O dobroczynnym wpływie promieni słonecznych na zdrowie wiedzieli już starożytni. Renesans helioterapii nastąpił na początku XX w., jednak od kilku dekad, głównie za sprawą nacisku koncernów kosmetycznych, promienie słoneczne są niemal demonizowane. A przecież rozsądne z nich korzystanie niesie szereg korzyści
Zachodnia cywilizacja długo balansowała na granicy absurdu, jeżeli chodzi o opieranie się na jedynie słusznej medycynie konwencjonalnej. Doprowadziło to do zdobycia przez Zachód palmy pierwszeństwa w spożyciu leków, z których – jak wiadomo – wiele ma skutki uboczne. Farmakoterapia nie zawsze jest więc gwarantem zdrowia i dobrego samopoczucia. Na szczęście obserwujemy narodziny nowej świadomości, bardziej przychylnie spoglądającej na naturalne terapie, w tym leczenie światłem (zwane helio‑, foto- lub światłoterapią).
Słońce krzepi
Życie nie istniałoby bez źródła światła i ciepła, jakim jest gwiazda w centrum naszego systemu słonecznego. Słońce mające masę ok. 333 tys. Ziem, wytwarza energię w procesie syntezy jądrowej wodoru w hel, po czym emituje ją w każdym kierunku. Promieniowanie słoneczne to promieniowanie głównie elektromagnetyczne, a pasmo jego fal dzieli się (według najprostszego ujęcia) na ultrafiolet, promieniowanie widzialne i podczerwień.