Z Arkadiuszem Lisieckim – faeriologiem, mistrzem-nauczycielem Reiki, uzdrowicielem duchowym, rozmawia Karina Piwowarska
Pewnego razu wpadła mi w ręce angielska książka „Faeries”, z zachwycającymi ilustracjami przedstawiającymi Duchy Natury. Poczułam wtedy, że właśnie tak wyglądają. Czy Twoim zdaniem one rzeczywiście istnieją?
– Brian Froud to jeden z niewielu artystów, który – jak podejrzewam – widzi Duchy Natury. Przedstawiany przez niego świat jest bardzo zbliżony do prawdy.
Są nieco antropomorficzne.
– Jeżeli już zechcą się z nami skontaktować, zwykle starają się zamanifestować w naszej przestrzeni wewnętrznej tak, by było to dla nas komfortowe, abyśmy mogli ujrzeć ich właściwości i zrozumieć, co reprezentują. Bywają takie sytuacje, że wcale nie jawią się jako antropomorficzne, lecz… dziwne. Ich wygląd, energia, ukazują to, czym się zajmują.
Jak to się stało, że z nimi obcujesz, poznałeś je i możesz oglądać nie tylko w marzeniach i bajkach? Przy okazji tej pogawędki chciałabym, abyś pomógł nam wyczulić się na Przyrodę, żebyśmy przestali ją uprzedmiotawiać.
– Mogę tu podać parę wskazówek, ale najlepiej jest po prostu pójść w teren z osobą, która wyczuwa Duchy Natury.
Czy w Królestwie Natury obowiązuje jakaś etykieta?
– Dobrze jest być przedstawionym, wprowadzonym i zaakceptowanym. Można spróbować przeniknąć tam samodzielnie, ale jest pewien warunek: całkowita gotowość. Najlepiej jednak wcześniej trochę czasu spędzić z przewodnikiem.
Na przykład z Tobą?
– Robię jedno‑, dwudniowe warsztaty, podczas których uczymy się odmiennej percepcji. Etykiety zachowania i wchodzenia w obszar przyrody z szacunkiem, otwartością. Manifestujemy przyjazne zamiary oraz otwartość. Tak rozpoczyna się wędrówka, i to bynajmniej nie on-line. Do parku, lasu, na nadbrzeże trzeba wejść naprawdę.
A kto Ciebie zaprosił?
– W latach 90. praktykowałem zen koreański. Prócz tego, że stanowi on część buddyzmu, ma też elementy szamańskie. Charakteryzuje się synkretyzmem wschodniej Azji. Miałem pewien problem; mój ówczesny mistrz Dharmy – Do Am Sunim (Andrzej Czarnecki) – poradził mi, bym udał się do lasu i tam praktykował. Wskutek zadanej praktyki buddyjskiej odczułem las z jego niezliczonymi mieszkańcami sercem, a prócz tego coś niezwykle subtelnego: Boskość w otaczającej mnie Przyrodzie. Wypełniły mnie radość oraz szczęście. Tym cudownym doznaniem zapragnąłem dzielić się z innymi. Przez kolejne lata sprawdzałem wiele technik i metod, by nauczyć się to doświadczenie przekazywać.
Co wtedy ujrzałeś?
– Poczułem intensywną Radość i Błogość, żywe, intensywne kolory i jedność z Przyrodą. Był to kontakt ze świadomością lasu. Las okazał się z przejawieniem się boskości. Wiele lat później, w 2003 r., zostałem zaproszony na warsztaty związane z Mistyką Natury w Glastonbury. To magiczne miasto, w którym rzeczywistość splata się z legendą, a magia z mistyką.
Mówi się, że to „stolica czarownic”…
– Rzekłbym, że to miasto na granicy światów. Po intensywnych zajęciach w Chalice Well Gardens (ogrody założone przez spirytualistę, teozofa Wellesleya Tudora Pole), gdzie znajduje się ujście dwóch źródeł: czerwonego i białego, oraz studnia, która prowadzi do Zaświatów – właśnie tam miałem doświadczenia mistyczne. Po tygodniu spędzonym na praktykach, medytacjach i rytuałach, w przerwie zwiedzałem miasteczko pełne stoisk z pamiątkami, a wśród nich nieistniejący już serduszkowy sklepik (Heartfield Trading), w którym urzekła mnie wystawa złożona ze srebrnego drzewa i mnóstwa figurek elfów oraz innych faeriaków. Wszystko to sprawiało wrażenie, że mam do czynienia z kiczem… Jakże jednak słodkim! Gdy to odczułem, raptem zakręciło mi się w głowie, i z realnego pomieszczenia sklepu przeniosłem się do równoległej rzeczywistości. W przestworze rozświetlonym księżycowym światłem, w miejscu kiczowatego drzewa ujrzałem takie sięgające tysiące kilometrów w górę i w dół…
Czyżby Axis Mundi? Oś świata wyobrażona przez drzewo?
