Farmaceutka i inżynier – Bożena i Andrzej Danilukowie. Poznali się na początku lat 90. i od tamtej pory kroczą wspólną ścieżką. Miłość spadła na nich niespodziewanie, a ich relacja scaliła wspólne pasje. Życiową mądrość czerpią od duchowych mistrzów. Z myślą o zdrowiu i dobrostanie prowadzili stworzony przez siebie w Ciborzu ośrodek Welski Health & Happiness Center, w którym każdy poszukujący czegoś i dla ciała, i dla ducha, znajdował bezpieczną przystań
Po studiach on, świeżo upieczony inżynier mechanik, zatrudnił się na stanowisku szefa kompletacji konstrukcji stalowych. Uczestniczył m.in. w budowie elektrociepłowni Kawęczyn w Warszawie, a pod koniec lat 80. wyjechał na kontrakt do Kuwejtu.
ona stawiała wówczas pierwsze kroki w zawodzie farmaceutki. Pracowała w aptece i nic nie wskazywało, że ich drogi wkrótce się przetną. Andrzej wrócił do kraju znacznie wcześniej niż planował, a powodem była żona.
– Moja eks wybrała „bogatszy model”. Wprawdzie przyjechała do Kuwejtu, ale nie do mnie, tylko do mojego szefa – wspomina. Na początku 1990 r. był już po rozwodzie i szukał pracy w Polsce. Zatrudnienie znalazł w prężnie rozwijającej się firmie budowlanej, w której przed wyjazdem na kontrakt zamawiał konstrukcje stalowe. Wiele razy kontaktował się w tej sprawie z mamą Bożeny, panią Haliną, nie mając pojęcia, że zostanie jego teściową. Nowy szef Andrzeja kompletował właśnie zespół, w którym pracowała już Bożena. Zaproponował mu dwukrotnie wyższą pensję niż w poprzedniej firmie oraz miejsce przy biurku vis-a-vis Bożeny. I tak zaczęła się ich współpraca. Po odblokowaniu gospodarki, na wolnym rynku, jak grzyby po deszczu, wyrastały nowe firmy, a dotychczasowe poszerzały zakres działalności. – W pewnym momencie szef zaczął przepytywać handlowców, co pragnęliby robić. I kiedyś zapytał Bożenkę, czy z tym Danilukiem chciałaby popracować… no i chciała – wspomina Andrzej. Kupili od szefa firmę, a wkrótce stali się jednym z największych importerów kaset wideo w Polsce.
Duch i materia
Praca bardzo zbliżyła ich do siebie. Sprowadzali setki tysięcy kaset wideo z Dalekiego Wschodu, a jednocześnie powoli wkraczali na wspólną ścieżkę rozwoju duchowego. – Bożenka już wcześniej interesowała się Nieznanym, miała swoje grono przyjaciół i od pierwszego numeru czytała „Nieznany Świat” – tłumaczy Andrzej. Szukała literatury oraz kursów, medytacji, które mogłyby jej odpowiedzieć na pytania dotyczące duchowości i zjawisk paranormalnych. Na początek poleciła koledze udział w kursie medytacji transcendentalnej, podczas którego sama przeszła wcześniej inicjację związaną z indywidualną mantrą. I właśnie tam młody inżynier dowiedział się, jaki wpływ na potencjał mózgu ma medytacja według Maharishiego. – Moją inicjację przeprowadził Andrzej Baran. Dostałem osobistą mantrę i medytowałem – wspomina. Był wdzięczny Bożenie za wszystko, co dla niego zrobiła. A miał wiele do przepracowania, m.in. niedawny rozwód oraz bliskie związki z używkami. – Paliłem, popijałem, a jak już uwolniłem się od byłej małżonki, pojawiały się inne kobiety. I wtedy na mojej drodze zdecydowanie stanęła Bożenka, pokazując odmienny kierunek – zwierza się. Do dziś nazywa żonę swoim Aniołem.