Jeszcze nasi dziadkowie z przerażeniem wsłuchiwali się w opowieści o spotkaniach ze złowróżbnymi czarnymi psami, uważanymi za inkarnację Złego. Geneza tych historii jest dość tajemnicza i znane są w wielu kulturach.
Psy jawią się w nich jako strażnicy na granicy między światem ludzi, a niepojętych dla nas energii. Według innych wierzeń, najlepszy przyjaciel człowieka był tylko jednym z wcieleń siły, która mogła przyjmować w ludzkich oczach dowolne kształty.
Demoniczne psy, znane z folkloru polskiego, występują dość pospolicie w wierzeniach europejskich, szczególnie popularne zaś są na Wyspach Brytyjskich, gdzie stworzenie to funkcjonuje pod nazwą hellhound (dosł. piekielny pies), choć stosuje się też szereg nazw lokalnych. Wiele miast czy hrabstw posiada własne wersje legendy, przypisujące wywołującym lęk czworonogom różne cechy czy pochodzenie.
Zazwyczaj są one znacznie większe od normalnych psów, mają ognistoczerwone oczy lub zioną ogniem, łącząc cechy smoków i mitycznego Cerbera. Mogą też nagle zniknąć albo transformować w coś innego, jak goblin Capeltwaithe z Westmoreland, pojawiający się w skórze psa. Te niecodzienne umiejętności wskazywały, że mamy do czynienia nie z realnymi zwierzętami, a raczej ze zmiennokształtną energią o trudnej do uchwycenia naturze, która manipuluje ludzkim postrzeganiem.
Legendy o hellhounds unieśmiertelnił Arthur Conan Doyle w powieści Pies Baskerville’ów (1902), której główny bohater zwierzęcy został opisany tak:
Był to pies – pies czarny jak węgiel, olbrzymi – taki, jakiego dotąd nie widziały oczy żadnego śmiertelnika. Z jego otwartej paszczy buchał ogień, ślepia żarzyły się jak węgle, a po całym jego ciele pełzały migotliwe płomyki. Nigdy, nawet w majaczeniach chorego umysłu nie mogło powstać nic równie dzikiego, przerażającego, szatańskiego.