Dlaczego wiele katastroficznych przepowiedni, na szczęście nie sprawdziło się? Czy stało się tak z tego powodu, że były one od początku pozbawione podstaw, czy też może zadziałał tu jakiś inny czynnik?
Warto zwrócić uwagę, że sama wiara i przebłyski wyższych poziomów świadomości nie wystarczą, aby poznać prawdę na temat przyszłości. Wielu wizjonerów, kreśląc swoje katastroficzne wizje było w stu procentach przekonanych, że muszą się one spełnić, bo, jak uważali, otrzymali przekaz od samego Boga. Jednak część przepowiadających niekiedy wręcz apokaliptyczną przyszłość to osoby obciążone własnymi negatywnymi myślami i emocjami, z których się nie oczyściły. Wydaje się zaś, że wizje nieoczyszczonych czy nawiedzonych głosicieli prawdy są najczęściej odbiciem, projekcją ich własnych wrogich emocji, skumulowanych w podświadomości. Niektórzy wizjonerzy, widząc w naszym świecie wiele zła, podświadomie wręcz pragnęli jego końca, co znalazło swoje odzwierciedlenie w katastroficznych przepowiedniach.
Może jednak być i tak, że przepowiednie końca mają funkcję symboliczną.
Skoro bowiem najwięksi prorocy i wizjonerzy przepowiadają zagładę świata w bardzo odległej przyszłości (Nostradamus i Baba Wanga zgodnie sytuują ją na ok. 3797 rok), klucz może kryć się w samym pojęciu kresu naszego świata.
Zacznijmy od tego, że należy rozróżnić dwa podobne w swoim znaczeniu sformułowania: koniec świata od zagłady świata (zagłady ludzkości). O końcu, kresie świata głosili z różnych jego zakątków prorocy i prorokinie, wróżbici i wieszcze różnych okresów dziejów ludzkości, począwszy od starożytności, a na czasach współczesnych kończąc. Trzeba pamiętać, że głoszący koniec świata (często dodając do tego sformułowania przymiotnik: naszego), byli przedstawicielami okresu w historii ludzkiej społeczności zwanego patriarchatem. Wieszcząc koniec najczęściej ogłaszali – nie będąc tego w pełni świadomi – kres pewnego etapu ludzkich dziejów, w tym również patriarchatu. Za przykład niech służą wymienione już wcześniej proroctwa królowej Saby, Makedy, w których zawarła wizję zwiastunów końca świata wraz ze zmierzchem Rzymu. Po jego upadku w V wieku faktycznie nastąpił koniec świata, lecz dotyczył on kresu starożytności, po której ludzka społeczność weszła w okres średniowiecza.
Zagładę świata natomiast należy rozumieć jako unicestwienie wszelkiego życia na Ziemi wraz ze zniszczeniem samej planety. Tę wizję zwiastowało zgodnie, czyli na ten sam czas (rok 3797), dwoje największych jasnowidzących: Nostradamus i Baba Wanga.
O tym, że wyrażenie koniec świata nie ma nic wspólnego z zagładą ludzkości, świadczy też pewien fakt. Otóż wszelkie proroctwa na ten temat, zarówno Apokalipsa św. Jana, jak i proroctwa Indian czy ludów Dalekiego Wschodu, posiadają jeden wspólny mianownik: po kresie naszego świata ma nastąpić na Ziemi pokój, porządek, sprawiedliwość i rozwój nowej ludzkiej społeczności.
Ten aspekt szczególnie podkreślają wizje Dalekiego Wschodu, które cechuje większy optymizm i łagodność w porównaniu z wyobrażeniami wywodzącymi się z zachodniego kręgu kulturowego. I tak na przykład wyznawcy hinduizmu twierdzą, że najgorsza z epok, za którą uważa się naszą współczesną, zwaną Wiekiem Żelaza, dobiega właśnie końca.
Świat zmierza ku nowej erze, w której powszechnie będzie akceptowane dobro ogółu oraz sprawiedliwość.
Z kolei w proroctwach buddyzmu odnajdujemy przypadającą na ten czas przełomu nową wizję ludzkości, która powoli owocuje, rozsiewa się i jest zapowiedzią lepszej przyszłości. Impulsem do przebudzenia się do życia w nowej erze ma być nowy Budda – Maitreya, który będzie głosił na Ziemi odmienną, opartą na pełnej harmonii duchowość.
Dalekowschodnie wizje i koncepcje przyszłości dostosowali do swoich idei wyznawcy New Age, nazywając obecny okres Czasem Końca, co zbiega się ze schyłkiem Ery Ryb. Wierzą oni, że dzięki praktykom duchowym i pracy na rzecz pokoju na Ziemi, przejście z Ery Ryb w nowy wiek, zwany Erą Wodnika, odbędzie się w sposób łagodny.