Organizm człowieka wytwarza zbyt mało nukleotydów, aby móc w pełni funkcjonować. Jesteśmy w stanie wyprodukować ich jedynie 70%. Pozostałe 30% musimy importować z zewnątrz, czyli ze zjadanej przez nas żywności
Macie wypasione BMW? Załóżmy, że macie. I ono pewnego razu zaczyna niedomagać. Silnik się zacina, nie wchodzą biegi i gaśnie przy dwójce.
Co robić? Szukacie fachowców. Najpierw idziecie do lakiernika, bo może to małe zadrapanie na masce ma na to jakiś wpływ? Potem ustawiacie reflektory i odświeżacie tapicerkę. Ale samochód dalej kaprysi. Próbujecie podwyższyć kierownicę, regulujecie ręczny hamulec. Nic. Wymieniacie wszystkie płyny, łącznie z tym do spryskiwania szyb. Wyważacie koła i zmieniacie tłumik. Ale nadal nic…
Śmieszne? Dlaczego? Czyż nie podobnie postępujecie z własnym organizmem? Bierzecie szczepionki, tabletki, stosujecie zdrowe jedzenie, dietę, łykacie dziesiątki suplementów, ćwiczycie dwa razy dziennie, robicie głodówki – efekty nie przychodzą.
I co dalej? Czy wiecie ile lat ma najstarszy człowiek na świecie? Nie zgadlibyście. Siedem! Słownie: siedem lat. Tyle czasu potrzeba, żeby odnowiły się wszystkie komórki w ludzkim organizmie. Więc jeśli po siedmiu latach życia wszystkie Wasze komórki są nowe, to czy i Wy nie jesteście już fizycznie innym człowiekiem?
I jeśli taka siła w tych komórkach drzemie, że powodują co siedem lat nasze nowe narodziny, to czy nie tu właśnie trzeba szukać eliksiru młodości, za którym próżno uganiali się alchemicy na przestrzeni dziejów?
Co zaś powoduje, że komórki się odnawiają, dzieląc bez przerwy przez te kilka lat, po to aby wypączkować całkiem nowe ciało?
To nukleotydy.
– Nukleotydy są związkami organicznymi z grupy estrów fosforanowych. Żeby nie wchodzić w trudne dla przeciętnego odbiorcy rozważania, dość stwierdzić, że stanowią podstawowe składniki kwasów DNA i RNA oraz są absolutnie niezbędne do powielania materiału genetycznego. Zatem stanowią podstawę odnawiania się ludzkich komórek. I to one właśnie powodują tę całkowitą ich wymianę w ciągu siedmiu lat – wyjaśnia dr Peter Koeppel, szwajcarski biochemik, uważany za jednego z czołowych światowych ekspertów w dziedzinie nukleotydów.
– Młody organizm potrzebuje nieprzerwanie nowych komórek żeby się rozwijać, organizm dorosłego musi produkować je na tyle szybko, żeby zastąpić te obumierające. Komórka wówczas się replikuje, dwukrotnie powiększa i do tej nowo wytworzonej przekopiowuje wszystkie informacje zawarte w DNA, aby mogła przejąć pracę tej, która obumarła.
Jeśli nukleotydy nie będą permanentnie uzupełniane, zmniejszy się tempo duplikacji komórek, zaś w przypadku niektórych narządów szybkość tego podziału ma podstawowe znaczenie. Dotyczy to zwłaszcza układu immunologicznego oraz środowiska jelit. Oczywiste jest, że jeśli podział komórek będzie zbyt powolny, ośrodki te będą pracować coraz słabiej, a konsekwencje z tego wynikłe okażą się bardzo nieciekawe: zaniknie odporność, staniemy się podatni na atak rozmaitych bakterii i wirusów, zaś zaburzenia pokarmowe poważnie rzutują na ludzkie zdrowie…
Organizm człowieka wytwarza zbyt mało nukleotydów, aby móc w pełni funkcjonować.
Jesteśmy w stanie wyprodukować ich jedynie 70%. Pozostałe 30% musimy importować z zewnątrz, czyli ze zjadanej przez nas żywności. W Instytucie w Zurichu wykonano badania mające na celu określenie, jakie pożywienie jest najbardziej bogate w nukleotydy. Okazało się, że wegetarianie mają kłopoty, bowiem najwięcej przyswajalnych nukleotydów znajduje się w mięsie, a szczególnie w podrobach. Warzywa i owoce wypadły w tej dyscyplinie mizernie. Jedynie kalafior i brokuły można zaliczyć do niewielkich dostawców tego towaru.
