Dziennikarz Kuriera Porannego, Teofil Modrzejewski, wymyślił swój pseudonim – Franek Kluski – chcąc podobno zakpić z Jana Guzika, znanego wówczas medium, zdemaskowanego jako oszust. W seansach spirytystycznych uczestniczył mniej więcej od połowy roku 1919 do połowy 1925. Do rezygnacji z tej aktywności przekonał go ostatecznie, jako gorliwego katolika, ksiądz spowiednik
Książka Norberta Okołowicza Wspomnienia z seansów z medium Frankiem Kluskim – wojskowego i dyplomaty o zacięciu artystycznym, ukazała się w 1926 roku, i do dziś stanowi swego rodzaju sensację, nie tylko w Polsce. Ani wcześniej, ani później nie powstało bowiem dzieło, które z taką, dziennikarską niemal dokładnością relacjonowałoby pojawiające się na seansach niezwykłe zjawiska. Nieżyjący już badacz doc. Roman Bugaj, który korespondował z parapsychologami na całym świecie, opowiadał mi kiedyś, że o tom Okołowicza pytali go praktycznie wszyscy, niejednokrotnie prosząc o zakup tego unikatu w antykwariacie. Obecnie książka została już przetłumaczona na język angielski, dostęp do niej jest więc o wiele szerszy. Również ta, pierwsza powojenna edycja pozwoli – na co mamy nadzieję – odtworzyć wydarzenia, na których skupiały swą uwagę elity Drugiej Rzeczypospolitej.
Pamięć o Kluskim nie zatarła się całkowicie nawet w czasach PRL‑u. Autorem słynnej piosenki Seanse spirytystyczne, którą wykonywały Irena Kwiatkowska oraz Barbara Rylska, był Jeremi Przybora. Można było w niej m.in. usłyszeć: (…) Ach, te cudne, te ułudne, te prześliczne seanse spirytystyczne! / Spirytyści przedwojenni, dawni, owi! / Ossowiecki, Kluski, Guzik, Ochorowicz!
Modrzejewski okazał się ostatnim wielkim medium fizycznym XX stulecia. Mianem króla współczesnych sensytywów ochrzcił Polaka francuski badacz, dr Gustave Geley. Nigdy nie przyłapano go na oszustwie, natomiast sławy naukowe przyznawały, że to, co czyni na seansach, może nadwerężyć dobre samopoczucie niejednego sceptyka.
Teofil Modrzejewski – człowiek wykształcony, bankier, pisarz i dziennikarz, w swoich czasach nie przyciągał takiej uwagi tłumów, jak inne media: Daniel Dunglas Home, Eusapia Palladino czy Rudi Schneider. Seanse z jego udziałem trwały zaledwie sześć lat, dlatego pozostałby pewnie postacią nieznaną, gdyby nie książka ppłk Norberta Okołowicza Wspomnienia z seansów z medium Frankiem Kluskim, zawierająca blisko sto zdjęć i ogromną liczbę wypowiedzi naocznych świadków.
Spokojny i zamknięty w sobie Kluski będąc dzieckiem doświadczał ponoć wyjść poza ciało (OBE) i widywał zmarłych krewnych oraz duchy zwierząt. Również inne dzieci w jego towarzystwie mogły
oglądać widma z Zaświatów
co wywoływało u nich podszytą strachem niechęć do Franka.
W 1918 roku 46-letni Modrzejewski przypadkiem trafił na seans innego sławnego medium, Jana Guzika. Wówczas obecni tam goście zorientowali się, że jest osobą sensytywną i zaczęli przeprowadzać eksperymenty, które – przeniesione na grunt naukowy – z czasem dały obfity plon.
Liczba osób, jakie wzięły udział w spotkaniach z Kluskim, ostatecznie sięgnęła kilkuset. Byli to ludzie najróżniejszych profesji: profesorowie wyższych uczelni, wojskowi, zawodowi prestidigitatorzy i badacze mediumizmu. Wśród tych ostatnich najbardziej znani: prof. Charles Richet, laureat Nagrody Nobla z 1913 r.; prof. Gustave Geley, dyrektor Instytutu Metapsychicznego w Paryżu; prof. Cammille Flammarion, popularny francuski astronom oraz James Hewat McKenzie – honorowy dyrektor brytyjskiego College of Psychic Science. W gronie polskich parapsychologów znaleźli się m.in.: inż. Piotr Lebiedziński, Prosper Szmurło, założyciel i prezes Polskiego Towarzystwa Psycho-Fizycznego, a także lekarze: Ksawery Watraszewski i Tadeusz Sokołowski.