Ludzie coraz częściej pytają mnie, co dzieje się ze światem, co z nim będzie na końcu tej drogi. Powszechnie wyczuwają, że ma miejsce coś większego, niż mówi się w popularnych mediach, w związku z czym ich lęki szybko i groźnie narastają. W istocie zaczynają one przybierać postać masowych psychoz. Nigdy wcześniej nie widziałem takiego strachu o przyszłość…
W związku z powyższym czuję się zobowiązany do wyjaśnienia pewnych nieporozumień, mitów oraz przemilczeń. Przede wszystkim muszę podkreślić, że to, co się dzieje, nie ma precedensu w historii i nie jest też samoistne.
Jednak nie mniej ważne okazuje się tu przyjęcie do wiadomości faktu, że ta cywilizacja się załamuje, bo tak została skonstruowana; nie jest już w stanie dłużej funkcjonować.
Pandemia zadziałała jako katalizator, wydobywając na światło dzienne i synchronizując w tym samym czasie wiele różnych problemów. Rozwijały się one od dawna, tyle że powoli, więc nie rzucały się w oczy. To, że wiele z tych zjawisk pojawiło się na scenie historii po raz pierwszy, jeszcze bardziej utrudniało ich zauważenie oraz zrozumienie.
Najważniejsze z nich to bezsprzecznie coś, co w książkach (zwłaszcza w Przemianach na Ziemi) określiłem jako regres psychologiczny. Stoi on za opisywanymi już w publikacjach naukowych spadkami wskaźnika inteligencji (IQ) oraz analogicznego wskaźnika kreatywności, dokonującymi się z pokolenia na pokolenie.
Ludzi za kilkadziesiąt lat będzie bardzo dziwić, że cywilizacja wytworzyła coś tak groźnego, a jednak źródeł tego (wzorców wychowawczych i edukacyjnych) w ogóle nie widziała.