Z dr. Peterem Koeppelem, szwajcarskim biochemikiem, uważanym za jednego z czołowych światowych ekspertów w dziedzinie nukleotydów rozmawia Jędrzej Fijałkowski
Wieść niesie, że nukleotydy to narzędzie odmładzania organizmu. Ludzie chętnie przyjmują takie wiadomości. Tylko, czy nie jest to jedna z kolejnych reklam, które w ostatnich czasach stały się zwykłym wyłudzaniem pieniędzy od spragnionego wiecznej młodości klienta? Kolejny humbug? Łykniesz i ubędzie ci 20 lat?
– Nukleotydy są związkami organicznymi z grupy estrów fosforanowych. Żeby nie wchodzić w trudne dla przeciętnego odbiorcy rozważania dość stwierdzić, że stanowią podstawowe składniki kwasów nukleinowych DNA i RNA oraz są absolutnie niezbędne do powielania materiału genetycznego. Zatem to podstawa odnawiania się ludzkich komórek. Tak więc nie jest to żaden humbug, a istotne, konkretne działanie tych związków na nasz organizm potwierdzono naukowo. Nukleotydy są głównym czynnikiem, który powoduje, że człowiek co siedem lat praktycznie wymienia wszystkie swoje starzejące się i obumierające komórki. Nasz organizm, jak się okazało, sam nie produkuje wystarczającej liczby nukleotydów, jeśli zaś nie będą one permanentnie uzupełniane, zmniejszy się tempo duplikacji komórek, co spowoduje osłabienie organizmu i zmian chorobowych w wyniku jego starzenia. Dzięki nukleotydom dynamika podziału komórek zwiększa się, przypominając tę z czasów naszej młodości, a proces starzenia zostaje spowolniony.
Czyli prawdę głoszą kobiety zapytane o wiek, odpowiadając, że mają zawsze 29 lat…
– Pewnie to intuicja kazała paniom przewidzieć działanie nukleotydów dużo wcześniej niż zrobiła to nauka…
Jak zaczęła się pana znajomość z nukleotydami? Czy było tak, jak w przykładzie podanym przez Einsteina, że wszyscy twierdzą, iż nie da się czegoś zrobić, a przychodzi taki jeden, który o tym nie wie – i to robi. Pan tak zrobił?
– W sumie był to przypadek. Przed 30 laty założyłem firmę Chemaforma, która zajmującą się badaniami nad stworzeniem ochrony systemu immunologicznego za pomocą środków naturalnych. Zarówno u człowieka, jak i zwierząt. Na co dzień pracowaliśmy z DNA oraz RNA i siłą rzeczy doszliśmy do wniosku, że sukces naszych poczynań zależy głównie od nukleotydów – wyekstrahowania ich w czystej formie i podawania bezpośrednio do organizmu. Uporządkowałoby to nam podział komórkowy, a także przybliżyło do poszukiwanego efektu. To było właściwe posunięcie. Dalej szliśmy już w tym kierunku: poszukiwania możliwości stworzenia nukleotydów poza ustrojem i wprowadzenia ich do organizmu.
Nie byliśmy pierwsi, ale na pewno można nas zaliczyć do pionierów w dziedzinie pracy z nukleotydami. Temat ten zainicjowała w latach 60. ub. w. firma Nestle Abort, która pracowała nad produkcją mleka dla niemowląt. Po wielu badaniach stwierdzili oni, że w dzisiejszych czasach, z racji takiego, a nie innego odżywiania, mleko matki nie zawiera wszystkich potrzebnych mikroelementów. Natomiast podawanie nukleotydów dorosłym uznali za zbędne. Według mnie było to błędem i Chemaforma postanowiła tę lukę wypełnić. Nie da się ukryć, że kolejne generacje ludzi są coraz słabsze. Składają się na to pogarszające się z roku na rok warunki życia: zatrute powietrze, skażona gleba, a w konsekwencji toksyczne pożywienie.
Byliśmy pierwsi, którzy zbadali ten problem dogłębnie. Uznaliśmy, że nukleotydy potrzebne są ludziom w każdym wieku, zaś szczególnie wtedy, gdy rozpoczyna się okres starzenia organizmu.
Dotąd o nukleotydach wiedzieli jedynie specjaliści. Ostatnio zainteresowanie nimi wzrosło także wśród zwykłych „zjadaczy chleba” i ludzi, którzy w swojej diecie wykorzystują wszelkie naturalne środki…
– Pomimo funkcjonowania nukleotydów w literaturze naukowej oraz popularyzacji tematu w mediach, w praktyce wciąż napotyka się na pewne niedowierzanie i traktowanie tego zagadnienia z przymrużeniem oka. Dzieje się tak do tego stopnia, że kiedy usiłowaliśmy wprowadzić do aptek pierwsze partie nukleotydów z grupy przeciwstarzeniowej, spotkaliśmy się z odmową oraz argumentacją, że nukleotydy nie istnieją poza organizmem. Ba, nawet przedstawiciele środowisk medycznych mają niewielką wiedzę na temat ich roli.
