Na jaw wyszły kolejne doniesienia na temat spotkań Armii USA z dziwnymi obiektami.
Do jednego z nich miało dojść 14 lipca 2019 r. u wybrzeży Los Angeles, a jego świadkami byli członkowie załogi trzech niszczycieli należących do Amerykańskiej Marynarki Wojennej (US Navy): USS Kidd, USS Rafael Peralta oraz USS John Finn.
Po zaobserwowaniu dwóch niezidentyfikowanych maszyn przez załogę ostatniego z nich, na rekonesans wysłano grupę mającą ustalić, czy obiekty UFO stanowią zagrożenie. Na podobny krok zdecydowali się dowódcy dwóch pozostałych statków. Sytuacja powtórzyła się dzień później z udziałem USS Rafael Peralta i USS Russell, zaś 25 lipca o kolejnej obserwacji donosił USS Kid.
W zapiskach z dzienników pokładowych obiekty, o jakich mowa, są nazywane albo dronami, albo niezidentyfikowanymi pojazdami powietrznymi (UAV), natomiast – jak informuje portal Popular Mechanics – nie miały one nic wspólnego z dronami cywilnymi.
Obserwowano je w odległości ok. 100 km od brzegu i nie udało się ustalić, kto mógł nimi kierować (mimo to nie zdecydowano się na ich zestrzelenie).
Kształtem przypominały elipsy, a marynarze porównali je do UFO, które napotkały i sfilmowały samoloty US Navy m.in. w 2014 roku. Z kolei w kwietniu br. do sieci wyciekł film wykonany przez załogę USS Russell, na którym widać jeden z UAV-ów. Autentyczność nagrania została potwierdzona przez rzecznika Pentagonu.
Pozostaje kilka pytań, z których pierwsze dotyczy tego, czy terminy dron i UAV miały zastąpić budzące większe emocje słowo UFO?
Jak stwierdził badający tę sprawę filmowiec David Beatty, obiekty zawisały w takiej pozycji, by być doskonale widoczne z pokładów statków. Uważa on, że ktokolwiek je stworzył, chciał w ten sposób zademonstrować Amerykanom swoją obecność. Kolejnym powodem do niepokoju jest to, że UAV‑y w 2019 r. miały zostać zaobserwowane niedaleko elektrowni atomowej w Palo Verde i kilku innych miejscach. Można by więc zadać pytanie, czy to tajna technologia wojskowa – supernowoczesne drony z Chin, rywalizujących o prymat militarny z USA? Albo też – jak domyślają się inni – …wytwory pozaziemskiej inteligencji, sondującej poczynania ludzi?
W tej sprawie już wkrótce mogą pojawić się nowe fakty. Były dyrektor Wywiadu Narodowego z czasów kadencji Donalda Trumpa, John Ratcliffe stwierdził pod koniec marca w mediach, iż ustępujący z fotela prezydent, podpisał w grudniu 2020 r. dokument zobowiązujący agencje rządowe do ujawnienia informacji na temat UFO. Dodał on też, że chodzi o spotkania z maszynami, które charakteryzowały się trudnym do odtworzenia zachowaniem w powietrzu, wskazując również, że tego typu zdarzenia nie ograniczają się wyłącznie do terytorium USA.
– Istnieją przypadki, w których nie wiadomo co w zasadzie zaobserwowano – oświadczył były dyrektor Wywiadu Narodowego. Wyczekiwany raport ma pojawić się ponoć 1 czerwca.