Dr Anna Martynowska, lekarz-kardiolog z Lądka-Zdroju, która krytykowała rząd i ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego za bezprawne wprowadzenie szeregu epidemicznych zasad podczas walki z COVID-19, może wrócić do wykonywania zawodu.
Za swoje wypowiedzi, pod koniec lipca 2020 roku, została ona zawieszona przez Naczelną Izbę Lekarską. Teraz sąd uznał, że może zacząć pracować.
Lekarka otwarcie mówiła o farmaceutycznym lobby, które kosztem pacjentów dba o swoje interesy i podawała w wątpliwość skuteczność szczepionek. Jej zdaniem sytuacja w Polsce odnośnie zagrożeń epidemicznych jako żywo przypomina słynną audycję radiową Orsona Wellesa o inwazji Marsjan na Ziemię – program stylizowany na serwis informacyjny, który, choć całkowicie fikcyjny, wywołał u słuchaczy panikę.
- Są wśród nas lekarze, którzy poszli w narrację covidową bezrefleksyjnie i bez końca. Zaszczepili się nie wiadomo czym. Człowiek logicznie myślący i mający wiedzę medyczną w coś takiego nie pójdzie – mówiła w jednym z wywiadów dr Martynowska.
Czy niepokorna lekarka ma już wszystkie problemy za sobą?
Niekoniecznie. Jak stwierdził prezes Dolnośląskiej Izby Lekarskiej, Paweł Wróblewski:
- Sprawa trwa, pani Martynowska ma jeszcze kilka innych zarzutów. Sąd czeka na opinie biegłych.
Oznacza to, że lekarka może ponownie stracić prawo wykonywania zawodu. Mimo to ona sama nie zmienia swego zdania. W wideo opublikowanym na Facebooku mówi m.in.: - Pragnę z całą odpowiedzialnością oświadczyć, że nie spotkałam się z żadną nową chorobą. Katar, kaszel, gorączka, utrata węchu, smaku, z tym mam do czynienia od 30 lat. (…) Nie zauważyłam żadnej nowej choroby, nie zauważyłam większej śmiertelności…
Doktor Martynowska nie jest jedynym lekarzem w Polsce, który wyłamuje się z obowiązującej narracji. Jednak jako jedna z nielicznych poniosła tego wymierne konsekwencje.
/woch/