Gdy kilka lat temu oglądałem nagranie fascynującego wykładu dr. Krzysztofa Paczosa – filozofa, religioznawcy, a przy tym byłego księdza – zatytułowanego Wyjście z religii, w pamięci utkwiła mi przedstawiona przez niego wizja religii nowego typu, mającej, jak uważał, nieuchronnie zastąpić Kościół
Uzasadniał on, że stara formuła się przeżyła, że ludzie mają dość rytualizmu i dogmatyzmu, ale wcale nie porzucą przez to wiary w Boga. Autor wykładu twierdził, że zmieni się sama definicja religii, która zacznie zmierzać ku refleksji duchowej bez struktur hierarchicznych, ponieważ przestały one być potrzebne. Zwróciłem na to uwagę, bo było to zgodne z wieloma zapowiedziami opisującymi nadchodzące czasy.
Najsilniej jest to podkreślone w tzw. Trzecim Testamencie, przedstawiającym wizję całkowitego upadku religii hierarchiczno-dogmatycznych, które ma zastąpić coś, co nazwano tam spirytualizmem. Gdy kiedyś pytałem, jaki sens ma powtarzanie w owym tekście tego słowa bez czytelnego wyjaśnienia, co się za nim kryje, usłyszałem, że jest tak dlatego, że nacisk zostanie położony na ewolucję psychiczną, a nie na podsuwanie jakichkolwiek gotowych wzorców.
W ostatnich czasach również irlandzki filozof Richard Kearney zapowiedział pojawienie się takiej religii nowego typu, nazywając ją anateizmem. Przedrostek ana- oznacza tu ponownie lub na nowo i odnosi się do czegoś, co ma zaistnieć po śmierci wierzeń nam znanych, w istocie podtrzymujących wzorzec jeszcze starożytny. Dobrze opisuje to też podtytuł jego najważniejszej książki: Anateizm: Powrót do Boga po Bogu. Zmiana ma być o tyle fundamentalna, że tak rozumiana wiara nie będzie już odpornym na jakiekolwiek nowości powielaniem schematu zawsze tych samych czynności i słów. Wręcz przeciwnie – jej treść będzie w stanie podobnie nieustającej zmiany, jak dzieje się to w przypadku filozofii czy refleksji naukowej. Celem ma bowiem być zbliżanie się czy