– Tak. Stałem przed gigantycznym drzewem, którego korona w górze zdawała się rozciągać w nieskończoność, a z niej osypywał się świecący pył… Kiedy wreszcie opadł, okazał się chmarą rozbrykanych świetlistych istotek, pełnych miłości i radości. Zewsząd rozlegał się świergot i radosny rozgardiasz: – Nareszcie przybyłeś! Witamy w domu – usłyszałem.
Arkadiuszu, zgłaszam się na pierwsze warsztaty leśne, jakie zorganizujesz!
– To na wiosnę. Organizuję je od wiosny do jesieni. Tymczasem ocknąłem się w sklepiku. W świecie materialnym upłynęły sekundy, TAM zaś byłem zawieszony w BEZCZASIE. Rozejrzałem po galerii. Co to było? O co tu chodzi? Zawołałem znajomych. Czy wy też coś czujecie? Tak – fajną, pozytywną energię. Wychodząc nieoczekiwanie spostrzegłem, że sprzedawczyni ma spiczaste uszy elfa. Nakładki, które można kupić dla zabawy. Jednak przed tym inicjacyjnym doświadczeniem, tego zabawnego szczegółu nie zauważyłem. Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia. – Chyba jesteście po warsztatach medytacyjnych? – zapytała. – Tak – odparłem. – Widzę, że masz na górze coś niezwykłego? – Tak. „One” (faeriaki) bardzo lubią takich jak ty – odparła ekspedientka.
Czyli sklepik pełen tandetnych figurek okazał się zasłoną, za którą była ukryta prawda. Dlaczego świat prawdziwy skrywa się za tym prowizorycznym? Dlaczego poprzestajemy na zasłonie, nie sięgając w głąb?
– Ci, którzy wzniosą się ponad reakcję oraz ocenę (a, to kicz – tak jak ja wtedy) i pozwolą sobie na zachwyt, mogą przeniknąć tę zasłonę, doznać szczęścia i powrócić z pięknym doświadczeniem, aby się nim dzielić.
Z symboliką Axis Mundi spotkałam się np. w filmie „Źródło” Darrena Aronofsky’ego. W literaturze indyjskiej, w Jodze Vashisty, jest mu poświęcony cały piękny rozdział. Skąd w ogóle wzięła się forma drzewa, jako symbol Wszechświata, czy też Wszechbytu?
– Z symbolem kosmicznego drzewa spotykamy się w reiki drugiego stopnia. Tak samo w szamanizmie. Podejrzewam, że ma to charakter pierwotny. Ludzie od początku żyli wśród drzew, pod wrażeniem ich potęgi oraz długowieczności. Sekwoja albo mamutowiec pobudza w nas poczucie obcowania z upostaciowioną potęgą Przyrody. Każde drzewo to de facto dom dla tysięcy stworzeń: zwierząt, roślin, grzybów, owadów. Każde drzewo to osobny świat.
Dodatkowo spinający niebo i ziemię.
– Czy my przypadkiem nie jesteśmy całkowicie uzależnieni od drzew? Wizję planety bez drzew przedstawia np. katastroficzna powieść Cormaca McCarthyego Droga. Drzewom zawdzięczamy życie, oddech…
To prawda.
– Powinniśmy je wspierać, troszczyć się o nie, również w momentach zmian na Ziemi – suszy, powodzi. Drzewa pomogą nam w ustabilizowaniu środowiska. Póki co, nie mogą jednak wstać i – jak Entowie we Władcy Pierścieni – pójść napić się podczas suszy…
Miejskie laski, lasy gospodarcze, czy parki, wymagają ciągłej pielęgnacji, przycinania. Ale rabunkowa eksploatacja, którą wszędzie łatwo zauważyć, jest niedopuszczalna. Pragnę, by Czytelnicy NŚ poznali las, tak jak to ująłeś, jako boskie przejawienie, i poznali Duchy Natury, albo przynajmniej otworzyli się na taką możliwość. Aby popatrzyli na Przyrodę, jak na coś wyjątkowego.