Obserwujemy na świecie pozytywny trend odchodzenia od spożywania mięsa. Dlatego dieta staje się w nukleotydy uboższa. Trzeba zatem pomyśleć o trzeciej możliwości uzupełniania organizmu w te niezbędne molekuły: o stworzeniu ich suplementu. Na świecie powstają w laboratoriach nukleotydy odzwierzęce.
– Technologia ta ma jednak pewien problem – mówi dr Peter Koeppel. – Nukleotydy pobiera się z jelit zwierząt. Powstaje niebezpieczeństwo wprowadzenia w procesie produkcji odzwierzęcych wirusów do naszego organizmu. Poza tym w ten sposób pozyskuje się bardzo małe ilości. Ledwie około 3%. Nasza firma opracowała pozyskiwanie nukleotydów z drożdży piwnych.
Otrzymujemy większe ich stężenie i nie mamy problemu z oczyszczeniem ze wszystkich zbędnych substancji. W efekcie otrzymujemy sterylny produkt. Niestety, zła wiadomość dla piwoszy: drożdże to tylko jeden ze składników, więc próba napakowania się nukleotydami za pomocą kilkudziesięciu butelek piwa dziennie spełznie na niczym…
Wracając do naszego BMW. Dajemy marną benzynę. I silnik chodzi, jak cię mogę. Benzyną dla naszego organizmu jest pożywienie. Nie na darmo mędrcy Wschodu powiadali: jesteś tym, co jesz. Albo więc jesz tak, że dostarczasz organizmowi właściwego pożywienia i wtedy rozmawiamy o szybko mknącym, wspomnianym samochodzie, albo twoje pożywienie jest marne i lecisz szosą kaszlącym i kichającym fiatem 125p. To dobre pożywienie maksymalnie wykorzystują jelita. I tu, w przewodzie pokarmowym, powstaje siła układu odpornościowego.
– Jeśli mamy zoptymalizowaną sytuację w jelitach, możemy liczyć na mocny system immunologiczny. Czy nukleotydy są w stanie pokonać COVID-19? Nie. Ale na pewno potrafią na tyle wzmocnić układ immunologiczny, że organizm będzie w stanie pokonać każdą infekcję. Dbałość o ten układ – to podstawa bycia zdrowym – twierdzi doktor Koeppel. – Jesteś tym, co jesz. Pij jedzenie, jedz picie. Jedz tyle, ile jedzenia zmieści ci się w garści. Dlaczego refleksyjni ludzie Wschodu tak bardzo akcentowali istotę pożywienia? Obserwujemy obecnie pęd do powrotu do Natury przez wielu ludzi myślących. Jest ich coraz więcej, choć nie są jeszcze w stanie całkowicie przeorać starych stereotypów.
Farmacja tworzy szczepionki. Niestety nie idzie ona w kierunku leków naturalnych, najbardziej kompatybilnych z naszym organizmem, niepowodujących działań ubocznych.
Na dodatek na swoje produkty nie daje żadnych gwarancji skuteczności. Jasne, że łatwiej wyprodukować szczepionkę, niż przystosować układ immunologiczny człowieka do walki z każdą chorobą. Tam jedna pigułka, tu – proces rozciągnięty w czasie. Ale ta pigułka jest na jedną chorobę, dobry układ odpornościowy – na wszystkie. Ludzie jednak są dziś leniwi i wolą łyknąć pigułkę, niż zająć się pracą nad sobą, nad właściwym odżywianiem. Byłem we Włoszech w lutym ubiegłego roku, już w czasie, kiedy odkryto koronawirusa. Nasza mała grupa brała nukleotydy i udało nam się wyjechać zachowawszy zdrowie…
Doktor Koeppel w poszukiwaniu koproducenta najbardziej wydajnych i najlepiej przyswajalnych nukleotydów z drożdży piwnych, odwiedził Polskę. Jego wybór padł na niewielką firmę Jodavita, która ma na swoim koncie wyjątkowej jakości naturalne suplementy w postaci: jodu, magnezu, krzemu. W najbliższym czasie podpisana zostanie umowa i już w tym roku będziemy mogli spodziewać się na rynku nukleotydów do uzupełniania naszych braków.
Czy zapewnią nam zdrowie i młodość? Powiedziałbym, że wskazują kierunek: zdrowe odżywianie, życie bez stresu, suplementacja. To one jednak są tym napędem, który pozwoli naszemu BMW na najwyższe osiągi.
