Z mgr inż. Stanisławą S., absolwentką SGGW i CM UJ rozmawia Anna Dąbrowska
Swoją naukową karierę rozpoczęła Pani od pracy ze zwierzętami, prowadząc badania nad wpływem farmaceutyków w leczeniu czworonogów.
To była dynamiczna droga, spotkałam na niej wiele dobrych i mądrych osób, które wprowadzały mnie w kolejne dziedziny, poszerzając tym moje horyzonty w aspekcie medycznym. Każde kolejne doświadczenie czy miejsce pracy wynika z poprzedniego, dodając nowe wyzwania. Dzięki temu podnoszę swoje kwalifikacje i coraz bardziej utwierdzam się w słuszności moich działań.
Jaką rolę spełnia w nich intuicja?
Okazuje się, że stanowi bardzo istotny fragment umysłu naukowca. Chociaż wydaje się, że w mojej pracy wszystko powinno być zmierzone, zważone, obwarowane procedurami, to jednak czasami z tyłu głowy pojawia się podszept, że może coś należy zrobić nieco wolniej, szybciej lub trochę inaczej. Oczywiście nie można zbytnio odbiegać od standardów, wypracowanych procedur i schematów, jednak są momenty, gdy pojawia się możliwość modyfikacji. Podstawą rozwoju nauki są ciekawość, próby oraz błędy – stawiamy hipotezę, sprawdzamy ją takim, czy innym sposobem, a jeśli się nie sprawdza, to dlaczego? Trudno to wytłumaczyć, że pomimo wykształcenia i posiadanej wiedzy, podszepty intuicji bywają przysłowiowym strzałem w dziesiątkę.
Co wzbudza komórki nowotworowe do ekspansywnego rozwoju?
Do kluczowych czynników wpływającymi na to należą: styl naszego życia – wszystko dzieje się szybko, pędzimy do pracy i z pracy, łapiemy mało zdrowe jedzenie lawirując między obowiązkami, działamy niedokładnie, w stresie, mało śpimy. Nasze ciało odpowiada na to osłabieniem, spadkiem odporności. Układ odpornościowy często jest zbyt słaby, by zareagować odpowiednio wcześniej i choćby zasygnalizować obecność wroga w organizmie. A jak wiadomo, łatwiej jest uderzyć w słaby organizm, skolonizować go i zniszczyć.
- Sposób odżywiania: im bardziej przetworzony jest produkt, im więcej ma substancji konserwujących, sztucznych barwników i aromatów, tym dalej mu do naturalnego jedzenia. Jeśli to, co jemy, jest konserwowane sztucznymi substancjami, to te substancje konserwują również nas. Tutaj doskonale wpisuje się powiedzenie jesteś tym, co jesz. Czy zdarzyło Ci się kiedyś mieć nieodpartą chęć na konkretne jedzenie? Jakby ktoś Cię hipnotyzował: teraz zjesz jogurt, a Ty nie jesteś w stanie przestać o tym myśleć i dopiero gdy faktycznie zjesz ten jogurt, masz spokój? To dlatego, że jelita nazywane są małym mózgiem – w ludzkich jelitach mamy ok. 100 bilionów bakterii! Szacuje się, że całość to ok. 500 – 1000 gatunków, należących do 45 rodzajów i 17 rodzin drobnoustrojów. Owe drobnoustroje są w dużej mierze odpowiedzialne za odporność naszego ciała i samopoczucie. Mówią nam, czego brakuje organizmowi i stąd biorą się zachcianki żywieniowe. Jeśli ciało podpowiada, że musisz zjeść coś słonego, niewykluczone, że brakuje Ci sodu (niezbędnego np. do prawidłowej pracy serca). Jeśli masz chęć na kefir, to może ciało potrzebuje bakterii kwasu mlekowego, które nie tylko odpowiadają za proces fermentacji, ale również za prawidłową pracę naszych jelit? Więc jeśli takiemu znaczącemu organowi, jakim jest mikrobiota jelitowa, wrzucamy byle co do jedzenia, to z czego miałby on czerpać siłę i witalność dla ciała? Nie będzie pracował prawidłowo, o ile w ogóle. To znowu osłabia i wracamy do pierwszego punktu – słaby organizm łatwiej zasiedlić.