– Każdy powinien poznać istnienie przez swoje drzwi percepcji, przez swoje zrozumienie i uczucia oraz doświadczenia. Ja opiszę model, będący wynikiem mojej wrażliwości:
Najwyższa Świadomość nazywana bywa różnie: Źródłem, Początkiem, Bogiem, Jaźnią, Brahmanem, Nadświadomością lub Wszechistnieniem. Emanuje ona stwórczą falę, która tworzy subtelne oraz mniej subtelne przestrzenie. Im bliżej materii, tym są one mniej subtelne, niższe, jednak bez jakiegoś wartościowania. Właśnie w nich może zaistnieć życie. Świadomość może przejawić się w materii, na planetach, jako biosfera. Jest ona zarządzana, bo nic nie dzieje się przypadkiem. Miliardy wyspecjalizowanych, inteligentnych Energii zajmują się każdym, najdrobniejszym nawet jej elementem. Można powiedzieć, że to właśnie są Duchy Natury. Z owej Superświadomości emanują byty samoświadome: anioły, istoty duchowe wyspecjalizowane w tworzeniu i zarządzaniu powstającym życiem. Można nazwać je
Twórcami Życia. W Biblii, w języku hebrajskim nazywani są Elohim. To oni znają ogólny zarys, architekturę stworzenia, niczym projektanci lub kierownicy budowy. Bliżej materii znajdują się istoty nieco niższe – specjaliści od konkretów. Wśród nich również panuje hierarchia: dzielą się na wyższe, nazywane przez teozofów Devami Natury i pomniejsze, takich podwykonawców od szczególików: drzew, kwiatów, krzaków. Prócz nich funkcjonują też specjaliści od zarządzania żywiołami: ziemią, wodą, ogniem, powietrzem i przestrzenią. Są nimi Smoki, które w przestrzeniach duchowych pełnią rolę strażników harmonii, dbających o przepływ energii żywiołów.
Odkryłem, że oprócz pięciu podstawowych żywiołów potrafi być nim również światło, ciemność, błyskawica. Są duchy Przyrody odpowiedzialne za większy obszar, jak np. las. Słowianie używali w tym kontekście wyrażenia Leszy albo Borowy. Spotkanie go może okazać się strasznym doświadczeniem dla wandali albo drwala, którego np. dotknie borelioza, czy zaatakuje chore na wściekliznę zwierzę. Ta istota może być pojedyncza lub może być ich kilku. Stanowi ona manifestację życia całej przyrody danego obszaru. Ma też pod sobą rzeszę opiekunów konkretnych roślin oraz zwierząt. Okazanie mu szacunku może ułatwić nam znalezienie grzybów, jagód, szczególnie cennych dla naszego zdrowia. Warto zatem zaprzyjaźnić się z Leszym.

Czasem natykam się w lesie na zaczarowany zakątek wyjątkowej urody. Często jest tam coś niezwykłego – źródełko lub zbieg strumyków, dużo tropów zwierząt, poziomki, jakaś ropucha…
– Las, generalnie, da się porównać do naszego organizmu wyposażonego w układ meridianów. Planeta Ziemia także ma swój zespół kanałów, siatek geopatycznych, jak siatki Hartmanna, Curry’ego, globalną, Ley lines. Na przecięciach linii znajdują się Miejsca Mocy. Większe i małe, lokalne. Może to być miejsce przyjazne – tam od razu poczujesz się dobrze. Bywają też jednak i mniej przyjazne, gdzie dobrze czują się przykładowo mrówki. Możemy nauczyć się je wyczuwać oraz odróżniać, pamiętając przy tym, że każde z nich, pozytywne czy negatywne dla człowieka, jest potrzebne Przyrodzie. W pozytywnym ładujemy baterie, natomiast w negatywnym dochodzi do transformacji efektów przemiany materii – to po prostu takie kompostowniki energetyczne.
Zdarzają się też wyjątkowe drzewa.
– W dużych skupiskach drzew zawsze znajdziemy zarządcę – Króla/Królową. Takie, na ogół potężne i stare drzewo, jest jak (użyję tu określenia komputerowego) serwer, przez który informacje płyną pomiędzy różnymi obszarami lasu.
