Samoloty, maszyny liczące, czy skomplikowane zabiegi medyczne nie są wyłącznie osiągnięciami naszych czasów, uważają zwolennicy alternatywnej wersji dziejów, którzy – powołując się na intrygujące znaleziska archeologiczne – przekonują, że na pewne przełomowe pomysły ludzie wpadli już dziesiątki wieków temu
W swoim poprzednim artykule (NŚ 6/2022) zacytowałem pytanie wydawcy amerykańskiego magazynu Atlantis Rising J. Douglasa Kenyona: Ile zrozumielibyśmy ze świata, który osiągnął poziom wiedzy porównywalny z naszym, lecz uzyskał to, podążając zupełnie inną drogą rozwoju? Zaawansowana cywilizacja bez komputerów, obrabiarek numerycznych, kabli elektrycznych, czy samochodów jawi się nam jako abstrakcja. Szczęśliwie mamy do dyspozycji rekwizyty muzealne, reliefy i rękopisy, które pozwalają nam spojrzeć na tę kwestię z zupełnie innego punktu widzenia.
Gołąb, który nie jest gołębiem
Marzenia o pokonaniu siły ciężkości i wzbiciu się w przestworza towarzyszą ludzkości od niepamiętnych czasów. Wiele jednak wskazuje na to, że ani bracia Wright, ani bracia Montgolfier, ani nawet Otto von Lillenthal nie byli pierwszymi, którym udało się zrealizować odwieczne pragnienie człowieka o lataniu.
W kairskim muzeum widniał pod numerem katalogowym 6347. Określany mianem gołębia (a według innych przypominający sokoła), drewniany twór wygląda bardziej na model szybowca aniżeli ptaka.
Znaleziony w grobowcu w Sakkarze w 1898 r., długo czekał, aż ktoś zainteresuje się jego zagadką. W 1969 r. lekarz Khalil Messiha dokładniej obejrzał gołębia. Inaczej niż dla większości badaczy, sprawa nie była dla niego taka oczywista: proste skrzydła i statecznik z tyłu… Cóż to za gatunek ptaka, którego nauka wyposażyła w sternik i proste skrzydła o cechach aerodynamicznych? Jego wymiary to: 14 cm – długość całkowita, 18 cm – rozpiętość skrzydeł i 3,2 cm – długość dzioba. Waga wynosi 39,12 gramów.