Mieszkańcy całej Ziemi posługiwali się jedną mową. Gdy wędrowali ze wschodu, napotkali równinę w kraju Szinear, gdzie zamieszkali. Tam zaczęli wyrabiać cegły i wypalali je. Z nich budowali miasto i wieżę, której wierzchołek miał sięgać Nieba, aby była ona dla nich znakiem i nie pozwoliła im rozproszyć się. Jednak gdy Pan zstąpił z Nieba i ujrzał, co tworzą, doszedł do wniosku, że mając jedną mowę nie tylko poznali jak budować, ale teraz wszystko będzie dla nich możliwe, cokolwiek zamierzą w przyszłości. Pan zatem postanowił im w tym przeszkodzić i w tym celu pomieszał im języki, aby jeden nie rozumiał drugiego, wskutek czego nie dokończyli budowy i rozproszyli się po całej Ziemi(( Biblia. Stary Testament, Księga Rodzaju 11, 1–8.)).
Powyższy fragment Biblii to metafora, czyli sposób, w jaki Bóg – rozumiany przez naukę jako wielowymiarowa spójność wszelkiego istnienia – porozumiewa się ze swoimi kreacjami. Nie ma on postaci dla nich charakterystycznej, ale w każdej jest obecny w wyniku wzajemnej spójności wszystkiego ze wszystkim, w obrębie wielowymiarowej hipersfery Wszechświata.