Na szczęście coraz więcej osób świadomie podchodzi do tematu żywienia. Zaczynamy czytać etykiety, składy, odsuwamy produkty z konserwantami i mocno przetworzone.
- Uwarunkowania genetyczne: ktoś mógłby pomyśleć, że w tej kwestii nie da się nic poradzić. Dostaliśmy na loterii genetycznej taki, a nie inny zestaw – i już. Otóż nie do końca – bardzo istotnym elementem są badania genetyczne, które możemy wykonać. Są bezbolesne i szybkie (wymaz z policzka), a pokażą nam, czy mamy mutacje genów, które podwyższają ryzyko zachorowania na nowotwór. Jeśli takie geny się znajdą, możemy minimalizować ryzyko zachorowania stosując się do zaleceń – dopasowany sposób odżywiania, regularne monitorowanie ogólnego stanu zdrowia, porzucenie nałogów, sport. Im lepsza będzie kondycja naszego ciała, tym będziemy silniejsi w ewentualnej walce i zwiększymy swoje szanse wygranej z chorobą.
- Nastawienie: tutaj sama byłam zdziwiona, jak wiele zależy od naszego myślenia. Może to banalne, ale pacjent, który się podda i nie ma chęci do walki, sam pogarsza swój stan. Jeśli jednak nastawienie jest waleczne, wierzymy, że będzie dobrze, że się uda – to jest lżej znosić chorobę i łatwiej ją pokonać. Oczywiście nie można w tej kwestii generalizować, bo wielu pozytywnie nastawionych ludzi przegrało walkę z nowotworem, a jednocześnie wielu – pomimo pesymizmu – wygrało. Tutaj wierzę w przyciąganie: jeśli skupiam się tylko na tym, co niedobre, złe i szkodliwe, to właśnie to dostanę. Przyciągajmy do siebie samo dobro!
Jak wynika z publikacji specjalistów różnych dyscyplin, takich ekspansywnych preferencji nie posiadają zwykłe komórki.
Podczas rozwoju zarodkowego człowieka zachodzi proces różnicowania komórek, czyli każda komórka dostaje swoją przyszłą rolę w organizmie. Jedna będzie budowała mięśnie, inna skórę itp. W ciągu życia część zwykłych komórek podlega procesowi proliferacji (czyli namnażania) – dlatego rosną nam włosy, paznokcie, ciągle tracimy martwy naskórek, ponieważ jego miejsce zajmują nowe komórki. Zjawisko proliferacji można zaobserwować np. podczas gojenia otarć skóry, u kobiet występuje proliferacja endometrium w czasie miesiączki. Stale podlegamy proliferacji komórek kostnych. Jednak ten proces nie dotyczy tylko dobrych i potrzebnych zmian w organizmie – nowotwory również proliferują. Jeśli proces ten zachodzi w sposób niekontrolowany, mamy do czynienia właśnie z nowotworami. Normalnie, gdy w organizmie pojawi się zła komórka, podlega apoptozie, czyli zaprogramowanej śmierci (sąsiadujące komórki wysyłają sygnały, że pojawił się intruz). Dzięki temu organizm zachowuje stan homeostazy (równowagi). Komórki nowotworowe stanowią konkurencję dla zdrowych tkanek: uniemożliwiają odnawianie, zatruwają, i zaburzają procesy. Z czasem zdrowe tkanki coraz bardziej słabną, degenerują się, obumierają. Ich miejsce zajmuje nowotwór. Myślę, że szybszy rozwój komórek nowotworowych wynika z tego, że namnażają się w sposób chaotyczny i nieprzewidywalny, w przeciwieństwie do komórek zdrowych.
Dlaczego zainteresowała się Pani komórkami nowotworowymi?
Mogłabym powiedzieć, że tak wyszło, jednak nic nie dzieje się przypadkiem. Moja ścieżka rozwoju zaczęła coraz bardziej wchodzić w medycynę i tematy nowotworów po prostu się pojawiły w naturalny sposób. Dopiero jakiś czas później uświadomiłam sobie, że ze względu na historię rodzinną jest mi to bliski temat. Trochę też chciałabym przyłożyć się do walki dobra ze złem – bo nowotwory uważam za zło. Nawet w obrazie mikroskopowym komórki nowotworowe wyglądają paskudnie i przerażająco, w przeciwieństwie do zdrowych, normalnych komórek.