Czy ktoś wie, na przykład, że brak nukleotydów jest dziś uznawany za główną przyczynę choroby Alzheimera? Komórki mózgowe nie regenerują się całkowicie – mamy te same od urodzenia do śmierci. Tracimy wiele, ale odzyskujemy tylko ich niewielką część.
Komórki jelitowe odnawiają się co 3–4 dni, a te związane z systemem immunologicznym – co 5 dni. Jednakże, gdy organizm jest chory, wymiana ich następuje codziennie, żeby sprostać walce z chorobą.
Kiedy atakuje nas jakiś wirus, nigdy od razu nie jest uruchamiany cały system obronny. Działalność naszego ustroju jest bardziej wyważona i zdumiewająco perfekcyjna. Wirus nie atakuje całego organizmu frontalnie, tylko zaczyna od jego fragmentów. Tak więc jedynie straż przednia, wybrane komórki zaczynają wroga rozpoznawać i przechwytywać. To właśnie one muszą błyskawicznie przyspieszyć swój podział, żeby już w pierwszej fazie ataku dać odpór najeźdźcy.
Nukleotydy rozpoczynają więc działanie. Oczywiście, jeśli organizm dysponuje nimi we właściwej, niezbędnej ilości. W pierwszej kolejności nukleotydy spieszą wspomóc komórki znajdujące się na pierwszej linii frontu, najbardziej zagrożone. Zupełnie, jakby znały Sztukę wojny Sun Tzu.
Ten przyspieszony dzięki nukleotydom podział komórek w jednym miejscu organizm odbiera jako pierwszy atak wroga i rozpoczyna mobilizację całości.
Kontynuując myśl językiem wojskowym: powinniśmy mieć tak gęste i mocne zasieki nukleotydowe, żebyśmy nie musieli używać armat, ani wystawiać na kule nieprzyjaciela żołnierzy piechoty.
– „Dlaczego nie potrafimy stworzyć takiej postaci nukleotydów, które zapewniłyby nam pełne bezpieczeństwo, a co za tym idzie, wieczną, a przynajmniej kilkusetletnią młodość?” – pytają mnie na spotkaniach. Odpowiedź jest taka, że w produkcji nukleotydów, zważywszy, że nie jest ona stuprocentowa, powstają błędy. Ich wyeliminowanie nie jest możliwe na obecnym etapie nauki. Ale może dojdzie do tego w niedalekiej przyszłości? – zastanawia się szwajcarski biochemik.
– Poza tym ich działalność jest tak wszechstronna, że idące w tym kierunku badania musiałyby obejmować wiele dziedzin nauki i wiele gałęzi medycyny.
Nukleotydy biorą udział w syntezie białek, gospodarce energetycznej, w produkcji hormonów, w trawieniu jelitowym, pracy układu immunologicznego, odbudowie DNA, w metabolizmie… Chyba łatwiej byłoby powiedzieć, w jakiej aktywności ludzkiego organizmu nie uczestniczą.
Zrobiliśmy takie doświadczenie na zarażonych wirusem zwierzętach. Jednej grupie podaliśmy szczepionkę. Dopiero po kolejnej dawce zauważyliśmy odpowiedź układu odpornościowego i organizm podjął z jej pomocą walkę. Druga grupa jakiś czas przed zarażeniem brała nukleotydy. Tu obyło się bez szczepionki, a po zarażeniu – odpowiedź układu odpornościowego była natychmiastowa i organizm sam poradził sobie z chorobą.
I drugie doświadczenie. Przeziębionych studentów podzieliliśmy na dwie grupy. Jedna dostawała placebo, druga nukleotydy. Po 5 dniach w pierwszej grupie przeziębienie nadal się utrzymywało, a w drugiej wszelkie objawy zniknęły.
30 lat stosuję nukleotydy i nie wiem, co to choroba. Jeśli jesteśmy mocni immunologicznie, to jesteśmy zdrowi. Mówiąc językiem wojskowym: jeśli dowieziesz amunicję – placówka potrafi obronić się sama…
Jeśli jesteśmy zakażeni bakterią to po 8 godzinach braku jakiegokolwiek przeciwdziałania mamy jej w organizmie 4 razy więcej, a liczba jej komórek idzie w miliony.
Atak przeprowadzany jest bardzo szybko. W sytuacji, gdy zaplecze nie zdąży się przeorganizować – grozi klęska. Wirus lub bakteria rozmnażają się bardzo szybko. Po dwóch godzinach, co 20 minut następuje kolejne rozmnożenie bakterii, która atakuje komórki. Powstaje konieczność namnażania komórek zdrowych, żeby wytworzyły jak najwięcej przeciwciał. I tu wkraczają nukleotydy.
