To jedna z najpopularniejszych teorii spiskowych krążących w internecie. Od 2017 r. anonimowa osoba lub grupa, rzekomo posiadająca dostęp do najpilniej strzeżonych sekretów rządu USA, umieszcza w sieci informacje wskazujące na rychłe nadejście wielkiej czystki. Jej pierwszym akordem ma być aresztowanie biznesmenów i celebrytów, stanowiących rodzaj globalnej sitwy o przestępczo-okultystycznym charakterze…
Słowo „tajemnica” brzmi obrzydliwie w wolnym, otwartym społeczeństwie. Jako naród (…) mówimy „nie” sekretnym stowarzyszeniom, układom i procesom. Na całym świecie działa przeciwko nam monolityczna i bezwzględna konspiracja, bazująca na ukrytych środkach, rozszerzająca sferę wpływów poprzez infiltrację zamiast inwazji, działalność wywrotową zamiast wyborów i poprzez zastraszanie – powiedział w 1961 r. prezydent John F. Kennedy.
Jego słowa((Słowa te mogły odnosić się do komunizmu – przyp. red.)) stanowią doskonałe wprowadzenie do zagadnienia, nad jakim od kilku lat gorące dyskusje toczą internauci. W polskich mediach głównego nurtu próżno szukać konkretnych informacji o QAnon, podobnie zresztą, jak o kręgach wspominanych przez Kennedy‚ego, tworzących coś, co określa się z angielska mianem deep state – dosł. głębokiego państwa, albo państwa w państwie.
Skąd się wziął Q?
Nim pojawił się QAnon, internetową aktywność w kierunku obnażania prawdy o systemie i politykach wykazywała grupa hakerów znana jako Anonymous, działająca od ok. 2004 r. Kierowali oni w stronę polityczno-ekonomicznych elit wiadomości o kresie ich panowania, grożąc m.in. paraliżem sieci komunikacyjnych, blokowaniem transakcji giełdowych, a nawet funduszy będących w dyspozycji grupy trzymającej władzę. Udało się im przeprowadzić wiele skutecznych cyberataków wymierzonych m.in. w agencje rządowe oraz korporacje. Symbolem członków ruchu jest charakterystyczna maska Guya Fawkesa – słynnego uczestnika spisku prochowego z 1605 r.