Dzień Wszystkich Świętych i Zaduszki prowadzą nas na cmentarze, by upamiętnić naszych bliskich – bliskich rodem, przyjaźnią, intelektem, podobnym sposobem myślenia oraz widzenia świata, ludzi znanych i nieznanych.
– Samotni i zmęczeni pochylamy głowy przed tajemnicą śmierci – pisze nasza Czytelniczka, pani Lucyna Domańska. – Otacza nas listopadowa zaduma… Ufamy jednak, że nasze życie to droga ku Światłu.
I ta jesienna zaduma skłania nas do refleksji nad życiem, jego wartością, ale i kruchością, śmiercią, odchodzeniem, dalszym trwaniem w wymiarze duchowym. A jesień przecież to taka graniczna pora roku zasypiania przyrody w zimowy letarg, by z wiosną narodzić się do nowego życia. A więc symbol związany z tradycją wiary, a także wiecznym kołem Natury.
Dla kogo bardziej ważne są te duchowe odwiedziny, pielęgnowanie grobów – dla tych, co odeszli, czy tych, którzy zostali. Czego mają nas nauczyć, co uświadomić? Dlaczego niektóre cmentarze są świetliste, inne mroczne. Niekiedy przemykają po nich cienie – jedne skulone w bólu lub gniewie, to nierzadko stali bywalcy tego miejsca; inne otulone jasnością, spokojne, płynące cicho nad ziemią, by spotkać i ukoić tych, którzy przyszli na ich mogiłę.