Położona w sercu puszczy Białowieża miała w swej historii wielu niezwykłych mieszkańców. Bajało się o nich jeszcze wiele lat po ich odejściu z tego świata. Będąc malcem, chętnie wsłuchiwałem się w opowieści prządek, które w długie zimowe wieczory zbierały się w naszej ciepłej kuchni i w rytm kołowrotków wspominały dawno miniony czas. W tych opowieściach nierzadko pojawiał się miejscowy czarnoksiężnik, nazywany najczęściej wiedźmarem – męskim odpowiednikiem wiedźmy. Myślałem, że to postać zmyślona, bajkowa, coś w rodzaju Pana Twardowskiego, ale nieco później przekonałem się, że ten człowiek żył naprawdę. Nazywał się Piotr Milko
Pamięć o nim już się zaciera, nawet najstarsi mieszkańcy wsi z trudem przypominają sobie fakty związane z tą osobą. Zebrane przeze mnie wiadomości pochodzą od ludzi, którzy Milkę znały osobiście. Gromadziłem je głównie w latach 80. i 90. ub. wieku, często z pomocą znajomych, przyjaciół i studentów, zbierających materiały do swych prac dyplomowych na temat Białowieży. Obecnie żaden z moich rozmówców już nie żyje.
Piotr Milko urodził się w drugiej połowie XIX w. w prawosławnej rodzinie Jewdokii i Maksima, mieszkającej w malutkiej wsi Woroni Bór w północnej części Puszczy Białowieskiej (obecnie na Białorusi). Do Białowieży przyjechał pod koniec XIX stulecia. Tutaj się ożenił. Miał czworo dzieci – dwie córki (Nadzieję i Marię) oraz dwóch synów (Grzegorza i Michała). Ówcześni białowieżanie podejrzewali, a niektórzy byli nawet pewni, że swoją przyszłą żonę zmusił do małżeństwa za pomocą czarów. Rodzina Milki mieszkała na Stoczku (część Białowieży).