Zmarły w 2004 r. dziennikarz, pisarz i ufolog, znaczą część swej kariery poświęcił zagadce nieznanych obiektów latających. Spod jego ręki wyszło wiele książek opowiadających o tym zjawisku – kompendiów wiedzy, które pozostają aktualne mimo upływu lat. Zawsze poszukujący naukowych wyjaśnień i propagujący racjonalne myślenie, pod koniec życia zainteresował się zagadkami ludzkiego umysłu
Byłem nauczycielem w jednej z bydgoskich szkół, belfrem o trochę nieziemskich zainteresowaniach, których w najmniejszym nawet stopniu przed moimi podopiecznymi nie potrafiłem ukryć.
W związku z tym podczas prowadzonych przeze mnie zajęć pozalekcyjnych padło w końcu słowo – klucz, termin całkowicie przeze mnie oczekiwany, choć przyobleczony mglistym woalem niedomówień i mistyfikacji: UFO. Specjalnie dla moich uczniów przygotowałem więc spotkanie z człowiekiem od dekad zgłębiającym tematykę nieznanych obiektów latających, mieszkańcem grodu nad Brdą – redaktorem Lucjanem Zniczem-Sawickim.
Pan Redaktor przez pierwszą część zajęć usiłował zachować stoicki spokój, mówić wolno i precyzyjnie, przedstawiać interesujące nas fakty z należytą powagą, ale cała jego strategia szybko rozpadła się niczym domek z kart, ponieważ dzieci zasypały go gradem pytań, zmuszały nieustannie do dryfów, podczas gdy ich umysły rozgrzewały się z minuty na minutę.
Wówczas nasz gość zmienił sposób komunikowania się z dziećmi i sam zaczął zadawać im pytania. Chciał bardzo poznać ich wizję jednej z największych tajemnic naszej cywilizacji.
Odpowiedzi zaskoczyły go, szczególnie teoria 10-letniej Kasi, która uznała UFO za… rodzaj kwiatów, roślin unoszących się w przestworzach, daremnie próbujących się w ten sposób z nami skontaktować.
Kilka miesięcy później Lucjan Znicz uznał niezwykłą wagę tego dziecięcego pomysłu. Wynikał on bowiem z mimetycznej, czysto jungowskiej symboliki, archetypu bezwzględnie nas prześladującego, interpretowanego w jednoznaczny sposób przez każdego współczesnego intelektualistę.