Dziś mamy taki czas, że nasza obrona musi być wszechstronna. Warto więc zastanowić się nad istotą tej obrony. Koronawirusy są wśród nas i będą niepokoić mieszkańców globu jeszcze długo. Tak, jak i inne wirusy oraz bakterie. Czy istotniejsze okaże się poszukiwanie szczepionki, za którą producenci nie chcą wziąć odpowiedzialności, niemającej stuprocentowej skuteczności, czy też skoncentrowanie się na samoobronie i wzmacnianiu naszego systemu immunologicznego, który bez tego wzmocnienia nie jest w stanie przeciwstawić się żadnej chorobie? Jeśli układ odpornościowy będzie bezradny – żadne działania zewnętrzne nie uchronią organizmu przed katastrofą.
– Dlaczego zwykły człowiek ma tak niewielką wiedzę na temat nukleotydów, skoro jest to lekarstwo na wszystko i działa tak dobrze? Dlaczego apteki nie czerpią z tego zysków, jak w przypadku wszystkich innych leków chemicznych? Muszę przyznać, że wciąż jestem zdumiony, że ludzie, nawet lekarze, tak są słabo w temacie zorientowani – kontynuuje dr Peter Koeppel.
– W nauce nadal istnieje mylna opinia, że organizm może wyprodukować wystarczającą ilość nukleotydów na każdą, możliwą do przewidzenia, sytuację.
Myślę, że to jest, między innymi, powodem powszechnej ignorancji w tej kwestii. Stwierdzam więc ponad wszelką wątpliwość: nukleotydy są dla nas niezbędne i powinny być dla naszego dobra suplementowane, zwłaszcza w stanach chorobowych, brakach witamin, niewłaściwego odżywiania, podczas ciężkiej pracy lub ćwiczeń fizycznych (sportowcy), w okresie podwyższonego stresu (czyli w czasach obecnych) oraz w starszym wieku.
Może warto byłoby zrobić akcję informacyjną wśród lekarzy o ważnej roli, jaką odgrywają nukleotydy we wspieraniu silnej odpowiedzi immunologicznej. Wirusolodzy podkreślają, że infekcje wirusowe, np. grypa i koronawirus, nie mają żadnych konsekwencji dla osób o zdrowym systemie odpornościowym i możliwe jest ich samoistne wyleczenie. Dlatego wzmocnienie układu odpornościowego okazuje się skuteczną ochroną przed tymi schorzeniami. Podczas infekcji pewne komórki układu odpornościowego rozpoznają obce ciało, np. wirusa. Liczba tych komórek obronnych musi w krótkim czasie ulec drastycznemu zwiększeniu, aby szybko i skutecznie zwalczyć intruza. Aby komórki mogły szybko się rozmnażać, wszystkie ich podstawowe elementy składowe muszą być dostępne w wystarczającej ilości.
Najbardziej zaś te kluczowe, stanowiące budulec materiału genetycznego. Oczywiście nie umniejszamy tu roli niektórych minerałów i pierwiastków śladowych (cynk, żelazo, selen i mangan), jak również witamin (C, E, D i witaminy z grupy B). Na pierwszym miejscu wiele publikacji naukowych stawia jednak wyjątkowo pozytywny w sytuacji zagrożenia wpływ nukleotydów na układ odpornościowy i ich potencjału w chorobach wirusowych. Dodatkowe nukleotydy są uważane za niezbędne także w przypadku różnych stresów fizjologicznych, takich jak powrót do zdrowia po urazach, infekcjach i niektórych stanach chorobowych. Dalsze doświadczenia wykazały również, że suplementacja nukleotydami zwiększa namnażanie się limfocytów, aktywność makrofagów i produkcję przeciwciał. Wszystkie te efekty w znacznym stopniu przyczyniają się do poprawy odporności na infekcje.
A więc warto pomyśleć o suplementacji nukleotydami, nawet w codziennym, bezstresowym życiu – jeśli ktoś takie ma – nie tylko w momentach zagrożenia. Profilaktyka jest zawsze tańsza niż leczenie…
Czekamy więc na taki suplement produkcji polskiej na rynku. Wtedy będziemy mogli być spokojni o nasze ludzkie BMW.
Zapraszamy do lektury części II – Nasze kochane nukleotydy (cz.2) ⇒ czytaj