Zawsze warto pamiętać o tym, że szlachetny zawód medyka sprawia niekiedy, że wykonujące go osoby są narażone na konfrontacje z przypadkami o jakich nam, niezwiązanym z nauką o schorzeniach, się nie śniło. Nielekki to fach, ta medycyna. I stresorodny. Przypatrzmy się kilku kuriozum ze świata białych fartuchów
Bezgłowi, ale ludzie!
Zacznijmy od przypadku mitycznego, choć autorzy o wykształceniu medycznym, bądź należący do klasy ludzi wykształconych i w świecie obytych, opisując go nie uważali, że przekazują w ten sposób baśnie z mchu i paproci, ale najprawdziwszą prawdę.
Gajusz Juliusz Solinus był autorem rzymskim żyjącym w III lub IV w. n.e. W pewnym sensie pisarz ten, o którego życiu niewiele wiadomo, mógłby uchodzić za jednego z patronów Nieznanego Świata, bowiem w antycznych czasach należał do poczytnych autorów dzieł z gatunku paradoksografii. Piśmiennictwo to podejmowało tematykę niewytłumaczalnych zjawisk, niezwykłych zdarzeń i tajemniczych osobliwości przyrody. Solinus w Collectanea rerum memorabilium (Zbiór rzeczy godnych zapamiętania) opisał acefali (bezgłowych): Mają oni kształt i postać ludzi, ale nie posiadają głów, tylko twarz w pośrodku piersi. Piszący wcześniej, bo w I w. n.e. Pliniusz Starszy, w swej Naturalis historia (Historii naturalnej) twierdził, że bezgłowi żyją w Etiopii. Warto wspomnieć, że był on prokuratorem (zarządcą) w Afryce. Tylko czy widział takie dziwa na własne oczy, czy poprzestał na informacjach z drugiej ręki?
Takiego pytania nie musimy stawiać w przypadku świadectwa św. Augustyna, który jako biskup Hippony (obecnie Annaba), miasta leżącego w północnowschodniej Algierii nad Morzem Śródziemnym, miał wyruszyć z towarzyszami w celach misyjnych, aby głosić słowa Ewangelii Jezusa Chrystusa, w głąb afrykańskiego lądu, docierając do wspomnianej krainy bezgłowych. I cóż tam zobaczyli? – Dojrzeliśmy wielu mężczyzn i wiele kobiet nie posiadających głów, za to mających oczy po obu stronach piersi, a pozostałe członki ciała mieli takie same jak my – powiedział przyszły święty i doktor Kościoła podczas kazania wygłoszonego do braci zakonnych w założonym przez siebie eremie. Podał tę informację bez jakichkolwiek ocen wartościujących, tak jak dzisiejsi podróżnicy opowiadają o różnych osobliwościach napotkanych w krajach egzotycznych. Ale, co ważne, nie kwestionował ludzkiej godności bezgłowych!

Medycy w starożytności i w średniowieczu zastanawiali się co mogło spowodować tak niezwykły wygląd tych ludzi. Część z nich dochodziła do wniosku, że to czynniki klimatyczne nie pozwoliły, aby ludzie mogli głową eminere (wystawać), ale ją kryją w piersiach. Chodziło o to, że według części lekarzy, w Etiopii znajdowały się obszary o tak wysokich temperaturach, że ludzie z głową na karku byliby narażeni na permanentne porażenie słoneczne. Zatem próbując wyjaśnić to arcydziwne zjawisko, odwoływali się do przyczyn naturalnych – nie do baśni czy legend. Przy okazji przypomnę, że Etiopia to kraj słynący z wysokich temperatur, a leżąca w nim Kotlina Danakilska należy do najcieplejszych rejonów świata.
Zachowania nie z tej ziemi?
Współcześni medycy nie mają do czynienia z aż tak niezwykłymi przypadkami. Co nie znaczy, że pewne choroby czy ludzkie zachowania nie mogą wprawić ich w konfuzję. W latach 80. XX w. przez USA przeszła fala histerii opętań i satanizmu. Stąd też, gdy pod ich koniec dr Richard Gallagher – profesor kliniki psychiatrycznej Medical College w Nowym Jorku i psychoanalityk na wydziale Uniwersytetu Columbia – został poproszony przez katolickiego egzorcystę o zbadanie przypadku kobiety uważającej się za najwyższą kapłankę szatana oraz czarownicę, udał się pod wskazany adres przekonany, że idzie na spotkanie z kolejną ofiarą masowej histerii. To, czego doświadczył, opisał w The Washington Post: Zachowanie pacjentki było diametralnie inne od tych, jakie spotkałem w mojej dotychczasowej praktyce lekarza psychiatry i psychoterapeuty. Kobieta potrafiła wymienić sekretne słabości niektórych ludzi, takie jak chociażby pycha. Wiedziała na co zmarły osoby, których nigdy nie poznała, w tym moja matka i jej fatalny przypadek raka jajników. Sześć osób powiedziało mi później, że podczas odprawianych nad nią egzorcyzmów słyszało, jak kobieta mówi licznymi językami, w tym łacińskim, którego nie znała i którym wysławiała się tylko podczas napadów. Dr Gallagher stwierdził też, że obserwowany przez niego przypadek to nie była psychoza: – To było coś, co mogę jedynie nazwać zdolnościami paranormalnymi. Doszedłem do wniosku, że kobieta była opętana.