Nowotwór zaatakował znienacka, perfidnie, zdradziecko.
Ale nawet, gdy Natasza Czarmińska leżała już w warszawskim Hospicjum Onkologicznym, dokąd trafiła na krótko przed tym, nim w Nieznanym Świecie ukazało się SOS w Jej sprawie – sądziła, iż zdoła własnymi siłami pokonać kryzys. A my prawie uwierzyliśmy, że tak się stanie, że tak się może stać.
Niestety, wola życia przegrała w zmaganiach ze straszną chorobą, a Nataszy, która, mimo iż nie mogła już się samodzielnie poruszać, nadal pracowała na rozłożonym na łóżku laptopie i nie szczędziła słów otuchy wszystkim, którzy ją odwiedzali (właśnie tak!), w najważniejszym momencie życia nie przyszły z pomocą liczby losu.
Na krótko przed tym, co miało się dopełnić, ukazała się Jej przejmująca płyta ze śpiewanymi przez Nataszę przepięknymi utworami m.in. do tekstów Zbigniewa Herberta i Bolesława Leśmiana i muzyką Jana Kantego Pawluśkiewicza. Stała się nie tylko artystycznym, lecz także duchowym epitafium, wieńczącym życiową drogę Osoby głęboko empatycznej i zawsze życzliwej dla innych, z którą łączyły nas od wielu lat więzy przyjaźni.
Odeszła 22 kwietnia 2004 r. Zgodnie z życzeniem, jakie wyraziła, Jej prochy zostały rozsypane z nadmorskiej skały.
Zapalmy wspólnie świeczkę za Nataszę, która żyje nadal w innych wymiarach bytu.