Zgodnie z astrologicznymi przewidywaniami Antychryst urodził się 62 lata temu, ma się całkiem dobrze, a swą działalnością wywiera na świecie olbrzymi wpływ. Jest potężny, ekstremalny, niezwykły, przyciąga masy i w ogóle wyróżnia go wiele atrakcyjnych atrybutów, to potwierdza jego unikatowy horoskop
Postać Antychrysta jest obecna na gruncie eschatologii chrześcijańskiej i mówi o oponencie Jezusa Chrystusa, który przed Powtórnym Przyjściem będzie się pod niego podszywał Pojawia się w wielu kontekstach i ma różne znaczenia. W Listach św. Jana, Antychryst wymieniany jest cztery razy. Przede wszystkim jako fałszywy nauczyciel, który pojawia się w czasach ostatnich, zaprzeczając Jezusowi jako Mesjaszowi. Święty Jan stwierdza, że on już teraz przebywa na świecie, a właściwie oni – wielu antychrystów – którzy są ze świata (a nie z Boga): dlatego mówią, jak ludzie tego świata – i świat ich słucha. (1J 4,5). Można uznać, że niezależnie od dziejów Antychryst jest stale obecny, ponieważ jakieś siły zawsze będą dążyć do tego, by zająć miejsce Chrystusa.
Pseudo-Jezus
Z tego powodu za Antychrysta można uznać nie tylko wroga Chrystusa, lecz także pseudo-mesjasza, wszelakiej maści fałszywych proroków, udawanych nauczycieli, wszystkich, którzy usiłują stawiać się na Jego miejscu, albo zamiast Niego, bo to właśnie oznacza grecki termin anti. Z Antychrystem utożsamia się także tzw. człowieka grzechu, który zostanie objawiony na końcu świata. Zwany jest on także człowiekiem bezprawia, buntu albo apostazji. W Liście do Tesaloniczan (2 Tes 2,1−10) opisany został on w sposób następujący: W sprawie przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i naszego zgromadzenia się wokół Niego, prosimy was, bracia, abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list, rzekomo od nas pochodzący, jakoby już nastawał dzień Pański. Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie nadejdzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga, dowodząc, że sam jest Bogiem. Czy nie pamiętacie, jak mówiłem wam o tym, gdy wśród was przebywałem? Wiecie, co go teraz powstrzymuje, aby objawił się w swoim czasie. Albowiem już działa tajemnica bezbożności. Niech tylko ten, co teraz powstrzymuje, ustąpi miejsca, wówczas ukaże się Niegodziwiec, którego Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust i wniwecz obróci [samym] objawieniem swego przyjścia. Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów, [działanie] z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia. W podobnym duchu wypowiada się Ewangelia wg św. Mateusza, kiedy mowa jest o ponownym przyjściu Chrystusa: Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych.
Sieć urokliwej manipulacji
Wczesny Kościół uznawał za antychrysta nie pojedynczą osobę, ale grupę ludzi, którzy głoszą fałszywą doktrynę. Po Soborze Nicejskim (325 r.) utrwaliły się przekonania, że Antychryst tuż przed Powtórnym Przyjściem Jezusa, przez trzy i pół roku będzie panował jako władca świata. Ale też nie była obca wiara w to, że chrześcijanie pouczeni przez św. Pawła w Liście do Tesaloniczan nie ulegną urokowi fałszywego nauczyciela. W kolejnych wiekach postać ta była na tyle fascynująca, że w średniowieczu, a nawet jeszcze w renesansie tworzono biografie Antychrysta, skrupulatnie dokumentujące jego poczynania.
W czasach Reformacji z antychrystem zostało utożsamione papiestwo oraz sam Kościół katolicki z uwagi na to, że stawiał się na miejscu Chrystusa. Protestanci utrzymywali, że moc owego zaprzańca zostanie objawiona po to, by wszyscy zrozumieli, że papież jest prawdziwym Antychrystem, a nie namiestnikiem Chrystusa. Ostatecznie luteranie wycofali się z tego poglądu dopiero w drugiej połowie XX w., uznając, że ich krytyka papiestwa odnosiła się do bezwzględnych nadużyć władzy czynionych przez dostojników kościelnych minionych epok.