Księżyc, opisujący nasze wewnętrzne dziecko i zawiadujący życiem emocjonalnym, to także symbol zmian rzeczy nietrwałych. Człowiek, który coraz mniej rozumie z nieustannie zmieniającego się świata, cofa się na pozycję dziecka, a kariera tego, co nowe, powoduje, że nieuchronnie dziecinniejemy
Czy jesteśmy w stanie nadążać za nieustannie zmieniającym się światem? Możemy śledzić na bieżąco każdą informację z dziedziny polityki, nauki, kultury, sportu i jednocześnie rozumieć, co do nas dociera? Czy szybkość, z jaką zmienia się nasze otoczenie, nie powoduje uczucia oderwania się od świata? Pojmujemy coś z tej rzeczywistości?
Ten brak stałości sprawia, że wciąż musimy adoptować się do nowych warunków. A skoro tak, to zamiast rozwijać się, robimy krok do tyłu. Cofamy się na pozycję dziecka, które pozostaje wiecznie niedouczone i wciąż zbyt mało wie. To właśnie dlatego niemiecki filozof Odo Marquard (1928–2015) powiada, że współczesny człowiek zdziecinniał. Świat jawi się nam bowiem tak jak dziecku – jako dziwny i nieznany. A my, zamiast dorosnąć i coraz więcej w nim pojmować, zachowujemy się niczym dzieci poruszające się we mgle, którą tworzy zmienność naszej kultury.
Postęp i zdziecinnienie
Uczestnicząc w oszalałym rozwoju, jaki nam towarzyszy, każdego dnia ocieramy się o rzeczy, które mają znamiona nowości. Ciągle bowiem pojawia się coś innego i nie jesteśmy w stanie przed tym uciec. Zostaliśmy zatem nie tylko skazani na nowość, ale też uzależniliśmy się od doświadczeń innych ludzi, którzy wiedzą więcej i lepiej. Zawrotną karierę robi to, co zasłyszane. Nam pozostaje jedynie wybór: wierzyć w daną rzecz, lub nie. Mało tego, świat tak się skomplikował, że tylko specjalnie wykwalifikowane jednostki mogą na jego temat powiedzieć coś sensownego. A nam dane jest wyłącznie – niczym uczniom – powtarzać to, czego się dowiedzieliśmy, chociaż już jutro informacje te mogą okazać się nieaktualne.