Mija już blisko 70 lat, od kiedy Erwin Schrödinger, chcąc przybliżyć nam, laikom, dziwaczne zasady świata fizyki kwantowej, wymyślił opowieść o kocie, który, zamknięty w szczelnym pudle (niczym w puszce Pandory), mógł zginąć, narażony na uwolnienie trucizny. Wszystko po to, by wyjaśnić termin bycia w stanie żywym i nieżywym zarazem. Taki jest świat kwantów, najbardziej podobny do tao
U nas, jak wiemy, czas płynie tylko do przodu. Obecnie okazuje się, że tao da się udowodnić dzięki fizyce kwantowej. Kot nie musi umierać!
Naukowcy z Wiednia przeprowadzili ciekawy eksperyment. Dotychczas kryształy liniowe oświetlano światłem lasera i tak otrzymywano sparowane fotony (połączone niezrozumiałą więzią). Jeden był fotonem czerwonym, drugi podczerwonym.
Wiedeńczycy wzięli dwa kryształy liniowe i postanowili, żeby fotony tylko jednego z nich (te czerwone) miały możność przeniknąć przez fotografowanego kota. Natychmiast uległy one rozproszeniu i sparowały się z podczerwonymi fotonami drugiego kryształu (tego, który nie miał kontaktu z kotem).
Otrzymany wzór prążków światła fotonów pokazał obraz (holografia?), który widzimy na początku artykułu. Foton czerwony pokazuje kota, foton podczerwony także (!), tyle że o odwrotnych cechach. To pierwszy obraz, który – nie oświetlając przedmiotu – jednak go pokazuje ((Http://kopalniawiedzy.pl/foton-fotografia-splatane-fotony,20941)).
Odwołajmy się do jeszcze jednego porównania.
Wyobraźmy sobie jabłko, które może być tylko słodkie, albo kwaśne. Innych opcji nie ma. Gdy obserwator rozpozna smak (słodki), wie też od razu, że sparowany z nim foton jest kwaśnym jabłkiem.
Ten przydługi wstęp piszę po to, by pokazać, jak ta prawidłowość – występująca przecież tylko w mikroświecie – wpływa na pracę redakcji Nieznanego Świata. Mówi się często, że ludzie robiący to pismo czują nadchodzące wydarzenia, zupełnie jakby mieli trzecie oko. To już się da udowodnić.
Najważniejszym bodaj wydarzeniem w ostatnich latach była dla Polaków tragedia prezydenckiego Tupolewa z 10 kwietnia 2010 roku. Popatrzmy, co można wyczytać ze starych numerów NŚ, pamiętając cały czas, że raz jest to kot czarny, innym razem biały, ale zawsze to kot Schrödingera, którego, jak się okazuje, wystarczy sfotografować, aby zrozumieć problem.
Pierwsza zapowiedź
Przeglądając numery NŚ od 200 do dziś, za pierwszą dziwną zapowiedź uznaję zdanie z artykułu astrologa Piotra Piotrowskiego W przededniu wielkiej zmiany: astrologiczna prognoza dla świata i Polski na rok 2009 (na s. 74–77) w styczniowym wydaniu z 2009 r.:
Niewykluczone, że będzie to kres kariery, którego żaden polityk nigdy nie chciałby doświadczyć.
Numer ten był w sprzedaży już 20 grudnia 2008 r. Każdy z nas zgodzi się chyba z tym, że, aby powiedzieć, iż polityk (tu: Lech Kaczyński) przegra wybory, nie używa się aż tak dosadnych stwierdzeń. W rubryce Dotknięcie nieznanego zaś rzuca się w oczy opowieść sędziego Romana Skobejko, który opowiada, jak poczuł jakiś nakaz i zmusił się do włączenia radia. Usłyszał wówczas komunikat o rozbiciu się samolotu Casa (wydarzenie wcześniejsze niż tragedia Tupolewa).
Za rok, w numerze 1 z 2010 r., dr Piotrowski w astrologicznej prognozie serwuje również jedno ciekawe zdanie: Natomiast w Polsce niektóre rzeczy zostaną dosłownie postawione na głowie. Nie wiedzieć czemu, pojawia się fotografia dzieci Biesłanu (a to przecież wydarzenie z 2004 r.), jednakże kilka miesięcy później my, w Polsce, w podobny sposób pokazywaliśmy nasze ofiary katastrofy.