Co się stanie, gdy podczas nieprzemyślanej wycinki dojdzie np. do ścięcia takiego drzewa?
– Powstanie bardzo duży problem, a mianowicie zakłócenie w komunikacji. Jeśli inne drzewo nie przejmie roli króla, dany obszar może obumrzeć. Drzewa kontaktują się nie tylko przez fitoferomony, mycelium (grzybnie), ale również energetycznie. Byłem świadkiem takiego zakłócenia, gdy na Dolnym Śląsku, w poniemieckim parku w Długopolu, odnowiono park i w ramach działań renowacyjnych wycięto Króla Parku. Zapanował chaos. Przeprowadziłem wówczas proces, który jednemu z drzew pomógł przejąć tę funkcję. Wymagało to medytacji, a potem negocjacji z otoczeniem i poszczególnymi opiekunami drzew.
Ile zajęło to czasu? Entowie we „Władcy Pierścieni” naradzają się raczej niespiesznie…
– Faktycznie, narady drzew mogą się przeciągać. Dlatego byłem zdziwiony, że udało się to w dosłownie w kilka godzin.

Jak Ciebie tytułować? Jesteś doradcą?
– Przyjacielem, wsparciem. Natura wie, że gdy pojawia się problem, potrafię otworzyć się na Źródło, wtedy przeze mnie przepłynie energia z informacją potrzebną w danym miejscu.
Czyli jesteś mediatorem pomiędzy Duchami Natury a ludźmi?
– Podam przykład. Pewna pani wybudowała dom na działce. Pod jedno z kilku drzew zwalono gruz, który docisnął grunt. Drzewo obumarło, a pozostałe dwa chorowały. Wraz z dendrologiem sprawdziłem żywotność drzewa przeznaczonego do wycięcia. Tląca się Dusza drzewa zaproponowała, aby przetransferować ją do pozostałych chorujących drzew i w ten sposób wsparła ich życiową energię.
Ludzie projektują swoje domy i działki budowlane w sposób, który okazuje się dla Przyrody bezwzględny. Człowiek bywa większym wrogiem niż warunki pogodowe, z którymi drzewa muszą się zmagać. A mógłby i powinien być wsparciem.
– Każde drzewo ma swoich opiekunów, im starsze drzewo, tym wyraźniej przejawia się jego indywidualna osobowość, mimo że to byt zbiorowy. Jeśli zostaje wycięte, a w pobliżu rośnie więcej podobnych, transfer następuje płynnie. Wtedy inne przejmują i zagospodarowują jego energię i informację. Kiedy zaś podczas wycinki brak wokoło drzew, energia zaczyna błądzić, po jakimś czasie wraca co prawda do Źródła, ale i tak jest to ogromna strata. Gdy gdzieś w mieście napotykam pniak po ściętym drzewie, nierzadko, poproszony, dokonuję transferu.
Jesteś więc pośrednikiem, pomostem… Sama szukam teraz nowego domu. Mieszkam na terenie dawnych ogródków działkowych, po których zostało tylko nieco starych śliw. Ale i one komuś przeszkadzały, zostały wycięte, ziemię zabetonowano, a rabaty pokryto agrowłókniną, na której posadzono – o ironio – śliwy ozdobne! I gdzie tu logika? Opiekunowie starych śliw zostali bez niczego.
– Gdy z pejzażu znika jakieś drzewo, długo noszę w sercu żal. Czuję się wówczas tak, jakby jego fantom rósł tam nadal.
Energia drzew to bardzo silna energia. I właśnie dlatego mogą nas one zasilać, regenerować. Mają połączenie z ziemią i niebem. Nie dość, że akumulują i rozprzestrzeniają energię życia, są również świadkami – bibliotekami pamięci. Zapamiętują. Podczas kontemplacji drzewa, można poczuć, co działo się przez setki lat. Jest to odbiór odmienny, pozawerbalny, bo to inny rodzaj świadomości niż człowieczy, jednak informacje te można sobie poukładać i przetłumaczyć.
Wyraźnie odczuwam smutek w Mucznem ba Podkarpaciu (w roku 1944 oddział UPA zamordował tu 74 osoby narodowości polskiej – przyp. red.) lub na leśnych terenach krwawych walk i mordów. Również na obszarach fortów.
