Ważny głos redaktora naczelnego w sprawach codziennych
Niejednogłośne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego uznające – z punktu widzenia swobody wolności religijnej – za niezgodny z ustawą zasadniczą zakaz uboju rytualnego (w efekcie rozpatrywania wniosku gmin żydowskich w Polsce) jest ciężką porażką całego systemu prawnego RP.
Będąc nie tylko reporterem i publicystą, lecz także prawnikiem, oceniam ten werdykt jako całkowicie błędny i naruszający elementarne kanony moralno-etyczne.
Natomiast zawarte w jego uzasadnieniu stwierdzenie, wedle którego nie ma dowodów naukowych potwierdzających tezę, iż zabijanie zwierząt bez ogłuszania przysparza im większych cierpień, jest po prostu – nigdy dotychczas, ani razu, nie użyłem tego określenia w stosunku do orzeczeń TK – kompromitacją.
Oczywiście byłoby lepiej, gdyby w cywilizowanym społeczeństwie – poza wyjątkowymi sytuacjami i rzeczywiście uzasadnionymi potrzebami – zwierząt nie zabijano w ogóle.
Ponieważ jednak nie jesteśmy w stanie zmienić świata, musimy przynajmniej dążyć do tego, by związane z tym ból i cierpienie maksymalnie zmniejszyć. Stanowisko Trybunału Konstytucyjnego tę elementarną regułę moralno-etyczną w jaskrawy sposób łamie.
Nie chce się już powtarzać argumentów, że jeśli jakaś religia sankcjonuje np. kamienowanie kobiet (czy – by odwołać się do mniej drastycznego przykładu – prawo posiadania wielu żon), wyznająca ją wspólnota nie może domagać się, w imię własnych przekonań, respektowania tego prawa również na terytorium państwa, w którym mieszka.
Barbarzyństwa, ani obyczajów tkwiących swoimi korzeniami w mrokach średniowiecza, pod żadnym pozorem nie wolno akceptować.
Szacunek dla pięciu – spośród czternastu – sędziów, którzy ahumanitarnemu i wystawiającemu polski system prawny na szwank stanowisku przeciwstawili się, formułując w tej mierze zdanie odrębne. Także – a może nawet w pierwszym rzędzie – dla organizacji ochrony praw zwierząt, dzięki którym ubój bez ogłuszania zniknął na pewien czas z polskiego ustawodawstwa (obecnie do niego w majestacie prawa powróci, otwierając ponownie drogę masowemu, uprawianemu na przemysłową skalę i traktowanemu w kategoriach czystego biznesu procederowi).
Jest sprawą wszystkich, którzy nie godzą na tę niedopuszczalną praktykę, podjęcie działań, które doprowadzą do takich zmian w polskim prawie, z Konstytucją włącznie, by w jego obrębie, pod pozorem swobody uprawiania religii, niemożliwe było hołdowanie obyczajom, jakie z ochrony prawnej korzystać nie mogą.
Natomiast PSL-owskiemu ministrowi rolnictwa, Panu Sawickiemu, który zdążył się już w tej kwestii wypowiedzieć w entuzjastycznym tonie, i który przez cały czas, w imię ekonomicznych interesów swojej partii, czynił wszystko, by doprowadzić do ponownego zalegalizowania uboju rytualnego, chciałoby się powiedzieć: kończ waść, wstydu oszczędź.