Jeszcze trochę teorii
Współcześni psychologowie i neurobiologowie twierdzą, iż zwrot „myśl i myślenie” to termin dla nas, laików. Fachowcy mawiają „kopia eferentna”. Mówiąc najprościej, wodząc wzrokiem, choćby za samochodem, zanim wypowiemy słowo „samochód”, w ludzkim układzie nerwowym najpierw pojawia się „kopia eferentna” tego słowa. Jest złożona z naszych wspomnień, wyobrażeń i przypuszczeń.
Ten sposób myślenia narodził się w 1950 r. dzięki rozważaniom Ericha von Holsta i Horsta Mittelstaedta. To myślenie wybitnie nam się przyda. Jakaś kopia eferentna może pojawiać się w myśleniu człowieka. Na razie nie musimy zastanawiać się nad jej naturą: efekt telepatii? Jasnowidzenia? Efekt procesów kwantowych? Realistycznej analizy faktów? Skupmy się na udowadnianiu, że ona istnieje.
Autorzy tej, coraz popularniejszej teorii (którą zostawmy fachowcom) wprowadzili jeszcze termin „kopia trzecioosobowa”, kiedy człowiek dośpiewuje sobie (u nich to intuicja), co rozumie z tego, co widzi wokół, wspomagając się wszelką zdobytą wiedzą (szkolną, kościelną, kulturową, ruchową itp.). „Kopia pierwszoosobowa” jest tych cech pozbawiona, okazuje się bardziej biologiczna i fizjologiczna. Aż się prosi, by „kopię drugoosobową” (ja-ty) przystosować do teorii parapsychologicznej (bez względu na to, jak wykorzystali ją von Holst i Mittelstaedt). Pogodzi ona zarówno wierzących w ingerencję zaświatową, jak i tych, którzy stawiają na czystą naukę.
Jest wiele koncepcji próbujących wyjaśnić prekognicję,
choćby hipoteza dr. Charlesa Arthura Musesa z 1972 r. ((David Loye, Umysł przewidujący przyszłość, Katowice 2010 (rozdział Prekognicja jako fala, s. 186) )) Dla niego prekognicja to fala. Zauważono bowiem na przykładzie prądu, że nim zostanie odcięte światło, przemieszczają się dwie fale „prekursorskie”. Jedna ma prędkość światła, druga jest wolniejsza, musi pokonać opór miedzianego drutu. Dopiero po nich dociera do człowieka fala z sygnałem odcięcia prądu.
Wydarzenia w naszym życiu również wysyłają takie „fale prekursorskie” i to właśnie one, zupełnie nieświadomie, są wyłapywane przez Redakcję NŚ. A, że wywołują je zjawiska na poziomie kwantowym, takie zdarzenia wydają się prawdpodobne.
CZERWONA KARTA, czyli nr 2 z 2010 r.
Prawie na trzy miesiące przed katastrofą będący w sprzedaży już 20 stycznia 2010 numer 2 ma okładkę w tonacji czerwonej z odrobiną ognia. Najbardziej rzucają się na niej w oczy hasła Fatum i Operacje z zaświatów. Natomiast w środku jest ciekawa Konwencja mentalna o tytule Nadświadomość na prezydenta!
Jej autor, BYK opowiada o doświadczeniu zorganizowanym na Uniwersytecie Iowa. Uczestnikom rozdano dwie talie kart: z niebieskim i czerwonym tłem. Karty trzeba było wyciągać z kupki. W przypadku czerwonej dużo się wygrywało, ale i wiele traciło. Natomiast niebieska dawała stały, choć niewielki przychód i małe straty.
Pytanie /…/ naukowców brzmiało: ile czasu zajmuje odkrycie zależności, że czerwone w sumie przyczyniają się do strat, niebieskie zaś do zysków?
Badając parametry fizyczne osób wyciągających karty, stwierdzono, że organizm już przy wyciąganiu dziesiątej czerwonej karty reagował stresem. Wiedział, że to karta zła. Ciało dużo wcześniej wiedziało to, co rozum ustalił znacznie później. My możemy dodać pytanie: kopia eferentna?
Wspomniany NŚ (2 z 2010 r.) ma szczególne znaczenie. Wiąże się z nim ciekawa historia, a właściwie dialog z nr. 4, tego z miesiąca katastrofy). Otóż na stronie 29 w Kontakcie nietelepatycznym pani Agata N. stwierdza: Wy chyba rzeczywiście, jak napisała kiedyś któraś z Czytelniczek, macie zamontowane w redakcji „trzecie oko”. Redaktor Marka Rymuszko zaś zamieścił obok ikonkę okładki nr. 2, zapewniając: Nic nie wiedzieliśmy. Samo wyszło.
