Szokujące dane z akt CIA: potrzebujemy więcej dwutlenku węgla!
Zdaje się, że potężnie oberwiemy za tę publikację, przede wszystkim od ekologów. Wynika to z faktu, iż jej tezy diametralnie różnią się od poglądów rozpowszechnianych zwłaszcza w internecie. Wszystkim więc, którym tekst przedrukowany przez nas z niemieckiego dwumiesięcznika Matrix 3000 nie spodoba się, przypominamy, że jednym z podstawowych zadań Nieznanego Świata jest informowanie, a w ślad za tym nieskrępowany obieg myśli i poglądów. Artykuł Grażyny Fosar i Franza Bludorfa ujawniający nieznane opinii publicznej dane pochodzące z archiwów CIA zdecydowaliśmy się udostępnić polskiemu czytelnikowi m.in. dlatego, że znalazły się wśród nich niezmiernie ważne informacje dotyczące wpływu CO2 na ludzką świadomość. To problem praktycznie nigdzie dotychczas nieporuszany, a niektóre zawarte w publikacji Matrixa fakty stanowiły zaskoczenie także dla nas. Czy w sprawie dwutlenku węgla rzeczywiście mamy do czynienia z zakrojoną na szeroką skalę manipulacją, która stawia sobie za cel ułatwienie – w zbiorowej skali – procesu kontroli umysłów? Mimo wątpliwości, od jakich nie jesteśmy wolni, uznaliśmy, że nad sygnalizowanym problemem nie da się, ot tak sobie, przejść do porządku dziennego, a tym bardziej go przemilczeć.
Zagadkowa cywilizacja olbrzymów
Ich szkielety, a niekiedy także zmumifikowane ciała, nie mówiąc o innych śladach, odkrywane są na całym świecie, a ponieważ znaleziska te nie mieszczą się w naukowej dogmatyce, są przez archeologów ukrywane i przemilczane. Najlepiej udokumentowane z nich to słynny gigant z St. Patrick odkopany w Irlandii w 1895 r. Z kolei w 1912 r. podczas eksploatacji guana nietoperzy w jaskiniach w Nevadzie pod grubą warstwą odchodów natrafiono na liczne zmumifikowane ludzkie zwłoki, liczące ok. 3 metrów długości. Natomiast wzrost mężczyzny, którego zwłoki odkryto w 1577 r. w szwajcarskiej Lucernie, oszacowano na 5 metrów 80 cm. Takich faktów są dziesiątki, jeśli nie setki, przy czym w niektórych przypadkach w odnajdywanych ciałach stwierdzono nadliczbową ilość palców oraz zębów. Czy to jakaś reminiscencja nieudanych eksperymentów genetycznych z zamierzchłej przeszłości? I jak mają się do tego pewne zadziwiające wersety Biblii?
Przeklęty znak szczęścia
Kolejna wybitnie zaskakująca dla wielu publikacja. Okazuje się, że swastyka, kojarząca się współcześnie z hitlerowskim barbarzyństwem, towarzyszyła od tysięcy lat licznym ludom i kulturom – od Azji poczynając, poprzez Europę i Afrykę, a na obu Amerykach i Australii kończąc. Jej najstarszy wizerunek, wyryty na kamieniu przed 12 tysiącami lat i przedstawiający prawdopodobnie nordycki znak Słońca, odnaleziono w Szwecji. Czczono ją w kręgach Słowian i w Mezopotamii, w kręgu Indian Hopi i wśród koczowniczych plemion syberyjskich. Swastykę utożsamiano najczęściej z darem nieba i przybyciem z niebios, a dawne mity i legendy głoszą, że została ona podarowana ludziom przez bogów. Od XIX wieku jako wodny znak widniała na banknotach emitowanych w Rosji, a w II Rzeczpospolitej złamanym krzyżem posługiwały się nie tylko dwie korporacje studenckie, lecz używało go także Wojsko Polskie (np. taki właśnie emblemat nosili Strzelcy Podhalańscy aż do 1939 roku). Niestety, III Rzesza ten prastary symbol, uosabiający – jak wiele na to wskazuje – prawa rządzące Kosmosem, trwale zbezcześciła i propagowanie swastyki jest dziś zakazane przez systemy prawne większości państw.
Ufo i aborygeni
Przekazy opisujące istoty z nieba, które udzielały ludziom wskazówek, są obecne w wielu kulturach na świecie, jednak szczególnie żywe i plastyczne okazują się one w przypadku rdzennych mieszkańców Australii. Wiążą się z tym także rozmaite zagadkowe wydarzenia rozgrywające się już współcześnie. M.in. jedna z osad na Antypodach słynie z pojawiających się tam systematycznie świateł ziemi. Gdy ekipa badaczy, która przybyła na miejsce, obserwowała tajemnicze światła na pobliskich wzgórzach, znajdujący się na jej wyposażeniu przyrząd rejestrował przez kilka godzin niezwykłe pomiary, wykazując m.in. ośmiusetkrotny wzrost natężenia pola magnetycznego.
Ratunku, robaki atakują!
Czyli choroba z „Archiwum X”. Wykaz jej objawów można znaleźć w internecie, przy czym towarzyszące mu zdjęcia mogą oglądać tylko osoby o mocnych nerwach. Przypadłość, polegająca na tym, że z ciał dotkniętych nią osób wydobywają się różnokolorowe nitki (włókna), jest źródłem zaciekłych polemik i sporów w środowisku medycznym. Niektórzy lekarze i biochemicy uważają ją wyłącznie za oznakę psychicznych urojeń, inni jednak mają na ten temat odmienne zdanie. Np. Mark Boese – dyrektor policyjnego laboratorium w Tulsie w Oklahomie, gdzie badano włókna wydobywające się z ciał chorych, wyraża opinię, że: Te nitki składają się z czegoś, co może wyprodukować ludzki organizm, ale nie zostały stworzone przez człowieka. Nie są też pochodzenia roślinnego. Może to być produkt uboczny jakiegoś biologicznego ustroju. Mroczne, zagadkowe zjawisko i pasjonująca publikacja.
Ponadto:
- Druga część raportu poświęconego fenomenowi psychokinezy
- Zrozumieć czas to inaczej spojrzeć na świat w Zagadkach czasu i Pogaduchy ze Stwórcą w kolejnej sekwencji Kosmicznych podpowiedzi Wojciecha Chudzińskiego
- W Poczcie healerów polskich esencje kwiatowe Bacha i warszawska terapeutka emocji Barbara Wójcik
- Piotr Piotrowski o odkrywaniu planet
- Horoskop na marzec