Tymczasem powstało już wiele prac naukowych na temat tych związków chemicznych, co potwierdza, że nie jest to reklamowy wymysł, a jedna z możliwości uzupełniania w cudowny sposób braków ustrojowych, którą współczesne narzędzia nauki zdołały odkryć i rozpowszechnić.
Miliardy naszych komórek są każdego dnia zmuszone do dokonywania podziału. Jeśli zabraknie nukleotydów, dochodzi do tzw. błędu genetycznego, powodującego starzenie się.
Genom, czyli kompletna informacja genetyczna każdego żywego organizmu znajdująca się w DNA, w przypadku człowieka zawiera 3 miliardy nukleotydów i ma długość 2 metrów! Jest on niesamowicie gęsto upakowany w jądrze każdej komórki. Natomiast rozwija się dopiero wówczas, gdy komórka dzieli się i potrzebna jest druga, młodsza, która odziedziczy informację zawartą w komórce obumierającej i przekaże ją do RNA.
Ideałem byłoby, gdyby nasz organizm był samowystarczalny jeśli chodzi o produkcję nukleotydów i nie miał problemów z brakiem tych substancji. Jednakże jesteśmy w stanie wyprodukować ich jedynie 70 procent. Brakujące 30 procent musimy importować z zewnątrz. Za taką sytuację odpowiada nasze współczesne żywienie, któremu daleko do doskonałego, a także coraz popularniejsze odchodzenie od spożycia mięsa, w którym znajduje się zdecydowanie więcej nukleotydów niż w diecie wegetariańskiej. Z mięsa rezygnujemy kierując się troską o swoje zdrowie, ale musimy wówczas pomyśleć o suplementacji nukleotydów.
W jakich przypadkach nukleotydy stanowią skuteczny środek? Mam na myśli choroby, czy niedomagania. Jakie organy są wspomagane szczególnie?
– To działanie numer 1 przy budowaniu i wzmacnianiu układu odpornościowego. A ten, jak wiadomo, jeśli jest w dobrej formie, może uchronić nas przed wszelkimi chorobami, aktywując siły obronne organizmu, które naprawdę są wyjątkowe. Prócz układu odpornościowego nukleotydy olbrzymią rolę odgrywają w ochronie i regeneracji układu trawiennego, szczególnie zaś jelit, co zresztą nie powinno dziwić, gdyż w 70. procentach nasza odporność zależy właśnie od nich. To one są narażone na przewlekły stres i gwałtownie reagują w chwilach jego nasilenia.
Dzięki nukleotydom można odtworzyć zniszczone kosmki jelitowe, jeden z najważniejszych elementów układu pokarmowego, odpowiedzialny za wchłanianie substancji odżywczych pochodzących z jedzenia oraz odnowić florę bakteryjną.
Innym organem, który nukleotydy są w stanie regenerować i utrzymywać w dobrej kondycji, jest wątroba. Dobre wyniki osiąga się także w leczeniu demencji, chorób skórnych, a także regeneracji kości.
Czy nukleotydy w jakimś stopniu uchronią nas przed COVID-19 i jego kolejnymi mutacjami?
– Jesteśmy w stanie zmobilizować organizm do walki z każdym wirusem i chorobą nie tylko za pomocą nukleotydów, jednak z nimi ta mobilizacja jest łatwiejsza. Najważniejszą sprawą w tej obronie pozostaje to, aby człowiek miał taką ilość witamin oraz mikroelementów, aby w 100 procentach zostało zaspokojone zapotrzebowanie organizmu. W ten sposób łatwo wyjaśnić, dlaczego częściej niż inne, na rozmaite choroby zapadają osoby starsze. Nawet jeśli suplementuje się takiego człowieka wszystkimi potrzebnymi witaminami i mikroelementami – ich przyswajalność jest dużo niższa niż u młodego pokolenia. Właśnie stąd taka potrzeba nukleotydów, które replikacjom nowych komórek nadają siłę do lepszego wchłaniania niezbędnych dla życia ingrediencji.
Jeśli chodzi o COVID-19 – badania, do których mam stały dostęp, jednoznacznie wykazały, że osoby, które przyjmowały regularnie nukleotydy i wzmacniały się witaminami, o wiele łagodniej przechodziły zarażenie, jak również wychodziły z niego bez szwanku. Nawet jeśli nie były szczepione.