W tymże numerze 2 para Rymuszko – Ostrzycka opowiada dzieje zmarłej w wieku 61 lat austriackiej cesarzowej Sissi, okraszając artykuł tytułem Fatum. Dołącza do tego zestaw zdjęć niejako na jej temat, opatrzony tytułem Tropem przerwanego życia, z podtytułem: Fotoreportaż z Achillionu. Achillion – przypomnijmy – to pałacyk Sissi, zwany też Belwederem, na wyspie Korfu.
Pytanie nasuwa się samo: czym jest ten trzeci Belweder, Achillion?
Wypada uwierzyć, że może to być Operacja z zaświatów. Taki tytuł nosi artykuł red. Wojciecha Chudzińskiego o chirurgii parapsychicznej, ale ja mam na myśli coś innego: zabieg wykonany na polecenie kogoś z zaświatów, nieuświadamiany przez Redaktora Naczelnego. Kto zna tok rozumowania Roberta Monroe, wie, że takie gry obie strony: i ziemska i zaświatowa ze sobą uprawiają. Kto tego nie uznaje, może sobie powiedzieć – to fala preksursorska i skojarzenia.
Inna para małżeńska (Fosar – Bludorf) publikuje zaś artykuł Czy istnieje ochrona czasu? ze zdjęciem wehikułu czasu, z którego wychodzi człowiek. Postanawiam potraktować numer 2 właśnie tak, jako „wehikuł czasu”.
NIEBIESKA KARTA, czyli nr 3 NŚ
Potem zaglądam do nr. 3 z 2010 r. (w sprzedaży był 20 lutego).
Najbardziej widoczne na okładce hasło to Archeologia parapsychiczna. Pierwszy artykuł numeru zatytułowano zaś: Martwi mnisi udzielają wskazówek. Brzmi zachęcająco, szukam więc wskazówek. Może w Dotknięciu Nieznanego? Jest! Pierwszy list nosi tytuł Złota obrączka. Napisała go mieszkająca… w Wiedniu Agata Kopacz. Podpisująca się też czasami jako Gata Göttel.
Jestem pod wrażeniem. Do dziś pamiętam z telewizji okres, kiedy Ewa Kopacz, wówczas minister zdrowia, pomagała w identyfikacji zwłok Marii Kaczyńskiej. Chodziło o złotą obrączkę i pierścionek po rodzicach z 1920 r.
List Agaty Kopacz redakcja zilustrowała taką grafiką Mieszko Tyszkiewicza: (s. 27 nr 3/2010), a stronę dalej Konwencja mentalna Byka nosi tytuł: Kurde, co się dzieje…? Po chwili zaczynam się śmiać.
Tym razem autor snuje rozważania o polskich naukowcach, którzy założyli Centrum Zaawansowanych Materiałów i Technologii – Cezamat. Rozbawiony Byk żałuje, że do tej ferajny nie zaproszono psychotroników, tworząc Centralny Eksperymentalny Zespół Amatorów Metafizyki i Techniki. Wspomina też o cybernetykach marzących o tym, by na Politechnice budować urządzenia poruszane mocą myśli. Dziś, w 2015 r. takie urządzenia już istnieją. Nie dość, że zbudowano je w USA, to podstawę teoretycznych rozważań stanowiła teoria van Holsta i Mittelstaedta! W naszych dociekaniach teoria o kopii eferentnej także okazała się twórcza.
Mój śmiech stronę dalej staje się jeszcze głośniejszy. Małżeństwo Fosar – Bludorf drukuje artykuł Czy zbudowanie wehikułu czasu jest możliwe? Jak widzimy, takiego tekstowego jest absolutnie możliwe (w fizyczny nie bardzo wierzę).
Autorzy prezentują pięć pomysłów na wehikuły. Drugi i trzeci może zachwycić już samą nazwą: Pętla Gotta i Powłoka Gotta. Są jeszcze: Płyty Thorne’a, Cylinder van Stockuma i Pierścien Kerra.
Pierwsza odsłona – podsumowania
Zastanawiam się nad takim postępowaniem, w którym naznaczony przez Agatę N. nr 2 NŚ traktuję jako swego rodzaju wehikuł czasu. Wszak kamień agat ma swoiste wstęgi i tak też poruszam się po tekstach w numerach NŚ. Od Agaty N. do Agaty Kopacz. Od Gaty Göttel do Pętli Gotta.
Wehikuł tekstowy zwany Powłoką Gotta jest zupełnie prosty do rozpoznania. Często cytuję Konwencje mentalne Byka. Za tym pseudonimem skrywa się Jędrzej Fijałkowski, autor książki Trzecie oko Byka. W numerze 3 z 2010 r. ma on swój artykuł: Z maczugą nad pudelkiem. Między kotem Schrödingera, lubelskim ortopedą a homeopatią.
