Już w XIX w. były swoistą atrakcją turystyczną. Otaczał je nimb niezwykłości oraz grozy. Trzymano tam w odosobnieniu chorych cierpiących na schizofrenię, depresję, psychozy i histerię. Większość pacjentów właśnie w tych przybytkach dożywała swoich dni
Czasem wokół takiej placówki bardzo szybko wyrastał niewielki cmentarzyk dla pacjentów. Wysoka śmiertelność cechowała także szpitale dla gruźlików. Gruźlica była kiedyś chorobą nieuleczalną, więc wielu z tych, którzy przybywali na leczenie, opuszczało szpital w trumnach. Budynki, w których niegdyś leczono chorych, są obecnie zbiornikami różnych negatywnych uczuć i emocji przebywających tam ludzi. Ich mury przechowują pamięć fizycznych i duchowych cierpień.
Nawiedzone szpitale Ameryki
Za najbardziej nawiedzony szpital na świecie uchodzi dawne amerykańskie sanatorium dla gruźlików Waverly Hills w Louisville (Kentucky). To ogromny, pięciopiętrowy budynek, niegdyś przeznaczony dla ponad 400 pacjentów, dorosłych i dzieci. Został oddany do użytku w 1926 r. Jego powstanie wiąże się z epidemią gruźlicy, która panowała w tamtej okolicy na początku XX w. W ośrodku tym usiłowano leczyć chorych na płuca za pomocą różnych eksperymentów medycznych, przeważnie nieskutecznych.
Ogólna liczba osób, które w ciągu 50 lat jego działalności wydała w sanatorium ostatnie tchnienie, wynosi prawie 10 tysięcy, może nawet więcej. Po wynalezieniu streptomycyny, liczba chorych na gruźlicę zaczęła szybko spadać. Sanatorium Waverly Hills miało w związku z tym coraz mniej pacjentów. Ostatecznie zamknięto je w 1961 r. Potem w tym miejscu funkcjonował szpital geriatryczny. Następnie budynek był trzykrotnie kupowany i sprzedawany. Przez jakiś czas pozostawał opuszczony – i wtedy podobno odbywały się w nim satanistyczne rytuały.
W Waverly Hills od dawna widywano jakieś tajemnicze cienie oraz słyszano niezidentyfikowane hałasy, a także fragmenty rozmów. W czasie, kiedy budynek był odcięty od prądu, w jego oknach świeciło światło. Drzwi sanatorium same się otwierały i zamykały. Pewien strażnik nocny ujrzał raz głowę ludzką unoszącą się w powietrzu. Tak się wówczas przestraszył, że nigdy więcej nie wszedł do budynku.
Legenda mówi, że najczęściej odwiedzany przez duchy jest pokój 502, w którym w 1928 r. popełniła samobójstwo przełożona pielęgniarek. Jedna z wersji wydarzenia głosi, że powiesiła się z rozpaczy, bo zaszła w ciążę, a niestety była niezamężna. Do tego w tym samym czasie odkryła, że zachorowała na gruźlicę. Według innej – wyskoczyła z okna. Istnieją relacje mówiące, że w pokoju 502 widziano zjawę kobiety w pielęgniarskim uniformie.
Do miejsc szczególnie budzących grozę należy specjalny tunel, którym transportowano na zewnątrz ciała osób zmarłych w sanatorium. Podobno w jego wnętrzu do dziś można usłyszeć głosy niewidzialnych duchów. To miejsce stało się głównym motywem filmu grozy Death Tunnel z 2005 r. (reż. Philip Adrian Booth). Realizowano tam również program telewizyjny Celebrity Paranormal Project. Obecni właściciele, wykorzystując związane z budynkiem legendy i plotki, uczynili z niego atrakcję turystyczną.