Moim zdaniem szczepionki stosowane zapobiegawczo przed zarażeniem szaleńczym wirusem obniżają system immunologiczny organizmu, który powinno się jednocześnie szczepionką wzmacniać. Tę rolę mogłyby przejąć właśnie nukleotydy.
Czyli po nukleotydy sięgamy, jako po antidotum na cywilizacyjne kłopoty zdrowotne, zagrożenie kolejnymi falami wirusów i słabość kolejnych pokoleń?
– Wirusy zagrażały ludziom zawsze, niezależnie od stopnia rozwoju cywilizacji, choć to przez nią występuje ich nasilenie. Przede wszystkim jednak poszukiwanie biochemicznego kamienia filozoficznego, leku na niszczące zdrowie całe zło tego świata skierowało nasze kroki ku nukleotydom. Myślę, że nie ma dziś ludzi tak zdrowych, żeby nie potrzebowali ich stosować.
Nukleotydy są dostępne w firmowym sklepie NŚ – www.nieznany.pl
Nasze nukleotydy są produktem całkowicie naturalnym, w przeciwieństwie do specyfików farmaceutycznych, opartych głównie na chemii i nie zawsze kompatybilnych z ludzkim organizmem.
Zdecydowanie łatwiej wyprodukować szczepionkę, niż przystosować układ immunologiczny człowieka do walki z każdą chorobą. Tam jedna dawka, tu – proces zdecydowanie dłuższy. Jednak szczepionka jest tylko na Covida, silny układ odpornościowy – na wszystkie zagrożenia.
Proszę nie zapominać o mocno rozwijających się trendach leczenia środkami naturalnymi. W Szwajcarii współpraca między lekarzami akademickimi i naturopatami rozwija się bardzo harmonijnie. Podobnie jest w innych krajach Europy Zachodniej: Niemczech, Anglii. Także w USA i Kanadzie. W Polsce, o ile wiem, wciąż nie jest to współpraca najlepsza, choć docierały do nas informacje, że sytuacja się poprawia. Myślę, że kraje Europy Wschodniej są bardziej otwarte na nowości niż Zachód.
Stąd w pańskich planach wzięły się kontakty z naszym krajem?
– Owszem. Tym bardziej, że natrafiliśmy tu na świetnego kooperanta w postaci firmy Jodavita sp. z o.o., która jest naszym przedstawicielem a będzie wprowadzać na rynek Europy Wschodniej nukleotydy. Dynamika działań oraz znajomość tematu ze strony pana Daniela Tuszko, dyrektora handlowego tej firmy bardzo mi odpowiada. Zaś kontakt zawdzięczam Piotrowi Kamińskiemu – tłumaczowi i dystrybutorowi nukleotydów na rynek niemiecki, który gorąco namawiał mnie do zainteresowania się sprzedażą w waszym kraju. Efekt jest taki, że od tego roku na prezenty dla bliskich będzie można już kupować nukleotydy. Będzie to wersja spowalniająca działanie czasu i przedłużające życie. Kolejne, które wypuścimy na rynek, chronią, a zarazem regenerują jelita, zaś następne są ukierunkowane na wzmacnianie libido.
Proszę opowiedzieć nieco o nukleotydowej kuchni. Jak to się robi? Czy produkcja jest skomplikowana?
– Sama produkcja nie jest skomplikowana, lecz o szczegółach z oczywistych względów nie mogę mówić. Ciekawy jest jednak materiał, z którego pozyskujemy nukleotydy. Jak już wspominałem w naszej poprzedniej rozmowie (patrz: NŚ 6/2021), w instytucie w Zurichu wykonano badania mające na celu ustalenie, jakie pożywienie jest najbardziej bogate w nukleotydy. Okazało się, że wegetarianie mają kłopoty, ponieważ najwięcej tych przyswajalnych znajduje się w mięsie, a szczególnie podrobach.
Warzywa i owoce wypadły w tej dyscyplinie mizernie. Jedynie kalafior oraz brokuły można zaliczyć do niewielkich dostawców tego towaru. Stanęliśmy zatem przed problemem znalezienia produktu, z którego moglibyśmy nasze nukleotydy pozyskiwać. Z jelit zwierzęcych, najbogatszych w poszukiwany przez nas towar, obawialiśmy się korzystać ze względu na możliwość skażenia chorobami odzwierzęcymi. Poza tym w ten sposób uzyskuje się jedynie 3 procent nukleotydów. Gdy szukaliśmy dalej, okazało się, że niezwykle bogate pod tym względem są… drożdże piwne. Mają one jeszcze tę dodatkową zaletę, że nie istnieje tu owo zagrożenie odzwierzęcymi chorobami. Otrzymujemy zatem wyrób niemal sterylny. I tak drożdże okazały się głównym składnikiem naszego produktu. Są, oczywiście, jeszcze inne, jednakże szczegółów naszej produkcji nie mogę zdradzić.
