Przedmioty zazwyczaj „wychodzą” z ust Roberto Buscaioli. Czasami są już w gotowej formie, a niekiedy pojawiają się w postaci płynnej masy, twardniejącej i przybierającej kształt w dłoniach osoby, dla której jest przeznaczona. Często bywają one bardzo cenne i okazują się zrobione ze złota. Medium ma później silnie podrażnione gardło i niczego nie pamięta.
Jakkolwiek by to brzmiało fantastycznie, bardzo rzadki fenomen Roberto Buscaioli, o którym dziś piszemy, jest autentyczny (wielokrotnie badano go i analizowano pod kątem ewentualnego oszustwa, jednak rezultat tych dociekań okazywał się zawsze negatywny). Jest zaś on rzadki dlatego, że w przypadku Roberto materializacja przedmiotów następuje poprzez usta. Jako ciekawostkę warto odnotować także fakt, że o człowieku, którego prezentujemy w naszej publikacji, usłyszeliśmy po raz pierwszy podczas pobytu w Szwajcarii w 1992 r. od doktora Jerzego Rejmera. Gdyby nie fakt, że informacja ta pochodziła właśnie od niego, pewnie przeszlibyśmy nad całą sprawą do porządku dziennego – jednak osoba rozmówcy sprawiła, że fenomenem Buscaioli postanowiliśmy się bliżej zainteresować. Oto plon tych starań.
Redakcja „Nieznanego Świata”
Mam przed sobą książkę autorstwa Roberto Buscaioli – jednego z największych mediów we Włoszech – a także dwa artykuły, które ukazały się o nim w miesięczniku II Giornale dei Misteri.
Szczególnie ciekawe wydaje się, że Buscaioli zaczął praktykować jako medium w wieku pięćdziesięciu lat. W bardzo krótkim czasie osiągnął maksimum w tym zakresie, przekazując nie tylko przesłania duchowe na najwyższym poziomie, lecz również prezentując szczególnie spektakularne fenomeny w postaci tzw. suchych aportów, które wydobywają się z jego ust.
Kim jest Roberto Buscaioli?
Już w dzieciństwie był bohaterem niezwykłych fenomenów. Bawił się z niewidocznymi dla innych postaciami, rozmawiał z nimi. Żeni się (jest to wielka miłość) ze swoją szkolną koleżanką Norą. Małżeństwo należy do bardzo udanych, ma Roberto dwoje dzieci: Alexandrę i Andrea.
Również praca daje mu dużo satysfakcji. Pracuje w firmie petrochemicznej, gdzie zajmuje się zakupami sprzętu i przetargami. Pełni funkcję dyrektora, a jego praca wymaga wielkiej odpowiedzialności. We wrześniu 1980 roku ginie w wypadku jego jedyny syn – Andrea. Od tego momentu rodzina pogrąża się w rozpaczy. Mimo to, Roberto twierdzi, że tragedia, która go dotknęła, musi mieć jakiś sens. Na nowo odczuwa wokół siebie obecność postaci z dzieciństwa: To tak jakby mój syn musiał stać mi się świadkiem, aby móc przeprowadzić to, co poprzednio obaj zaprogramowaliśmy.
Pewnego dnia ktoś z przyjaciół rodziny rejestruje na magnetofonie głos Andrei. Roberto Buscaioli spotyka się z Gabrielą Alvisi, która upowszechniła we Włoszech psychofonię (nagrywanie głosów z innych wymiarów – przyp. red.). Uczy się od niej nagrywania i oto znów słyszy głos Andrei: To ja Andrea. Krzyż jest radością. Znaczenie wydaje się jasne – cierpienie, poświęcenie dają w efekcie miłość i radość.
Roberto Buscaioli twierdzi, że psychofonia dała mu wiele, ale nie była wystarczająca. Uzyskane dzięki niej przekazy, były krótkimi zdaniami lub nawet tylko pojedynczymi słowami.
Brakowało dialogu, a właśnie dialog był tym, czego Roberto szukał.
W 1983 roku następuje zasadniczy zwrot – pewnego wieczoru Roberto, kiedy miał przeprowadzić eksperyment ze stolikiem spirytystycznym, omdlewa, osuwając się głową na stół. Oto jak sam opisuje to, co się wówczas zdarzyło:
Usłyszałem melodyjne dźwięki, szmer głosów, zobaczyłem przed sobą otwierający się zupełnie inny świat, o intensywnych kolorach. Później spostrzegłem zbliżającą się w moją stronę grupę ubranych na biało ludzi, którzy, idąc, ledwie muskali stopami ziemię pokrytą bardzo zieloną trawą. Z daleka słyszałem czyjś głos, lecz nie rozróżniałem słów. Siedziałem na marmurowej ławce, pod drzewem z gęstym listowiem. Zbliżającymi się osobami była moja matka, mój syn, mój ojciec i inni jeszcze ludzie, których znałem i których kochałem. Podeszli, objęli mnie, zaczęli do mnie mówić…
Później znalazłem się w domu, z przyjaciółmi, z którymi słuchałem głosu o bardzo niskim zabarwieniu, upewniającego mnie o realności wszystkiego, co się działo; ten głos słyszałem jak szelest. – Drogie dzieci, dobrze odnalezione – powiedział i tak po raz pierwszy przedstawił się Pop; ten sam który stał się później moim duchowym przewodnikiem. W chwili gdy przyszedłem do siebie, zobaczyłem imponującą postać, ubraną jak prawosławny duchowny, z długą spadającą do połowy piersi białą brodą. Postać ta objęła mnie, a jej uścisk rozgrzał każdą komórkę mego ciała…
Od tego momentu, trans w jaki wszedł spontanicznie Roberto, zaczął się systematycznie powtarzać.
Jest to notabene szczególny rodzaj transu, nie będący zapomnieniem, lecz zachowaniem świadomości, która jednak operuje w zupełnie innym wymiarze. Świadomość Buscaioli zostaje w tym czasie jakby wyrzucona poza ciało i przeniesiona do wymiaru równoległego, w którym żyje jego syn, natomiast jego ciało zajmuje Pop.
Trans tego typu nie potrzebuje ciemności. Grupa osób (które przyjęły nazwę Cenacolo 71), zbiera się po prostu w domu Roberto w Ravennie lub w jakimkolwiek innym miejscu. Światło jest lekko przyćmione. Robi się cicho. Córka Aleksandra (która odziedziczyła po ojcu medialne cechy) trzyma go za jedną rękę, a ktoś inny za drugą. Nie jest przy tym potrzebne trzymanie się za ręce wszystkich innych obecnych. W pewnym momencie, Roberto pochyla głowę, a kiedy ją podnosi, w miejsce jego osobowości wchodzi inna. Zazwyczaj jest to Pop, choć może nią być i inny Byt.
Przez chwilę mam jakby rodzaj wizji, nas wszystkich i siebie samego, z góry – mówi Roberto. – Słyszę ledwie echo tego, o czym się mówi, a potem wchodzę do innego wymiaru, gdzie spotykam byty znane mi i nieznane. Rzeczywistość jawi mi się jakby wzmocniona, wszystko przesunięte jest o 360 stopni. Wszechświat jest jak niezmierzony błękit, powrót jest jak błysk fleszu i czuję, że przeżyłem więcej, niż zdołam opowiedzieć.