Pod koniec XIX w. w USA doszło do istnej inwazji airships – latających statków, których pasażerowie zachowywali się identycznie, jak dzisiejsi ufonauci. Próbowali kontaktować się z ludźmi, a nawet ich porywać…
Juliusz Verne (1828−1905) był nie tylko twórcą literatury popularnej, ale i wizjonerem. Zdaniem niektórych przewidział lądowanie na Księżycu i pojawienie się wielu wynalazków, bez których nie wyobrażamy sobie teraźniejszości. Dodatkowo postawił wiele trafnych prognoz odnoszących się do przyszłości. Jedna z nich dotyczyła podboju przestworzy, a spisana została w okresie, kiedy nikt nie dowierzał, że balony zostaną zastąpione przez pojazdy cięższe od powietrza.
W 1886 r. spod jego pióra wychodzi powieść fantastycznonaukowa Robur zdobywca (Robur-le-Conquerant), która zyskuje światowy rozgłos i rzeszę fanów. Rok później ukazuje się na rynku amerykańskim pod zmienionym tytułem Clipper of the Clouds (Podniebny kliper). Opowiada o szalonym wynalazcy, który konstruuje arcydzieło awiacji – sterowiec napędzany silnikiem elektrycznym. Maszyna, przypominająca budową łódź podwodną, nazwana przez twórcę Albatrosem, utrzymuje się w powietrzu dzięki wirnikom, a steruje się nią za pomocą śrub umieszczonych z przodu i z tyłu. Załogę stanowi kilkuosobowa grupa pod wodzą Robura, który wyrusza w podniebną wyprawę dookoła świata, na pokład zabierając porwanych członków Instytutu Weldona – nieudolnych wynalazców oraz ich służącego. Celem stanowi udowodnienie światu, że skonstruowanie maszyny latającej osiągającej rekordowe prędkości i zasięgi, jest możliwe.
Krótko po ukazaniu się powieści Verne’a, amerykańską prasę zaczęły zalewać sensacyjne doniesienia o przelotach egzotycznych sterowców i statków powietrznych. W listopadzie donoszono o nich z Kalifornii, by po krótkiej przerwie powróciły z nowym 1897 rokiem na środkowym zachodzie USA, i to z dużo większą intensywnością.
W raportach była mowa m.in. o manifestacjach grup świateł. Relacje pochodziły często od wiarygodnych osób reprezentujących zawody zaufania publicznego. Wspominano o obiektach podłużnych, ale i latających łodziach (statkach) wyposażonych w podczepiane skrzydła i posiadających silne reflektory. Byli tacy, którzy widzieli załogi tych pojazdów, a nawet spotykali się z nimi, gdy owe airships (statki powietrzne) osiadały na ziemi. Fanom Verne’a dawało to do myślenia, bo trasa Albatrosa wiodła przez kilkanaście stanów (w tym Kalifornię i środkowy zachód). Różnica polegała na tym, że Robur rozpoczął podróż od stanu Nowy Jork i zakończył, mijając kalifornijskie Sacramento.
Zatem, czy Verne był tak wielkim wizjonerem, że przewidział serię dziwnych wydarzeń, które dziś w interpretacji badaczy uchodzą za manifestacje proto-UFO? A może ktoś zainspirował się dziełem Francuza i skonstruował pojazd(y) latający(e) zwiastujący rewolucję w lotnictwie?
Ta druga hipoteza przekonywała niektórych publicystów zajmujących się airships. Pojawiła się koncepcja, że twórcą dziwnych maszyn widywanych nad USA może być sam Thomas A. Edison, ale ten wystosował oficjalne prasowe dementi.