Ciągle „grzebiemy” w DNA i… wciąż znajdujemy coś nowego. Niedawno odkryto tzw. „geny śmieciowe”, „trzecią helisę”… Do czego jeszcze możemy dojść? Czy ma pan przed oczami jakiś obraz rozwoju człowieka dzięki nukleotydom? Takiego „Homo futurus”…?
– Będzie to człowiek normalny. Tyle że zdrowy, pozbawiony nękających go chorób…
Dziś ów „normalny” człowiek nie uchodzi bynajmniej za człowieka zdrowego. Jeśli ktoś jest zdrowy, to wszyscy uważają, że jest nienormalny…
– Zapewniam, że kilka tygodni zażywania nukleotydów tę sytuację zmieni. Przy czym nukleotydy na pewno nie będą miały żadnego wpływu na jakiekolwiek zmiany genetyczne, więc o człowieku zmodyfikowanym na modłę robota, jak zwykło się przedstawiać ludzi przyszłości, nie ma mowy. Natomiast łańcuchy DNA i RNA po działaniach nukleotydów zostaną przywrócone do pełnej sprawności.
Taki przykład: w naszym DNA znajduje się gen, który reguluje poziom insuliny. Jeśli na jego poziomie łańcuchy DNA są pozrywane – podanie nukleotydu może przywrócić właściwe działanie tego łańcucha, a co za tym idzie – uszkodzonego genu. Dzisiaj medycyna genetyczna jest na bardzo wysokim poziomie i regenerując jakiś gen lub wręcz usuwając go z całego łańcucha, potrafimy zlikwidować choroby uznawane dotąd za nieuleczalne. Jak więc widać, rolę nukleotydów w medycynie przyszłości trudno przecenić. Myślę, że to, co dziś robimy – to dopiero początki możliwości.
Istotne jest jednak przyjmowanie nukleotydów regularnie, aby organizm został należycie wysycony i podjął pracę, której dotąd nie mógł podołać ze względu na ich brak. Rzadziej stosuje się dawki uderzeniowe. Raczej stawiamy na systematyczność. W wieku starszym zalecane jest permanentne przyjmowanie nukleotydów, czasami nawet do końca dobrego życia.
Wiek, w którym ta ciągłość podawania okazuje się wskazana, stale się, niestety, obniża. To efekt naszych zindustrializowanych czasów ze smogiem i stresem w tle. Choruje coraz więcej młodych ludzi, nawet dzieci.
W Polsce odnotowano już przypadki wyleczenia najmłodszych nukleotydami z konkretnych chorób, z którymi do tej pory medycyna nie mogła sobie poradzić. Byłem także świadkiem wyleczenia dzięki podawaniu nukleotydów marskości wątroby…
To są rzeczy trudne do uwierzenia… Zwłaszcza w gronie lekarzy…
– Dzieje się tak dlatego, że wiedza dotycząca nukleotydów jest zbyt mała. To rzecz nowa, którą należałoby popularyzować. Stąd moje wędrówki po świecie z wykładami na ten temat. Jeśli jestem gdziekolwiek zaproszony, nigdy nie odmawiam spotkań. W tym roku takie prelekcje miałem w Polsce. I myślę, że od tego momentu zaczęła się moja przygoda z waszym krajem i wejście na rynek z nowym produktem.
O jednej kwestii należy jeszcze wspomnieć: chociażbym nie wiem jak przekonywał – zawsze znajdą się niewierni Tomasze. Takim osobom proponuję, aby dotknęły palcem, by spróbowały na sobie dobrodziejstwa nukleotydów. Najłatwiej przekonać się o wszystkim na własnym przykładzie. Sam tego doświadczyłem, chorując na przewlekłe zapalenie pęcherza, leczone jedynie antybiotykami. Kiedy zastosowałem potężne dawki nukleotydów – choroba zniknęła i do dziś nie mam nawrotów.
No, właśnie… Kiedy będziemy mogli wypróbować je na sobie? W jakim stopniu nasycicie rynek polskimi nukleotydami i gdzie będą dostępne?
– W pierwszej fazie pojawią się oczywiście w asortymencie Jodavity, sklepach internetowych oraz w Księgarni-Galerii Nieznanego Świata.