Pod koniec sierpnia ukazała się książka Imminent, której autor – Luis Elizondo kierował rządowym projektem badań nad UFO. Porusza ona mnóstwo wątków: od własnych doświadczeń autora, przez informacje o biologii Obcych czy zagrożeniach ze strony UFO. Elizondo stwierdza nawet, że inteligencja stojąca za tymi obiektami może niedługo pokazać nam swą prawdziwą twarz…
Elizondo to były specjalista ds. kontrwywiadu, uczestnik licznych misji wojskowych i pracownik Departamentu Obrony; w 2008 r. poproszono go o dołączenie do programu AAWSAP, który za pieniądze z budżetu i przy wsparciu technologicznych gigantów, badał fenomen UFO. Gdy okazało się, że wnioski badaczy są zbyt wywrotowe, Elizondo z częścią zespołu pokierował drugą wersją projektu, przemianowaną na AATIP (skrót. od Program zaawansowanej identyfikacji zagrożeń powietrznych), gdzie próbowano badać problem UAP bardziej pod kątem technologicznym. Pomimo napływających filmów i relacji, m.in. od zaniepokojonych żołnierzy, Pentagon zamiatał sprawy pod dywan, przez co Elizondo w 2017 r. podał się do dymisji, a w grudniu tego samego roku ujawnił się w mediach ze swoimi rewelacjami. Pisaliśmy o tej postaci kilkakrotnie. Po okresie uśpienia, wrócił on w światło reflektorów wraz z książką Imminent, w której opisuje sensacyjne informacje, na jakie natrafił, gdy wraz z kolegami próbował zajrzeć w mroczny świat ufonautów.
Pudełko z robakami
Książka stała się bestsellerem księgarni Amazon na długo przed premierą, ale po niej głosy czytelników były różne. Dlaczego? O tym za chwilę. Przyjrzyjmy się najpierw kilku najbardziej kontrowersyjnym wnioskom zaserwowanym przez Elizondo. Opisując swoje zaangażowanie w prace projektu AAWSAP (skrót. od Program Wdrożenia Zaawansowanych Systemów Broni Powietrznej), wspomina m.in. o zagadkowej Elicie Collinsa. Pod tą nazwą znana jest na wpół legendarna, nieformalna grupa oficjeli amerykańskich, którzy ponoć zakładają, iż UFO ma pochodzenie demoniczne. Elizondo mówi, że to prawda: wielu oficerów, nawet jego znajomych, tak właśnie myśli. Przykładowo mentor i przyjaciel Elizondo, Devon Woods, na co dzień stateczny oficer wywiadu, zaczepił go kiedyś na korytarzu i przestrzegł przed zbytnim angażowaniem w badania nad obiektami nieznanego pochodzenia:
– Otwieracie puszkę z robakami zajmując się tymi przypadkami. To jest demoniczne. Nie ma powodu, by się tym zajmować. To zwiedzenie – miał powiedzieć.
Podobnego zdania był pracujący przy AAWSAP fizyk James Lacatski, który w opracowaniu dla Departamentu Obrony chciał wprowadzić terminy takie jak demony czy archanioły. Widział bowiem w fenomenie UFO te same cechy, które wykazują istoty z podań, legend czy wierzeń. Pentagonowi to się nie spodobało i okazał się to początek końca projektu, który od strony technicznej wspierał Robert Bigelow – miliarder, potentat w przemyśle kosmicznym oraz pasjonat UFO. Oficjele nie chcieli słyszeć o takich parapsychicznych, mrocznych teoriach; zamiast tego interesowały ich konkrety, np. czy UFO przylatuje z Chin i czy może być groźne. – Z czasem jednak okazało się, że nawet to za bardzo nie interesuje wierchuszkę rządowo-wojskową – przekonuje Elizondo.
Autor Imminent opisuje też własne doświadczenia z tzw. orbami (kulami). Były to widoczne gołym okiem niewielkie obiekty, często przezroczyste, niekiedy w kolorach niebieskim i zielonym. Zaczęły pojawiać się nagle w jego domu, czego świadkiem była m.in. żona. To samo przeżywali koledzy Elizondo z zespołu badawczego, którzy mocno te zdarzenia odchorowywali. Nie poznajemy jednak żadnych szczegółów.