Pan Fijałkowski jest gorliwym obrońcą medycyny niekonwencjonalnej, także homeopatii. Nijak nie można przekonać ortodoksów medycznych, że ta medycyna będzie kiedyś wyjaśnialna. Miejmy choć nadzieję, że najnowsze, wiedeńskie ujęcie problemów kwantowych jakoś zmieni punkt widzenia akademików.
Druga NIEBIESKA KARTA, czyli 4 nr NŚ z 2010 r.
Numer będący w sprzedaży już 20 marca 2010 jest także zdominowany kolorem niebieskim, a czerwona gwiazdka sugeruje wewnątrz jakiś Temat roku. To w tym właśnie wydaniu Agata N. pyta redakcję, czy NŚ ma zamontowane trzecie oko. Jak pamiętamy, w naznaczonym przez Agatę nr. 2 był materiał traktujący o greckim Belwederze Sissi, zatytułowany Tropem przerwanego życia: fotoreportaż z Achillionu. Numer 4 także ma reportaż ze zdjęciami. I to na s. 42–43. Nosi tytuł: Spoza zasłony. Oto próbka zdjęć.
Nawet kolorystyka jest co najmniej zaskakująca.
Spoza tej zdjęciowej zasłony jakby wyłania się inna grafika, prawda? (ta z nr. 3 s. 27). Wyjaśnienia otrzymujemy na s. 40 w nr 4, gdzie małżonkowie Ostrzycka i Rymuszko drukują artykuł Dom ze światła (przypomnę, że w naznaczonym trzecim okiem nr. 2 był to artykuł o Sissi z Wiednia). Autorami tych duchowych obrazów są Katarina i Ronny Hård ze Szwecji. Ezoteryczna w każdym calu para artystów malarzy, połączonych jakby niewidzialną ręką – tłumaczy Marek Rymuszko. To wszak kraina Swedenborga, gdzie zaświat zwano Walhallą.
Ale nie koniec dziwności w numerze 4.
Następny artykuł porusza mocno eksploatowany temat hipotetycznego upadku meteorytu na Księżycu, zaobserwowanego w 1178 r. przez kilku mnichów z Anglii. Problem w dacie – to 18 czerwca 1178 r. A 18 czerwca jest datą urodzin Lecha Kaczyńskiego!
Kolejny artykuł nosi tytuł Magia w życiu dawnych Greków. Także tu jedna z grafik pokazuje coś przypominającego Belweder. Ciekawie na tle całego numeru 4 jawi się tytuł tekstu w Filmotece „NŚ”. Brzmi on: Nowa puszka Pandory.
Katastrofa Tupolewa była dla całej Polski swoistą puszką Pandory, z której uleciały do nas niespodziewane ludzkie zachowania. A przecież wydrukowany w Kontakcie nietelepatycznym w nr 4 list z Australii opowiada o katastrofie chińskiego samolotu, w której zginęli wszyscy. O przyczynach zaś katastrofy mówi się tak: Doprowadziły do niej: lekceważący i niedbały remont, a później przeglądy, co stwierdziła /…/ komisja…
Przypadek czy kot Schrödingera?
A może „cud subiektywny”, bo taką nazwę wprowadza czytelnik, pan Mariusz Malec. Zmowa? Nie, to tylko tytuł przedmowy do numeru kwietniowego.
A, żeby nie opuściło nas trzecie oko Byka i Redaktora Naczelnego, cały numer 4 pełen jest treści o leczeniu, w tym o homeopatii. Aż chciałoby się odesłać ortodoksów na stronę http://kopalniawiedzy.pl/foton-fotografia-splatane-fotony,20941. I niechże odtąd kot Schrödingera eksploatuje fotografię.
Kolorowe wstęgi agatanu
Zjawiska parapsychiczne od zawsze traktowane są jako trudne do wyjaśnienia, chimeryczne, nieprzewidywalne. Ja także ich nie rozumiem. Dla własnych potrzeb wierzę w wersję zaświata przedstawianą przez Instytut Monroe z USA. Argumenty, jakie przytoczyłam, sugerują także, iż podlegamy chimerycznym procesom już na poziomie kwantowym. To, co nazywamy przypadkiem, kodujemy w stronę nieuświadamianej kopii fotonowej. I tyle na razie, bo zjawiska nadal są rozpoznawane przez fizyków.
Zastanawiając się nad rodzajem tekstu publicystycznego, który stworzyłam, wypada go chyba nazwać agatanem. Wszak to kamień agat składa się z kolorowych wstęg, po których można poruszać się tak, jak ja po archiwalnych numerach NŚ.