Rządzący zawsze starali się tak uporządkować społeczność, aby można było nią kierować sprawnie, w miarę bezkonfliktowo, skutecznie – czyli zgodnie z ich wolą. Nawet najbardziej zbuntowane, zanarchizowane i rewolucyjne siły stawały się kontrrewolucyjne, gdy przejmowały władzę w państwie – mówił prof. Leszek Kołakowski, znany filozof i historyk filozofii
Nawet najbardziej zapamiętali przeciwnicy starego porządku, najbardziej niepokorni z niepokornych, mający usta pełne frazesów o wolności jednostki i braterstwie wspólnoty ludów, gdy już obalą dawne zasady – narzucają własne. Nowe. Aby wprowadzić je w życie stosują jednak stare metody, podobne tym, które pozwalały dawnym hegemonom utrzymać ład społeczny i kierować obywatelami. Wówczas okazuje się, że wolność i owszem, ale w rozsądnych granicach, które my ustalimy. Braterstwo jak najbardziej, ale tylko z ludźmi przekonanymi, w taki czy inny sposób, do naszych wartości. A jak przekonują nieprzekonanych ci, którzy dokonali udanego przewrotu? Może odpowiedzią na pytanie jest cytat z Towarzysza Szmaciaka Janusza Szpotańskiego: by człowiek był człowieka bratem, trzeba go wpierw przećwiczyć batem?
Żeby skutecznie rządzić, trzeba najpierw przejąć kontrolę, wprowadzić ład, nagiąć poniekąd społeczeństwo do swej woli oraz wyznawanych przez siebie wartości. Poddać hegemoni kulturowej, jak określają to marksiści spod znaku włoskiego filozofa Antonio Gramsciego (1891−1937) i węgierskiego myśliciela Gyorgy Lucacsa (1885−1971). Spadkobiercy ideowi owych postaci również chcą narzucić swoją hegemonię pod zwodniczym hasłem nie ma wolności dla wrogów wolności, czyli dla naszych wrogów, bo czym jest wolność i kto jest jej wrogiem ustalamy my.
Bez tej kontroli i hegemonii zapanowałby nieprawdopodobny chaos, z którego i tak wyłoniłby się hegemon o nazwie – prawa dżungli.
Pytanie nie brzmi zatem, czy jesteśmy kontrolowani, ale w jaki sposób i jak głęboko? Czy będąc kontrolowanymi możemy jeszcze mówić o sobie, że jesteśmy wolnymi ludźmi? Czy raczej wyzutymi z wolnej woli marionetkami, bez własnego ja, z pustym wnętrzem? Jak bezwolne manekiny, przewracane i kopane – śpiewała niegdyś niezapomniana Danuta Rinn.