy Görlitz (Zgorzelca). Instynktownie czułam, iż ten symboliczny gest pozwala duszy marszałka Duroca powrócić w rodzinne strony, a następnie uwolnić się od ziemskiego wymiaru.
Teść jest urodzony 25. października (1889 r.), a więc tylko 86 lat po wojnach napoleońskich, w Hengstererben (obecnie Czechy), więc ok. 220 km stąd, a umiera 23. maja (1990 r.)
Dla porównania Duroc: urodzony 25. października (1772 r.) i umiera 23. maja (1813 r.)
Obydwaj mieszkają w budynkach nr 39:
- mój teść: Welfenstr. 39 (Füssen –Allgäu)
- On, ten Cień: Saint-Laurent 39, Pont-à-Mousson
Co ich łączy, czyżby reinkarnacja?
Dlaczego właśnie trafiamy do tego budynku, w którym obecnie mieszkamy, a gdzie dokonano zabalsamowania ciała marszałka? Czy jeszcze żył, choć był nieprzytomny, kiedy wycinano mu serce i to dopiero doprowadziło do śmierci?
A przecież zmarli w wymiarze ziemskim, gdzieś tam jakoś żyją. Czyżby potrzebowali mnie do tego działania zamykającego w pewnym sensie sprawy? Kto wie. Dziwne to i zagadkowe.
Amelia
Jelenia Góra
Wydaje się iż nasza Czytelniczka wiedziona potrzebą duszy marszałka wykonała symbolicznie właściwy rytuał pozwalający jej na uwolnienie się z ziemskiej przestrzeni i przeniesienie na wyższy, przeznaczony jej plan. Mogło tez być tak, jak domniemuje, że Duroc faktycznie jeszcze żył, choć nie dawał oznak życia, gdy na rozkaz cesarza wycinano mu serce. Dusza mogła więc doznać podwójnego szoku. Po pierwsze spowodowanego nagłą śmiercią, po drugie – brutalnym oddzieleniem serca od ciała.
Nie mogąc tego racjonalnie udowodnić, możemy jedynie pozostawić w sferze domysłów, intuicji oraz percepcji duchowej. Encyklopedia podaje, że wieś, w której zmarł nosiła wówczas nazwę Markersdorf.
Anna Ostrzycka