Był jedną z najważniejszych postaci polskiej powojennej parapsychologii. Autorem z powodzeniem popularyzującym naukę, i to zarówno w książkach publicystycznych, jak i beletrystycznych. Jego ulubionym sposobem wypowiedzi literackiej pozostawała jednak fantastyka: pisał powieści, opowiadania, a w latach 60. stworzył nawet libretto do musicalu. Poza rozlicznymi talentami Krzysztofa Borunia charakteryzowało też to, że był otwartym i miłym człowiekiem – życzliwym dla ludzi oraz zwierząt, co podkreśla wiele osób, jakie się z nim stykały
– Posiadam trochę materiałów autobiograficznych, które być może warte są pokazania. Nazbierało się też sporo rodzinnych spraw sięgających połowy XIX wieku, szczególnie powstania styczniowego. Ponadto własne spojrzenie na dylematy, jakie człowiek mojego pokolenia przeżywał od okupacji przez okres stalinowski, konspirację, walkę o demokratyzację… To byłaby następna książka – mówił w grudniu 1999 r. w jednym z ostatnich udzielonych prasie wywiadów. Niestety plany te nie ziściły się. Jak wyjaśnia Katarzyna Boruń-Jagodzińska, córka pisarza, przyczyną był za późno wykryty rak i nadmierne zaufanie do służby zdrowia.
Krzysztof urodził się w 1929 r. w Częstochowie. Duży wpływ na niego w sprawach artystycznych wywarła matka. W ogóle cała rodzina Boruniów w dużym stopniu składała się z osób twórczych, zarówno jeśli chodzi o pisanie, jak i aktywność plastyczną. W starszym pokoleniu dziadków Krzysztofa było kilku wykształconych i czynnych plastyków, takich jak Ferdynand Staszewski czy Kazimierz Staszewski, którzy odnieśli pewne sukcesy w dziedzinie rzeźby i malarstwa. Także
rodzice przyszłego pisarza
i badacza byli ludźmi zainteresowanymi sztuką i literaturą. Ojciec, Stanisław, był czynnym literatem, otarł się również o dziennikarstwo pisząc np. recenzje teatralne. Ponadto wydał książkę Śpiew szubienic, nieco sensacyjną i romansową historię z okresu rewolucji 1905 r. Kilka innych jego powieści drukowano w gazetach w odcinkach. Z kolei Maria – mama Krzysztofa, z wykształcenia nauczycielka, a poza tym czynna działaczka kobieca, pisała artykuły oraz felietony. W późniejszym czasie miała własne przedszkole w Bydgoszczy i zajmowała się kształceniem przedszkolanek i wychowawczyń szkół powszechnych. W latach 30. ub.w. zdarzyło się jej również napisać utwór epicki Złodziej, który dotyczył szemranych bydgoskich afer. Zaraz po wojnie drukowała też w odcinkach powieść Tajemnica leśnej polany – trochę sensacyjną, a trochę związaną ze środowiskiem harcerskim. W fabule pojawiały się ukryte dokumenty, skarb i jakiś tajemniczy Niemiec…
Boruniowie przybyli do Bydgoszczy, gdy Krzysztof był małym dzieckiem. Za pieniądze zarobione w Ameryce rodzina nabyła kamienicę przy prestiżowej ulicy Jagiellońskiej, gdzie zorganizowano również przedszkole prowadzone przez Marię Staszewską-Boruń. W czasie okupacji zostali stamtąd wysiedleni i przenieśli się do Warszawy. Tu od 1943 r. Krzysztof pracował jako nauczyciel fizyki i matematyki. W 1944 r., będąc żołnierzem Armii Krajowej, jako 21-latek wziął udział w powstaniu warszawskim.
– Służył w ugrupowaniu „Krybar”, był strzelcem w załodze samochodu pancernego „Kubuś”, spreparowanego na bazie ciężarowego Chevroleta model 157 – wspomina Katarzyna. – Przypuścili szturm na Uniwersytet Warszawski. Niestety akcja ta zakończyła się niepowodzeniem. Ojciec cudem ocalał, został ranny, a potem trafił do obozu w Pruszkowie.