Rozwojowi świadomości i ludzkiego ducha zawsze towarzyszą konflikty i cierpienie. Dzieje się tak wskutek oporu stawianego przez materię. W podobny sposób ziemia stawia warunki i przeszkody wzrastającemu ziarnu
Z perspektywy ewolucji jesteśmy dziećmi, młodymi i niedoświadczonymi istotami znajdującymi się w fazie ego-świadomości. Z tego między innymi powodu mamy blade pojęcie o ogromie drzemiącego w nas potencjału.
Prawdziwa identyfikacja ukryta jest bowiem w głębiach ludzkiej duszy. Gdy próbuje ona wydobyć się na powierzchnię, przeciwstawia się jej zadufana w sobie ja-świadomość. W każdym bez wyjątku człowieku tkwi boska iskra, która próbuje osiągnąć poziom świadomości, ale grube warstwy nagromadzonych przez wieki materialnych koncepcji istnienia nie pozwalają jej na to.
Ostatnimi laty wielu ludzi wybiera trudną drogę poznania, próbuje uwolnić się od ograniczeń ja-świadomości (co jest niejako dowodem na istnienie w nas boskich, duchowych sił ewolucyjnych). Musiało jednak upłynąć sporo czasu i inkarnacji, zanim dotarliśmy do tej fazy rozwoju. Dziś coraz więcej ludzi wie lub przynajmniej przeczuwa, że sens istnienia tkwi w głębszych warstwach świadomości, ukrytej tam duchowej rzeczywistości.
Instrumentem, którym może posługiwać się świadomość jest m.in. rozsądek.
Wydaje się, że to właśnie on ma wskazywać nam miejsce urodzenia, przypominać o boskim pochodzeniu, prowadzić przez kolejne stadia rozwoju świadomości. I wcale nie musimy go poszukiwać, wystarczy usunąć góry mentalnego śmiecia, którymi rozsądek jest przywalony, by uświadomić sobie, że wszystko, co jest nam potrzebne, mamy w wyposażeniu duszy od początku istnienia rodzaju ludzkiego.
Niestety nieodłączną częścią wszelkiego rozwoju, jego immanentną cechą i zarazem naturą jest, że wiąże się on również z przeciwnościami, z oporem. Ów opór, stany, jakie przeżywa człowiek, gdy podąża drogą rozwoju, znajdują często swoje odzwierciedlenie w depresjach. Można by pomyśleć, że spełniają one ważną rolę w ludzkim rozwoju i czegoś nas uczą. Także w chorobach trapiących człowieka tkwi zapewne podobny sens.
Jesteśmy więźniami przyzwyczajeń i pragnień, lęków i ambicji.
Strzeżemy naszych własności, ciężko pracujemy i marzymy o szczęściu oraz bezpieczeństwie. Działając w ten sposób często zapominamy, że istnienie, w którym się poruszamy, nie jest przysłowiowym pępkiem świata, a ma jedynie asystować człowiekowi w jego duchowym rozwoju. Nie pamiętając o tym, niejako na własne życzenie, odbieramy sobie sami możliwość zrozumienia myśli i idei, które mogłyby nam uświadomić, w jakiej grze bierzemy udział.
Na szczęście coraz więcej ludzi rozpoczyna proces wyswobadzania się z miażdżących objęć materialnej, fizycznej mentalności. I tu zdumiewa pewien fenomen – jakość i skala trudności, wszelkie przeszkody i cierpienia, są zawsze dostosowane do możliwości tego, kto się za pokonywanie ich zabiera. W chrześcijaństwie mówi się o tych przeszkodach jako o bożej woli, w religiach dalekowschodnich jako o prawie karmicznym.
Jesteśmy dumni z posiadania wolnej woli i oburzamy się, gdy ktoś próbuje nas tej wolności pozbawić.
Niestety, z grubsza codzienność przeczy takiemu wyobrażeniu, owa wolność to miraż. W rzeczywistości jesteśmy niewolnikami, poddanymi naszych myśli i wyobrażeń, lęków i uczuć, pragnień i emocji. Malutkie, lecz jakże energicznie działające ego reaguje dzikim wrzaskiem, gdy tylko zorientuje się, iż czynione są próby podważania jego dominacji. W rezultacie – wierząc, że poszukujemy szczęścia – kuśtykamy tylko od jednego chwilowego zadowolenia do drugiego w płonnej nadziei, że jesteśmy w stanie zaspokoić pragnienia i tęsknoty duszy w świecie rzeczy. Niepowodzenia zaś tłumaczymy z reguły niesprzyjającymi okolicznościami, nieprzychylnym losem lub wpływem złych ludzi. W mądrym świecie ezoterycznej duchowości nazwano by to szczenięcą ślepotą.
Byliśmy i jesteśmy niestety nadal, stale przez to okropne ego oszukiwani, ale na szczęście coraz więcej ludzi to zauważa.
W górę! Do słońca! – nawoływał Platon. A więc: w górę, ku słońcu, ale nie da się tego urzeczywistnić bez pokonania wielu przeszkód. Musimy pogodzić się z myślą, że konflikty ból i cierpienie są nieodłączną częścią rozwoju, a ziemia stawia warunki i przeszkody wzrastającemu ziarnu.