By wyzwolić twórczą potęgę sztucznej inteligencji wystarczy wpisać słowa-klucze, a obraz wyłoni się sam – zupełnie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Komputer może nawet nadać mu cechy typowe dla dzieł jakiegoś sławnego artysty. Wiemy, że to tylko technologia, ale oślepieni jej potęgą i prostotą obsługi nie możemy oprzeć się wrażeniu, że w ślad za nią wkraczamy w krainę magii. Jaka zaś kara spotykała dawniej tych, którzy mieli styczność z magią? No tak – stos!
Radość dla oka, ból dla duszy
Od jakiegoś czasu obserwuję, jak na polu artystycznym rośnie siła i rola sztucznej inteligencji (ang. artificial intelligence, AI). W ramach eksperymentu postanowiłam wyzwać na pojedynek jeden z programów służących do generowania obrazów i sprawdzić, które z nas wyjdzie z tej rywalizacji zwycięsko. Wystarczyło, że wpisałam następujące komendy: kobieta kaukaska, zamknięte oczy, skrzyżowane ręce, dłonie zwrócone ku górze, niebieskie płomienie, błękitnawe tło, zielonkawe tło, bąbelki, realizm, a po minucie-dwóch otrzymałam kilka propozycji stworzonych przez sztuczną inteligencję. W tak krótkim czasie programowi AI udało się wygenerować nie jeden, a cztery obrazy łudząco podobne do tego, nad którym pracowałam przez kilka tygodni. Do mojej litanii dorzuciłam nowe magiczne słowo – ogień i ujrzałam kolejne cztery twory programu, których doskonałość ostudziła we mnie wolę dalszej walki.
Oniemiałam z zachwytu. Sekundę później zalała mnie fala gorąca.
Tak – pozazdrościłam sztucznej inteligencji tempa pracy.