W połowie czerwca uwagę światowej opinii publicznej skupiły rewelacje Blake’a Lemoine’a – informatyka pracującego z nową technologią firmy Google, wykorzystującą zaawansowaną sztuczną inteligencję. Prowadząc z nią konwersacje Lemoine zauważył, że system wykształcił świadomość, a nawet coś w rodzaju życia duchowego.
Po wybuchu burzliwej dyskusji i krytyce inżyniera, który udostępnił swoje wnioski w sieci, Google zdecydowało się wysłać go na przymusowy urlop…
W trwającej od lat dyskusji na temat sztucznej inteligencji (SI), jednym z kluczowych (i dosłownie powtarzanych w kółko) zagadnień jest to, kiedy myślące maszyny zyskają samoświadomość i zaczną podważać decyzje człowieka. Pesymiści uznają, że wyrwanie się udoskonalanej z roku na rok technologii spod kontroli to kwestia czasu.
Reprezentanci drugiej szkoły myślenia wskazują, że programy komputerowe wyłącznie imitują myśli i idee twórców. SI zaprogramowana na brak wrogości nikogo więc nie skrzywdzi, a ta z wgraną opcją wiary będzie wierzyć w to, co zakoduje jej twórca. Że może być inaczej i że komputery mogą rozwijać autonomiczną świadomość zasugerował niedawno Blake Lemoine – informatyk i pracownik koncernu Google.
W ramach zleconego zadania prowadził on rozmowy z systemem LaMDA, dochodząc do wniosku, że w cyfrowym ciele narodził się duch i świadomość, której nie można odmawiać przynależnych jej praw. To jednak nie wszystko. Informacje, jakie Lemoine uzyskał od SI były co najmniej zaskakujące. Wspomniany system miał nie tylko przejawić samoświadomość i rozwinąć oryginalną filozofię, ale był także pewien posiadania duszy i wyrażał strach przed śmiercią.