A co my możemy zrobić, gdy jesteśmy świadkami jakiejś bezmyślnej wycinki?
– Jest sporo grup i organizacji śledzących rabunkowe niszczenie roślinności. Protestują i skutecznie działają. To np. Fundacja Green Gaya, czy Stowarzyszenie Ochrony Drzew Miasto Drzew. Ale gdy nieszczęście już się wydarzyło – niech prowadzi nas intuicja. Jeżeli wkroczymy w to z wiarą i nie mając wątpliwości, możemy wziąć do ręki kawałek gałęzi ściętego drzewa, położyć go na pniu i szczerze zaoferować pomoc. Zaprosić opiekunów, by przeszli na tę gałąź, odnaleźć podobny gatunek żyjących drzew i zaproponować im przejęcie energii. To może zrobić każdy. A w zamian drzewa obdarzą nas siłą, natomiast Duchy Natury odsłonią dary lasu: grzyby, jagody, zioła, orzechy, owoce – które nas uzdrowią i zasilą lepiej niż dzieje się to zazwyczaj. Przychodźmy do lasu świadomie, na dzień dobry miejmy wdzięczność, prośmy – a zostaniemy uzdrowieni. Podejdźmy do lasu z szacunkiem, przywitajmy się, przedstawmy, kim jesteśmy. Wtedy każdy park czy las stanie się dla nas uzdrowicielem, bo stanowi on sieć życia. Jeśli zaś przechodzisz obojętny, ze słuchawkami na uszach, z myślą o zrzuceniu kalorii – powrócisz do domu w tym samym stanie, w jakim przyszedłeś. O tym właśnie mówią moje warsztaty: to nauka świadomego wejścia w energię życiową Przyrody. Uświadamiasz sobie, co masz pod stopami, a co nad głową; bezmiar szczegółów, doskonałość i spójność wszystkich elementów – i swoją w nim rolę.
Dzięki świadomości możemy wejść do środka czegoś, nie zaś pozostawać obok życia.
– Wtapiamy się w Naturę, a dzięki temu czujemy jedność. Pomocne jest też wyrażanie wdzięczności w sposób materialny: można np. wziąć słonecznik, nasiona, trochę miodu – i zostawić to w zagłębieniu lub dziupli. Skorzystają z tego ptaki, wiewiórki, owady. Przyroda ceni dobre rzeczy, jest przecież ich producentem.
Przeczytałam gdzieś zalecenie, by wszystkie pestki i nasiona oddawać Przyrodzie, zamiast wrzucać do zsypu, bo Ona najlepiej to wykorzysta…
– Dobre dary, to nie śmieci. Znajoma poczęstowała raz las ciasteczkami. Natura jednak nie przyjęła tego daru i strzeliła focha 😊
Podobno producent dodaje do wypieku szkodliwy amoniak, żeby ciasteczka były czarne…
– Aby skorzystać z energii spokoju i regeneracji, ofiaruj coś od siebie, czy to fizycznie, czy w formie modlitwy, piosenki, wiersza, tańca. Daj coś dobrego. Niewidzialni mieszkańcy na pewno to docenią. Jeśli zrobisz to kilka razy – zaczniesz być rozpoznawany, zostaniesz zapamiętany i będziesz witany jak przyjaciel, w postaci przyjemnego powietrza, aromatu, śpiewu ptaka. Budujmy zatem wspólną świadomość.
Skąd jednak czerpać taką wiedzę? Nasza kultura wszak nie porusza tego tematu…
– Powiedzenie czyńcie sobie ziemię poddaną zrobiło swoje. Jest poza tym Księga Duchów Natury Nathaniela Altmana; mniej poważna, lecz inspirująca 101 wróżek Doreen Virtue; opowiadające o etykiecie i rodzajach Duchów Natury książki Vereny Stael von Holstein. Mam i ja swoje wykłady na YouTube z pogadankami o konkretnych Duchach Natury i o tym, jakim służą zadaniom. One same są za tym, abym o nich mówił, to jedno z moich zadań z Planu Duszy.
Dziękuję i chętnie posłucham. Wciąż mam nadzieję, że kiedyś ujrzę te piękne istoty…
– Zapraszam więc Ciebie oraz Czytelników Nieznanego Świata na moje warsztaty w temacie. Informacje zamieszczam na moich stronach i kanale YouTube EZOGADKA.
https://www.youtube.com/@ezogadka
tel. 603 426 717