Specjalista chorób serca Uniwersytetu Kalifornia, Randolph Byrd udowodnił, że modlitwa uruchamia energie oraz siły pomocne w leczeniu chorób. Amerykański lekarz nazwał swój projekt naukowym poszukiwaniem rezultatów pracy Boga.
Wszystkie religie są zgodne co do tego, że modlitwa niesie ze sobą uzdrawiające energie i może być skutecznym sposobem zwalczania chorób. Wiary tej nie podziela medycyna, która traktuje modlitwę jak ludowy zabobon, który nie szkodzi zdrowiu, ale także w niczym mu nie pomaga.
Ten, kto dokonuje podziału między duszą a ciałem,
nie ma ani jednego ani drugiego
Oscar Wilde
Jednak w ostatnich latach znaleźli się badacze, którzy, poszukując odpowiedzi na pytanie, czy modlitwa może mieć wpływ na leczenie chorób, doszli do konkluzji, iż tkwią w niej możliwości terapeutyczne o niezrozumiałej sile. Uchylając w ten sposób drzwi obszarom dotychczas nauce nieznanym, sprowokowali protesty tradycjonalistów.
Zachowawczość większości gremiów naukowych wydaje się być ich cechą naturalną. Przed trzystu laty najtęższe mózgi ówczesnej nauki zaprzeczały możliwości, że energia może działać na odległość, a Galileusz stanowczo zdezawuował ideę Keplera na temat grawitacji. Gdy usłyszał, że niewidoczne siły Kosmosu, ściślej mówiąc Księżyca, są przyczyną przypływów i odpływów morza, uznał to za fantazję szaleńca. Dziś nauka stoi murem po stronie Keplera, ale nie jest wyrozumiała dla modlitwy.
Modlitwy na oddziale kardiologa
Specjalista chorób serca Uniwersytetu w Kalifornii, profesor Randolph Byrd udowodnił, że modlitwa uruchamia siły i energie pomocne w leczeniu chorób. Amerykański lekarz nazwał roboczo swój projekt naukowym poszukiwaniem rezultatów pracy Boga.
Badania trwały dziesięć miesięcy i objęły 402 pacjentów oddziału chorób serca Centralnego Szpitala w San Francisco. Chorych podzielono na dwie grupy. Jedna, licząca 192 pacjentów, była obiektem działania zespołów modlitewnych, druga, składająca się z 210 pacjentów stanowiła grupę kontrolną.
Warunki, w jakich przebiegał eksperyment, spełniały wymogi najsurowszych metod badawczych. Podziału pacjentów na dwie grupy dokonano losowo, a lekarze, pielęgniarki i personel administracyjny szpitala i chorzy nigdy nie otrzymali informacji, kto, do której grupy należy.
Byrd skontaktował się ze zgromadzeniami katolików i protestantów rozsianymi na terenie całych Stanów Zjednoczonych i poprosił o modły za zdrowie członków pierwszej grupy chorych.
Grupy modlitewne dysponowały imionami pacjentów, a ich zadaniem była codzienna modlitwa w intencji tych właśnie chorych. O zdrowie każdego z nich modliło się pięć do siedmiu osób, a w sferze kondycji pacjentów obu grup w wielu sprawdzianach pojawiły się istotne różnice.
I tak: w grupie chorych, w intencji której prowadzono modlitwy, potrzeba leczenia antybiotykami okazała się pięciokrotnie niższa, a obrzęk płuc spowodowany niewydolnością serca był trzykrotnie mniejszy. Co więcej – żaden z pacjentów zakwalifikowanych do pierwszej grupy nie był podłączony do sztucznego płuca, podczas gdy w grupie kontrolnej pomocy takiej wymagało 12 pacjentów.
Nie trzeba chyba dodawać, że gdyby takie rezultaty zostałyby osiągnięte w badaniach nad nowym lekiem lub metodą leczenia operacyjnego, poczytano by to za sukces.