Kobiety tamtych czasów podchodziły do zdrowia i choroby inaczej niż współczesna medycyna akademicka, gdyż były nastawione w większym stopniu na profilaktykę. Traktowały człowieka jako harmonijną całość, a celem leczenia (choć właściwie uzdrawiania) było przywracanie w organizmie zaburzonej harmonii
Świadczy o tym m.in. archaiczne, wspólne wszystkim Słowianom określenie cĕliti, które wywodzi się od słowa cĕlь (we współczesnym języku polskim wyraz ten przybrał formę o‑calić i cały) i które tłumaczy się jako przywracanie zdrowia.
W tym znachorskim języku pralechickie cał oznaczało: nienaruszony, nieuszkodzony, harmonijny, zdrowy, w pełnym dobrostanie i pomyślności. Miało też odcień magiczny, było integralną częścią dobrych życzeń i błogosławieństw, a także stanowiło codzienne życzenie-pozdrowienie. Brzmiało ono
CAŁ!
Czyli: bądź cały, zdrowy
Podobne słowo odnajdujemy w bałtyjskim języku staropruskim, co oznacza, że jest to pierwiastek należący do dziedzictwa prabałtosłowiańskiego, a nawet całego tzw. praindoeuropejskiego zespołu północnego. Wykazuje on bowiem ścisłe pokrewieństwo z angielskim hail oraz z takimi współczesnymi angielskimi wyrazami jak heal (uzdrawiać) i healer (uzdrawiacz).
Słowem o podobnym znaczeniu i zastosowaniu było też określenie goj, które przetrwało w dzisiejszym języku polskim w pochodnym czasowniku goić się. Jest ono również dziedzictwem prasłowiańskim i praindoeuropejskim, ale tym razem łączy nas z ludami dawnych praindoirańskich Ariów. W prastarej formie leksykalnej była to zapewne znana ze staroindyjskiego sanskrytu GAYA – moc życiowa, ożywiająca, znana na naszym europejskim gruncie jako vis vitalis, pojęcie pokrewne indyjskiej koncepcji prany i polinezyjskiej sile mana. Innym bliskoznacznym określeniem była znana nam do dziś z polskich dialektów para – siła ożywiająca, która również ma pradawne odpowiedniki w sanskrycie.
Sugeruje to, że prasłowiańska wizja zdrowia i choroby była – w odróżnieniu od dzisiejsze opartej na chemii medycyny – witalistyczna i zakładała istnienie niewidzialnego pierwiastka organizującego funkcjonowanie organizmu, może pewnej, jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli, matrycy energetycznej.
Dlatego chorobę odbierano jako zakłócenie równowagi oraz zaburzenie przepływu energii (pary), leczenie natomiast powinno ten przepływ w pełni przywrócić. Chorym tłumaczono, że w ich wnętrzu odbywa się ciągły ruch, ubywanie i przybywanie. Jest to model medycyny, którą można by nazwać energetyczną (przypomina to niektóre fundamentalne zasady dzisiejszej homeopatii).